16 listopada 2024
trybunna-logo

Zmarzlik wicemistrzem świata na żużlu

Bartosz Zmarzlik

Ostatni w tym roku turniej Grand Prix rozegrany na torze w toruńskiej Motoarenie wygrał Brytyjczyk Tai Woffinden i przypieczętował zdobycie trzeciego w karierze tytułu mistrza świata na żużlu. Wicemistrzostwo zdobył Polak Bartosz Zmarzlik.

 

Przed ostatnimi w sezonie zawodami w Toruniu Woffinden miał nad drugim w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix Bartoszem Zmarzlikiem 10 punktów przewagi. Żużlowiec Stali Gorzów w drugiej części sezonu jeździł lepiej od Brytyjczyka i sukcesywnie odrabiał straty, więc w Motoarenie mógł jeszcze przy korzystnym dla niego przebiegu rywalizacji nawet pokusić się o zdobycie pierwszego w karierze mistrzowskiego tytułu. A los mu sprzyjał, bo gdy w 15. wyścigu na końcu prostej startowej z impetem wjechał pod motocykl Przemysława Pawlickiego, doprowadzając do upadku rywala, sędzia Jesper Steentoft nie wykluczył Zmarzlika z powtórki biegu, tylko… Pawlickiego. Dzięki tej decyzji Zmarzlik w powtórce zgarnął trzy punkty i przedłużył swoje szanse na wyprzedzenie Woffindena.

Ale Brytyjczyk przyjechał do Torunia dobrze przygotowany. Wytrzymał presje i gdy w 20. biegu zdobył trzy punkty, w tym momencie miał nad ścigającym go Polakiem sześć „oczek” przewagi i praktycznie mistrzowski tytuł w kieszeni. Ale ścigający się na co dzień w barwach Sparty Wrocław brytyjski żużlowiec nie chciał żadnych niedomówień. Startując w drugim półfinale zajął drugie miejsce i już mógł świętować swój trzeci tytuł w karierze, bowiem Zmarzlik nie zdołał awansował do finału. Szczęśliwy Woffinden rozpoczął fetowanie sukcesu, ale w finale zdołał się ponownie skoncentrować i minął metę na pierwszej pozycji, żeby nikt nie miał wątpliwości, kto w tym sezonie był najlepszym jeźdźcem w cyklu Grand Prix. Na dwóch kolejnych pozycjach zawody ukończyli Rosjanie Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow.

Zmarzlik mimo porażki też był zadowolony. „To mój największy sukces w karierze, więc jestem szczęśliwy. Dziękuje wszystkim, którzy mi pomagali w jego osiągnięciu. Walczyłem do końca z Taiem, ale on był lepszy. Nie poddaję się jednak i w kolejnym sezonie też zamierzam walczyć o mistrzowski tytuł” – powiedział Zmarzlik przed kamerami stacji Canal+. Dla 23-letniego Polaka srebrny medal to najlepsze jak dotąd osiągnięcie w karierze. Zdobył go w swoim trzecim sezonie jako stały uczestnik cyklu Grand Prix. Przypomnijmy, że w 2016 roku jako debiutant w tej prestiżowej rywalizacji od razu wywalczył brązowy medal.

W tym roku trzeci w klasyfikacji końcowej był Fredrik Lindgren. Rok temu Szwed stracił szansę na medal przez kontuzję. W tym wreszcie go zdobył nieznacznie wyprzedzając Macieja Janowskiego i Grega Hancocka. Poza Woffindenem, Zmarzlikiem, Lindgrenem, Janowskim i Hancockiem, pewni udziału w cyklu Grand Prix 2019 są jeszcze Łaguta, Jason Doyle i Sajfutdinow, a także trzej najlepsi zawodnicy GP Challenge – Janusz Kołodziej, Niels Kristian Iversen i Antonio Lindbaeck.

 

Poprzedni

Nobel i #MeToo

Następny

Tomasz Adamek na deskach

Zostaw komentarz