Na co dzień obsługują gości w światowej stolicy hazardu. Przez lata byli doceniani i niezbędni. Teraz nadchodzą nowe czasy. Ich obowiązki przejmują odpowiednio zaprogramowane maszyny. Pracownicy branży rozgrywkowej i hotelarskiej w Las Vegas właśnie zadecydowałi o przeprowadzeniu pierwszego od ponad 30 lat strajku.
Poprzednia masowa odmowa pracy zatrudnionych w kasynach, restauracjach, parkach rozrywki i hotelach miała miejsce w 1984 roku. Wówczas pracownicy mieli dość wyzysku. Protestowali przez 67 dni. W tym czasie generujące ogromne zyski przybytki bvły nieczynne, a kapitaliści próbowali prośbą i groźbą złamać opór. Do spełnienia postulatów pracowników skłonił ich dopiero moment, w którym łączne straty przekroczyły 200 mld dolarów.
Teraz przyczyną strajku są procesy związane z automatyzacją i robotyzacja sfery usług. Zaawansowanie technologiczne i pęd ku obniżaniu kosztów działalności sprawiają, że to maszyny, a nie ludzie wykonują prace przy obsłudze klienta w hotelach i kasynach. „Gdy mechaniczne roboty miksują drinki dla gości powszechna staje się w Las Vegas teza, że człowiek w stolicy hazardu, jako pracownik, staje się zbędny” – zauważa korespondent „Guardiana” w Nevadzie.
Czego oczekują reprezentujące pracowników związki zawodowe? Przede wszystkim – gwarancji zatrudnienia, lub, w przypadku gdy automatyzacja staje się nieunikniona – zapewnienie pracy na innym stanowisku. Sprawa jest poważna, bo w Las Vegas w jaskiniach hazardu pracuje ponad 50 tysięcy osób. Dla ponad połowy z nich najbliższa dekada może się zakończyć bezrobociem.
23 maja odbyło się referendum strajkowe, które koordynował związek pracowników MGM Resorts International, jednej z największych sieci kasyn i hoteli w USA. Wynik nie pozostawia wątpliwości – aż 99 proc. głosujących opowiedziało się za przeprowadzeniem masowej odmowy pracy. Nie wiadomo jeszcze kiedy dokładnie odbędzie się protest. Związkowcy utrzymują to w tajemnicy, aby uniemożliwić kapitałowi przeprowadzenie działań prewencyjno-represyjnych.