22 listopada 2024
trybunna-logo

Amerykańska pułapka

Było wiele pułapek w tej historii, ale ta sprzed sześciu lat została zastawiona na nowojorskim lotnisku JFK przez FBI, zaraz przy wyjściu z samolotu. Lecący długo z Azji Frédéric Pierucci znalazł się nagle pod skrzydłami czekoladowego orła, który symbolizuje amerykański Departament Sprawiedliwości (DoJ). Gdy Pierucci wylądował w lochu specjalnego więzienia, Emmanuel Macron był od roku zajęty losem Alstomu, dla którego Pierucci pracował. Czy szukał transakcji, które sfinansują mu wybory prezydenckie? Rok później, już jako minister gospodarki, sprzedał najcenniejszą część koncernu Alstom Amerykanom, którzy dla pewności przetrzymywali Pierucciego jako zakładnika.

Pierwszego wieczora przewieziono Pierucciego do więzienia specjalnego Wyatt w stanie Rhode Island, gdzie czekał na niego prokurator federalny David Novick, by przedstawić mu wizję 125 lat więzienia. Złagodził ją propozycją szpiegowania dla Stanów Zjednoczonych, w roli „wtyczki” w Alstomie. Novick wyjaśniał, że DoJ szuka haków na szefa Alstomu Patricka Krona, więc Pietrucci mógłby się przydać. Ku jego zaskoczeniu, Francuz odmówił, licząc na szybką pomoc swego koncernu, która zresztą nigdy nie nadeszła. Nie wiedział, że Amerykanie byli na tropie Alstomu już od czterech lat: zamierzali go przejąć.
Pierucci nie był na szczycie Alstomu, ale niedaleko: kierował kontynentalnymi oddziałami przedsiębiorstwa, zajmował się kontraktami z różnymi państwami. Mieszkał z rodziną w Singapurze. Dowiedział się, że został zatrzymany w USA za wspólnictwo w korupcji w Indonezji, 10 lat wcześniej. Dwóch indonezyjskich deputowanych zeznało na prośbę Amerykanów, że były próby przekupstwa ze strony Alstomu. Dlaczego zajmują się tym Amerykanie? Bo mają słynne prawo – FCPA – ustawę o przeciwdziałaniu korupcji na świecie z 1977 r., która w 1998 r. stała się wszech-terytorialna. USA przyznały sobie prawo ścigania korupcji na całym świecie, jeśli w grę wchodzą dolary lub korzystanie z amerykańskiej technologii (np. wysłanie maila). To im pozwala skuteczniej prowadzić wojnę gospodarczą i doić sojuszników.
Cztery litery
FCPA to jedno z głównych narzędzi amerykańskiej pułapki. Pierucci oficjalnie właściwie nie zawinił korupcją, ale tym, że nie zawiadomił DoJ, kiedy mógł o niej wiedzieć. Taki planetarny obowiązek nałożyły jednostronnie Stany Zjednoczone, a dość im łatwo ścigać cudzoziemców za niezrobienie czegoś, czego wymaga od nich amerykańskie prawo. W FCPA jest tyle pułapek, że można posadzić każdego, kto zostanie wyznaczony na winnego. To upraszcza sprawę.
Gdy Pierucci poznawał w więzieniu towarzystwo seryjnych morderców i bossów mafii, Macron był już w centralnym kręgu władzy, u boku prezydenta Hollande’a. Od razu wtedy zamówił raport na temat Alstomu w amerykańskiej firmie poradnictwa strategicznego A.T. Kearney, za 300 tys. euro. Macron przez lata pracy w Banku Rothschild przeprowadził właściwie tylko jedną wielką transakcję, ale między koncernami – Nestlé i Pfizerem, dzięki czemu został milionerem i udziałowcem banku. Uznał, że ma doświadczenie.
