Al-Kaida przyznała, że to ona zorganizowała grudniowy atak w amerykańskiej bazie lotnicznej Pensacola na Florydzie, w której zginęło trzech amerykańskich żołnierzy a ośmiu zostało rannych. Miała to być zemsta za odwrócenie się USA i NATO od syryjskiej Al-Kaidy, dotąd zbrojonej i finansowanej w celu obalenia rządu syryjskiego. Organizacja dżihadystów uważa też, że została zdradzona przez inny kraj Sojuszu Północnoatlantyckiego Turcję.
Ataku sprzed dwóch miesięcy dokonał saudyjski oficer przebywający w USA na szkoleniu. W styczniu Stany Zjednoczone odesłały do swego saudyjskiego sojusznika 21 oficerów podejrzanych o związki z dżihadystami. Syryjska Al-Kaida była tworem saudyjskim, lecz szkolonym, finansowanym i zbrojonym przez kraje NATO: USA, Francję i Wielką Brytanię, z wydatną pomocą Izraela, który leczył w swoich szpitalach rannych dżihadystów, by ich zbroić i na nowo wysyłać do walki przeciw laickiemu rządowi Syrii.
NATO graniczy z Syrią poprzez Turcję, która przez kilka lat wspomagała Państwo Islamskie zgodnie z ówczesną linią polityczną Stanów Zjednoczonych, a teraz służyła za łącznik z dżihadystami skupionymi w Idlibie – syryjskiej prowincji na północnym zachodzie kraju, gdzie panuje Al-Kaida (pod nazwą Hajat Tahrir asz-Szam). Od wielu miesięcy Syryjczycy i Rosjanie próbują wyzwolić Idlib spod okupacji dżihadystów, do tej pory wspomaganych przez NATO przez granicę turecką. Al-Kaida i inne organizacje dżihadystowskie regularnie tracą teren (zostało im ok. 55 proc. prowincji) i mają pretensje, że zostały „zdradzone przez Zachód”.
Jeszcze w zeszłym miesiącu Al-Kaida liczyła, że Turcja będzie interweniować zbrojnie, by ją ochronić. Turcja ma kilkanaście posterunków wojskowych w Idlibie, kilka z nich zostało zniszczonych przez syryjskie wojsko, lecz reakcji brak. Stany Zjednoczone zadowalają się zaborem syryjskich pól naftowych dla swych koncernów i nie wspomagają już dżihadu w Syrii, podobnie reszta NATO. Turcja zbroi jeszcze Idlib, wysłała nawet trochę czołgów, lecz zwycięstwo przechyla się wyraźnie na stronę Syrii.
Pod turecką granicą w Idlibie manifestują cywilni uchodźcy, którzy chcą przejść granicę i udać się do Europy, ale Turcy ich nie wpuszczają. W Europie ich nie chcą, gdyż zachodzi obawa, że będą wśród nich wspierani przedtem dżihadyści. Dziś w strefie frontowej zginęło dziewięciu cywilów, w tym dwoje dzieci. Według Syryjskiego Ośrodka Praw Człowieka z Wielkiej Brytanii, to ofiary ostrzału artyleryjskiego lub bombardowania lotniczego ze strony sił rządowych. Ofensywa syryjska mierzy w stolicę regionu, walki nie ustają.