Zdaniem Iranu – nim państwo to przyznało się do „omyłkowego zestrzelenia” – „plotki o zestrzeleniu Boeinga nie miały sensu” i były owocem „niezdrowej reżyserii”.
Reżimom mówienie prawdy przychodzi z trudem. Dokładnie według tego scenariusza zareagował Iran.
Niemal w chwilę po znalezieniu szczątków samolotu pojawiły się wszak informacje o „technicznej przyczynie katastrofy”.
Potem było jeszcze ciekawiej. Twierdzono, że amerykański producent, znany na świecie ze swego brakoróbstwa (ostatnia afera jest związana z Boeingami 737 MAX uziemionymi od 10 miesięcy), jest szczególnie chroniony przez władze amerykańskie w związku z przegrywaniem konkurencji z europejskim Airbusem – stąd prawdopodobnie pochodzą „podejrzenia” amerykańskich mediów. Ponadto niektórzy politycy wykorzystują śmierć ofiar do propagandowego napiętnowania Iranu, który opiera się „maksymalnemu naciskowi” imperium amerykańskiego.
Dla propagandystów szyickich, atak na Iran – oczywiście – propagandowy, wyszedł z „anonimowych źródeł wywiadowczych” w USA, powtórzonych stadnie przez amerykańskie media – CNN, CBS i Newsweek – a potem przez prezydenta Trumpa i jego zwyczajowy chórek polityczny (premierów Kanady i Wielkiej Brytanii Trudeau i Johnsona). Według nich wszystkich, ukraiński Boeing 737 „mógł zostać zestrzelony” przez irańską rakietę defensywną ziemia-powietrze zaraz po starcie z teherańskiego lotniska.
Przez ponad 2 dni Irańczycy i świat byli karmieni taką zbitką, zasłaniającą najzwyklejszy, acz traficzny ludzki błąd.