30 listopada 2024
trybunna-logo

Zrezygnował, bo nie miał wyboru

Artur Boruc w przededniu ogłoszenia przez Adama Nawałkę powołań na marcowy mecz z Czarnogórą w ramach eliminacji MŚ 2018, dość nieoczekiwanie ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery. Ma już 37 lat i jego rezygnacja nie powinna dziwić, ale wygląda na to, że nie miał lepszego wyboru.

O swojej rezygnacji Boruc powiadomił świat za pośrednictwem mediów społecznościowych, zamieszczając na Instagramie taki oto wpis: „Chciałbym poinformować wszystkich zainteresowanych, że podjąłem decyzje, która nosiłem w sobie od pewnego czasu. Ze względu na zdrowie i już „podeszły” wiek oraz konkurencję, która pozwala spać spokojnie. Ze względu na spokój ducha mojego i mojej rodziny, kończę piękną przygodę z reprezentacją Polski w piłce nożnej. Dziękuję wszystkim szkoleniowcom z trenerem Adamem Nawałką na czele. Dziękuję kolegom piłkarzom i wszystkim sztabom szkoleniowym, z którymi miałem przyjemność współpracować. Dziękuję przyjaciołom, którzy byli ze mną na dobre i na złe. Dziękuję wszystkim, zarówno tym, którzy trzymali za mnie kciuki, jak i tym niechętnym, którzy napędzali mnie do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Dziękuje wszystkim za te kilkanaście lat wspólnych wzlotów i upadków. Mnóstwo emocji przed nami i już teraz w innej roli będę trzymał kciuki za biało-czerwonych jeszcze mocniej. Chciałbym skupić się teraz na swoim zdrowiu i pomocy kolegom z AFC Bournemouth w wywalczeniu celów na ten sezon w Premier League. Dziękuję za wszystko! Artur Boruc”.

Prezes odsłania kulisy

Decyzję 64-krotnego reprezentanta Polski skomentowała większość jego kolegów z kadry Polski, selekcjoner biało-czerwonych Adam Nawałka oraz prezes PZPN Zbigniew Boniek, który wypowiedzi udzielonej „PS” odkrył niechcący kulisy tej sprawy. „Wiedzieliśmy o tej decyzji od kilku dni, ale nie chcieliśmy wyprzedzać faktów, bo Artur nas o to poprosił. Chciał sam to zakomunikować. Zadzwonił do trenera Nawałki i poinformował o swojej decyzji. Stwierdził, że jego czas minął i podziękował za współpracę. Myślę, że to inteligentna decyzja z jego strony. Mimo że w ostatnim czasie był trzecim bramkarzem reprezentacji, był bardzo ważną postacią w szatni, bardzo ją scalał. To świetny facet z mocnym charakterem, który zapisał piękną kartę w kadrze. Bardzo go szanuję za to, co zrobił dla zespołu. Nie zapominamy o nim, zawsze będzie mile widziany na meczach kadry. Przy najbliższej okazji, pewnie podczas któregoś z jesiennych meczów towarzyskich zorganizujemy mu piękne pożegnanie. Za swój wkład w sukces reprezentacji należą mu się ogromne podziękowania” – stwierdził Boniek.
Trener Nawałka zdobył się na znacznie powściągliwszą reakcję: „Dziękujemy Arturowi za współpracę i że zawsze był do naszej dyspozycji. Życzymy mu powodzenia w dalszej karierze” – krótko skomentował rezygnację Boruca na twitterowym profilu PZPN.

Czas minął niepostrzeżenie

Nic nie ujmując dokonaniom Boruca oraz jego sportowej klasie, jego czas w reprezentacji Polski minął już dość dawno temu i właściwie nie bardzo wiadomo dlaczego znalazł się w kadrze na Euro 2016. Z punktu widzenia interesów reprezentacji chyba byłoby korzystniej, gdyby do Francji Nawałka zabrał młodszego bramkarza, choćby Łukasza Skorupskiego. Opinia Bońka, że Boruc „był ważną postacią w szatni” i że „bardzo ją scalał” jest chyba kurtuazyjna, zważywszy choćby na ubiegłoroczną „aferę alkoholową”. Nawiasem mówiąc, nie pierwszą z udziałem Boruca w jego zapoczątkowanej 28 kwietnia 2004 roku reprezentacyjnej karierze. Przypomnijmy choćby rok 2008 i nocną balangę we Lwowie po przegranym meczu z Ukrainą, za którą ówczesny selekcjoner kadry Leo Beenhakker wykluczył go z kadry wraz z Dariuszem Dudką i Radosławem Majewskim. W tym samym roku władze Celticu Glasgow, którego był wtedy zawodnikiem, ukarały go za nadużycie alkoholu podczas zgrupowania w Holandii. Alkohol stał się też powodem konfliktu bramkarza z następcą holenderskiego szkoleniowca w kadrze Franciszkiem Smudą. Doszło do niego na początku 2010 roku podczas podróżny powrotnej z tournee za oceanem. Smudzie nie spodobało się, że dwaj weterani kadry, Boruc i Michał Żewłakow, niemal ostentacyjnie według niego pili na pokładzie samolotu alkohol i zachowywali się obcesowo wobec obsługi. Kilka dni później wyrzucony z kadry Boruc publicznie skrytykował selekcjonera za rzekome nadużywanie przez niego wulgaryzmów i słaby trenerski warsztat. 30-letniemu wtedy bramkarzowi z powodu tego konfliktu przepadła okazja do drugiego z rzędu występu w finałach mistrzostw Europy, na dodatek na polskich stadionach.
Wrócił do kadry po odejściu Franciszka Smudy, a szansę dał mu najpierw Waldemar Fornalik, a potem także Nawałka. W sumie Boruc miał w reprezentacji do czynienia z czterema selekcjonerami – oprócz już wymienionych jeszcze z Pawłem Janasem, u którego zagrał w finałach mistrzostw świata 2006.
Najlepszy czas w biało-czerwonych barwach miał chyba w 2008 roku w finałach mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii. Nasza drużyna nic tam wielkiego nie zwojowała i wróciła do domu po trzech meczach grupowych, ale kibice i futbolowi eksperci tylko do Boruca za ten nieudany występ nie mieli pretensji.