DoJenie na całego
Alstom był gigantycznym przedsiębiorstwem przemysłu ciężkiego z dwiema głównymi specjalizacjami: transportu i energetyki. Dziś nikt nie wie, dlaczego właściwie został wystawiony na sprzedaż. Dobrze zarabiał, miał zamówień na 10 lat i przede wszystkim strategiczne znaczenie dla krajowej gospodarki (i nawet obronności). To łakomy kąsek, szczególnie jego gałąź energetyczna, dająca firmie trzy czwarte dochodu. Amerykański koncern General Electric (GE) i niemiecki Siemens bardzo się nią zainteresowały. Amerykanie szybko odesłali Niemców do domu. Na przeszkodzie stał jeszcze Arnaud Montebourg, minister gospodarki, który w czymś się połapał, nie chciał dać zgody na transakcję. Pierucci siedział już ponad rok bez szansy na wyjście, gdy prezydent Hollande usunął Montebourga i mianował na jego miejsce Macrona (2014). Ten szybko zgodził się na sprzedaż Alstomu Amerykanom tłumacząc: „Francja to nie Wenezuela, mamy wolność gospodarczą”. Dwa dni później DoJ wypuścił Pierucciego z więzienia, warunkowo.
Odcięty od świata dyrektor, pragnąc pojąć, w jakie tryby się dostał, zaczął studiować amerykańskie prawo, aż zrozumiał jak jest wykorzystywane do wasalizacji i rabowania obcych państw i przedsiębiorstw, jak DoJ współpracuje z GE (i innymi amerykańskimi olbrzymami) w osiągnięciu imperialnego celu. Amerykanie ściągają regularny haracz z wielkich firm europejskich wykorzystując światowy zasięg swych praw i dominującą pozycję. Ma to formę kar finansowych wymierzanych z „czterech liter” lub na podstawie ustaw o sankcjach i embargach. Te ostatnie uroczyście ogłaszają, że jakieś państwo jest biznesowo trędowate, więc każdy, kto zechce się doń zbliżać, czy z nim handlować, dostanie po nosie. Wielkie firmy z Europy potulnie płacą Stanom Zjednoczonym wielomiliardowe „mandaty”, inaczej zostałyby wyrzucone z tamtejszego rynku. Alstom został przejęty, a i tak musiał zapłacić.
Zdrada
Po sprzedaży GE swego energetycznego skrzydła (za ponad 12 miliardów dolarów), Alstom musiał zapłacić Amerykanom prawie 800 milionów dolarów za wyplątanie się z indonezyjskiej historii korupcyjnej. W powojennej kapitalistycznej Europie długo utrzymywała się charakterystyczna moralność: korupcja była zabroniona, ale nie wobec obcokrajowców. Francuskie przedsiębiorstwa jeszcze do 2000 r. mogły sobie odliczać od podatku łapówki dawane zagranicą. Unia to zmieniła, ale pewne obyczaje pozostały. USA są tak silne politycznie, że nie muszą nikogo przekupywać, wystarczy pogrozić palcem w razie oporu, ale w Europie po staremu daje się w wyciągniętą, niewidzialną łapę rynku, by interesy lepiej szły.

