W miniony weekend odbyły się wszystkie mecze 3. kolejki PGE Ekstraligi. Znów koncertowo pojechali żużlowcy Stali Gorzów, którzy pokonali GKM Grudziądz 52:38. W pozostałych meczach Unia Leszno wygrała z Apatorem Toruń 47:43, Włókniarz Częstochowa z Falubazem Zielona Góra 49:41, a Motor Lublin ze Spartą Wrocław 52:38.
Zwycięstwo Stali Gorzów na torze w Grudziądzu trzeba jednak uznać za sporą sensację. W ostatnich sezonach była to dla gorzowian arena wyjątkowo nieprzychylna. Dość powiedzieć, że po raz ostatni zwyciężyli tu w 2006 roku, gdy oba zespoły ścigały się w ramach rozgrywek I ligi. W kolejnych latach ekipa Stali zwykle wyjeżdżała z grudziądzkiego owalu mniej lub bardziej, ale zawsze potłuczona. Przed konfrontacją w obecnym sezonie fani gorzowskiego zespołu mieli nadzieję, że ich ulubieńcy, którzy zaczęli sezon znakomicie, od pokonania samej Unii Leszno na jej torze, w końcu przełamią trwającą od piętnastu lat serię porażek w Grudziądzu. Podopieczni trenera Stanisława Chomskiego nie zawiedli tych oczekiwań. Znów koncertowo pojechał lider gorzowskiego zespołu Bartosz Zmarzlik. Dwukrotny indywidualny mistrz świata, dla którego był to wyjątkowy dzień, bo obchodził dziesięciolecie debiutu w żużlowej ekstraklasie, zdobył komplet punktów, a jego drużyna wygrała 52:38. Zmarzlik w pierwszej serii przegrał start, lecz potem z dziecinną łatwością minął gwiazdorów zespołu gospodarzy Nickiego Pedersena i Przemysława Pawlickiego. W gorzowskim zespole świetnie spisywali się w pierwszej fazie rywalizacji także Anders Thomsen i Marcus Birkemose. W drugiej serii biegów trener ekipy gospodarzy Janusz Ślączka od razu sięgnął po rezerwę taktyczną. Ale goście nie dali się zdominować i powoli zaczęli w punktacji odjeżdżać gospodarzom. Przed wyścigami nominowanymi prowadziła 42:36. Chwilę później było po meczu, gdy Thomsen i Szymon Woźniak zdobyli komplet punktów. Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem meczu był Zmarzlik, który zgromadził tzw. płatny komplet punktów. Mistrz świata w w Grudziądzu był najlepiej punktującym żużlowcem Stali w 50. z 71 ostatnich spotkań. To niewiarygodne osiągnięcie.
Poza Zmarzlikiem bardzo dobrze spisali się również pozostali seniorzy Stali. Natomiast ostatnia po trzech kolejkach drużyna GKM uznawana jest teraz za głównego kandydata do spadku. Spory wpływ na słabe wyniki ma widoczny na każdym kroku ostry konflikt między Pedersenem a Pawlickim. Obaj pałają do siebie niechęcią i zamiast łączyć siły w walce o punkty, na torze robią wszystko, żeby sobie wzajemnie przeszkadzać. I co najgorsze, chyba nikt w klubie nie ma pomysłu, jak ten konflikt zażegnać.
Trener innych zespołów też borykają się z personalnymi konfliktami lub popełniają błędy przy ustalaniu składu. Jak choćby trener Włókniarza Częstochowa Piotr Świderski, który uparł się odbudować formę Kacpra Woryna, ale ten żużlowiec na razie jest tylko kulą u n ogi częstochowskiej ekipy i gównie przez niego Włókniarz jest poza czołową czwórką. Podobnie uparty w trzymaniu się swoich personalnych wyborów jest też trener Motoru Lublin Maciej Kuciapa. On z kolei postawił na odbudowę formy Krzysztofa Buczkowskiego, ale póki co ten obiecujący młody żużlowiec musi sporo poprawić w technice jazdy i dopóki tego nie zrobi, to będzie miał problemy ze zdobywaniem punktów. Wygrana z osłabioną kadrową Spartą Wrocław może trochę zaciemniła szkoleniowcowi obraz sytuacji, ale gdy przyjdzie walczyć z mocniejszymi, słabość Buczkowskiego może znacznie drożej kosztować.
Na kilka ciepłych słów zasłużyła natomiast skazywana przed sezonem na spadek ekipa beniaminka, czyli Apatora Toruń. Torunianie na torze obrońców mistrzowskiego tytułu wywalczyli aż 43 punkty i byli nawet bliscy wygranej. Ostatecznie przegrali 43:47 i wielu fanów Apatora zastanawiało się, jaki byłby wynik gdyby za Adriana Miedzińskiego pojechał Tobiasz Musielak. Miedziński to wychowanek toruńskiego klubu i wygrał walkę o miejsce w składzie z Musielakiem, lecz jak na razie jest największych hamulcowym w swojej drużynie. Natomiast Musielak, którego wypożyczono do Wilków Krosno, punktuje na wysokim poziomie i trzyma równą formę. Ktoś popełnił błąd i powinien przynajmniej za niego przeprosić.
Niespodzianką jest dopiero trzecia lokata Unii Leszno. Obrońcy tytułu to wciąż mocna ekipa, ale nie budzi już takiego postrachu u rywali jak choćby w poprzednim sezonie. Jej największą słabością są juniorzy i cała piątka seniorów musi pojechać perfekcyjnie, żeby drużyna zdobyła 50 punktów. W meczu z Apatorem zawalił Jason Doyle i udało się wygrać „na styk”. Wrocławska Sparta po stracie Taia Woffindena mocno straciła na sile. U siebie jeszcze jakoś dawała radę, ale na wyjazdach w Grudziądzu i Lublinie wyglądali marnie. Problemy wrocławian przeczą snutym przed sezonem tezom, że będą to rozgrywki „dwóch prędkości”. W tej chwili wiele wskazuje, że liga będzie bardziej wyrównana, niż sądzono.
W miniony piątek udało się rozegrać dwa zaległe spotkania z 1. rundy – Motor Lublin wygrał z Włókniarzem 49:41, GKM pokonał Spartę 45:44. Zatem po trzech ligowych kolejkach nikt nie ma już zaległości. Liderem z kompletem zwycięstw jest Stal Gorzów (6 pkt), przed Motorem (4 pkt) i Unią (4), czwarte miejsce zajmuje Sparta (2 pkt), piątek Włókniarz (2), szóste Apator (2), siódme Falubaz (2), a stawkę zamyka GKM Grudziądz (2 pkt).
W klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników ligi wciąż na czele jest Bartosz Zmarzlik (średnia punktowa 2,933), przed kolegą z zespołu Stali Martinem Vaculikiem (2,600) i zawodnikiem Motoru Dominikiem Kuberą (2,400).
Zestaw par 4. kolejki PGE Ekstraligi
30 kwietnia:
Apator Toruń – GKM Grudziądz, godz. 18:00; Falubaz Zielona Góra – Motor Lublin, godz. 20:30;
2 maja:
Stal Gorzów – Włókniarz Częstochowa, godz. 16:30; Sparta Wrocław – Unia Leszno, godz. 19:15.