Decyzja korzystna dla wszystkich

Nawałka regularnie wysyłał Borucowi powołania, ale w meczu o punkty dał mu zagrać tylko raz, w październiku 2013 roku w przegranym 0:1 spotkaniu z Ukrainą. Potem trzymał go już tylko w odwodzie, chowając za plecami walczących o pozycję bramkarza numer 1 Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego. Trudno powiedzieć czy ten układ Borucowi odpowiadał, faktem jednak jest, że przez trzy lata współpracy z obecnym selekcjonerem ani razu nie zakwestionował słuszności jego kadrowych decyzji w obsadzie bramki. W nielicznych publicznych wypowiedziach nie krył rozczarowania, ale pretensji żadnych nie formułował.
Jeśli wierzyć przeciekom z reprezentacyjnej szatni, w gronie kadrowiczów cieszył się respektem i wszyscy bez wyjątku liczyli się z jego opinią, także Robert Lewandowski. Boruc nie jest jednak wzorcowym przykładem sportowego profesjonalizmu. Papierosa lubi zapalić, piwko wypić, a nawet i szklaneczkę czegoś mocniejszego, a nie są to jak wiadomo rzeczy akceptowane przez trenerów. Nawałka długo tolerował te jego niezdrowe nawyki, a wszelkie donosy na ten temat bagatelizował. Inna sprawa, że w ściśle kontrolowanym przez PZPN przekazie medialnym z życia kadry przed i w trakcie Euro 2016 na światło dzienne nie wydostały się żadne bulwersujące sprawy, co trzeba uznać za totalną porażkę polskich mediów. Dopiero kontrolowany przeciek do jednej z gazet sportowych, że w październiku po meczu z Danią (3:2), ale przed kolejnym spotkaniem o punkty z Armenią (2:1 po fatalnym meczu), część graczy naszej kadry urządziła sobie nocną balangę, wywołał medialną burzę, w której w roli głównego winowajcy wykreowano właśnie Boruca.

Misterna intryga mobilizująca

Intryga była misterna, a chodziło w niej głównie o to, żeby potrząsnąć trochę zadufanymi w sobie kadrowiczami i zmobilizować ich do walki o punkty z Rumunią. Nawałka obwieścił, że kadra załatwił tę sprawę we własnym gronie, a winnych ukarano finansowo. Aferka zmobilizowała jednak reprezentantów na tyle mocno, że wygrali w Bukareszcie 3:0, a taka sztuka wcześniej nie udała się żadnemu pokoleniu piłkarzy w biało-czerwonych barwach.
Nikt już potem nie sprawdził czy Boruc zapłacił nałożoną na niego rzekomo karę finansową. Faktem natomiast jest, że dostał powołanie na listopadowe mecze towarzyskie z Irlandią i Słowenią, a nawet zagrał w jednym z nich, co było o tyle istotne, że był to jego 64. występ w narodowych barwach. Tym samym najważniejsi ludzie w PZPN sprawili, że Boruc został rekordzistą wśród bramkarzy pod względem liczby występów w reprezentacji Polski. Drugi w zestawieniu Jan Tomaszewski ma na koncie 63. mecze.
Na ostatnie ubiegłoroczne zgrupowania kadry Nawałka powoływał już jednak czterech bramkarzy, a tym czwartym był młodszy od Boruca o 12 lat Łukasz Skorupski. To był czytelny sygnał, że selekcjoner szykuje się powoli do odstrzelenia weterana.
Nawałka ma w tej chwili tak mocną pozycję, że mógłby „pójść na zwarcie” i spokojnie obwieścić, że na mecz z Czarnogórą Boruca w kadrze nie potrzebuje. I trudno byłoby mieć do niego o to pretensje, jako że bramkarz Bournemouth w tym roku zbiera za swojej klubowe występy najsłabsze noty z całego reprezentacyjnego kwartetu. Informując Boruca przed ogłoszeniem powołań, że tym razem on takiego nie dostanie, Nawałka dał mu możliwość wyjścia z tej sytuacji z tarczą. Rezygnacja z występów w reprezentacji była dla Boruca jedynym korzystnym dla niego rozwiązaniem. Odchodzi na własnych warunkach, bez szarpaniny, pyskówek i palenia mostów. To ważne, bo przecież nigdy nie wiadomo czy za pół roku nie okaże się znów potrzebny w kadrze.
Przez trzynaście lat Boruc był jedną z najbarwniejszych osobowości w polskiej reprezentacji. Gdyby miał takie podejście do zawodu piłkarza, jakie ma Lewandowski, pewnie osiągnąłby w futbolu więcej. Nie musi jednak swego dorobku się wstydzić. Upływającego czasu nikt nie zdoła zatrzymać i każdy piłkarz kiedyś musi z boiska zejść.

Poprzedni

Każda cząstka świata…

Następny

Danusia