Pierucci nie mógł pogodzić się ze sprzedażą Alstomu USA. Skontaktował się z byłym szefem działu śledczego Radio France, cenionym dziennikarzem l’Obsa Matthieu Aronem. To General Electric konserwuje teraz turbiny Alstomu dla francuskich okrętów podwodnych, dla lotniskowca Charles de Gaulle i w cywilnych elektrowniach atomowych. Wystarczy w razie jakiejś politycznej sprzeczki, że Amerykanie nie zechcą zajmować się turbinami i sieciami elektrycznymi, a trzy czwarte Francji zostanie pozbawione prądu. Utracie suwerenności towarzyszy utrata niezależności energetycznej. Ale Macron był zachwycony. W 2015 r. pojechał do Belfort, gdzie robotnicy byli bardzo zaniepokojeni, spodziewali się masowych zwolnień.
„Nasz amerykański partner stworzy tu tysiąc dodatkowych miejsc pracy!” – prezydent Macron w czapce Alstomu przekonywał, że będzie na odwrót, jeśli chodzi o obawy pracownicze, wszystko zakwitnie dzięki niemu i GE. W tym czasie Pierucci, zagrożony procesem ze 125 latami więzienia w roli głównej, uległ amerykańskiej prokuraturze i dobrowolnie poddał się karze – DoJ wygrywa w ten sposób 98,5 proc. spraw. Został za to natychmiast wyrzucony z pracy, ale mógł liczyć na krótsze siedzenie. Skazano go łącznie na 30 miesięcy, więc musiał wrócić do Ameryki, by odsiedzieć jeszcze rok. Kiedy ostatecznie wychodził na wolność, GE ogłosił, że zwalnia (na początek) ponad tysiąc osób z Belfort. Amerykanie zrobili tę przyjemność Macronowi, że zgodzili się poczekać z tym komunikatem, aż odbędą się wybory europejskie. Dotarł do ludzi dwa dni po głosowaniu.
Właściwy wybór
Jak się wydaje, Amerykanie zechcieli kupić Alstom, bo koncern nawiązywał relacje z Chinami i Rosją. USA nie chciały kolejnego transferu technologii do Chin, a z Francuzami dobrze im szło: w 2014 r. BNP Paribas został zmuszony do zapłacenia Amerykanom „mandatu” w astronomicznej wysokości dziewięciu miliardów dolarów, po oskarżeniu o naruszenie jednostronnego, amerykańskiego embarga nałożonego na Iran i Kubę. Francuzi nie mogli tego przełknąć, w parlamencie powstała specjalna komisja do wyświetlenia okoliczności sprzedaży Alstomu. Na jej czele stanął Olivier Marleix, poseł Republikanów (prawica liberalna), by dojść, że sprzedaż Alstomu łączy się zarówno z zakładnikiem Pieruccim, jak i wyborem Emmanuela Macrona (prawica neoliberalna) na prezydenta w 2017 r. Marleix przekonuje, że część pieniędzy z transakcji poszła na fundusz wyborczy Macrona i zapewnienie przychylności administracji i mediów.
Kilka dni temu śledztwo w tej sprawie zwykła prokuratura przekazała specjalnej prokuraturze finansowej. Jej szefa ma wkrótce zatwierdzić Macron. Marleix nazywa ten przekręt „paktem korupcyjnym”, który „całkowicie” zdeformował demokrację. W Belfort w czerwcu manifestowało przeciw GE i Macronowi 10 tysięcy ludzi, z ugrupowaniami od Nowej Partii Antykapitalistycznej po liberalną prawicę. Na początku roku Pierucci z Aronem wydali książkę Amerykańska pułapka, szybko przełożoną na angielski, na temat jankeskich metod wojny gospodarczej. Brytyjska BBC zwróciła uwagę, że książkę pilnie czytał i chwalił Ren Zhengfei, big-szef Huawei, chińskiego producenta telefonów, przeciw któremu działają Amerykanie. Zapewniają sobie hegemonię lub osłabiają konkurencję instrumentalizując własny wymiar sprawiedliwości, ściśle w tym wypadku poddany polityce rządu.
Cienie na ścianie
W Paryżu, w październiku zeszłego roku, kiedy książka powstawała, jacyś do dziś nie znalezieni ludzie włamali się do mieszkania Arona, by wynieść wyłącznie komputery, dokumenty i notatki. Nic cennego nie zginęło, bo ktoś interesował się tylko zapisanymi informacjami. Sekrety sprawy Alstomu mogą być przyczyną poważnych kłopotów nie tylko dla Macrona, może być wielu podejrzanych. Amerykanie prowadzą szerokie interesy, doją DoJem głównie Niemców i Francuzów, ale są i inni. Miliardy dolarów przechodzą z rąk do rąk i następuje wtedy mityczne skapywanie do prywatnych kieszeni wielu osób.
W ciągu dwóch lat rządów Macrona Francja przechodzi rewolucję neoliberalną: nigdzie na świecie nie przybywa tylu milionerów (i wyżej) w takim tempie, jak dziś we Francji, dzięki „reformom” prezydenta. Jednocześnie zwiększają się obszary biedy, trwa burzenie systemu socjalnego, wszystkiego, co należy do wspólnoty. Macron służy wyłącznie swojej klasie społecznej. Prawie 40 proc. Francuzów myśli o rewolucji, jako lekarstwie na tę niesprawiedliwość. Dyrektor IFOP, znanego instytutu badania opinii publicznej, był zdziwiony: „nigdzie w Europie nie ma takiego radykalizmu”. Afera Alstomu i amerykańskiej pułapki wróci pewnie jesienią, gdy ludzie znów wyjdą na ulice.

Poprzedni

Obywatelu, broń się sam

Następny

Kamienny reakcjonista

Zostaw komentarz