30 listopada 2024
trybunna-logo

Zagrożeni spadkiem

W Premier League występuje zaledwie pięciu polskich piłkarzy, z czego regularnie gra tylko trzech. Na domiar złego dwóch z nich, Łukasz Fabiański i Kamil Grosicki, walczą ze swoimi drużynami o pozostanie w angielskiej ligowej elicie.

Na dwie kolejki przed końcem sezonu zespół Kamila Grosickiego, Hull City, znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Przed minionym weekendem ekipa trenera Marco Silvy zajmowała bezpieczne w tabeli 17. miejsce, mając dwa punkty przewagi nad 18. w stawce drużyną Łukasza Fabiańskiego, Swansea City. W 36. kolejce Premier League Hull City podejmowało u siebie już zdegradowany Sunderland i było murowanym faworytem, bo pod wodzą Marco Silvy na własnym stadionie Grosicki i spółka radzili sobie ostatnio wyśmienicie, wygrywając sześć z siedmiu spotkań. Swansea City czekała natomiast u siebie przeprawa z siódmym w tabeli Evertonem i w tej konfrontacji nikt walijskiej jedenastce nie dawał wielkich szans. Tymczasem „Łabędzie” sensacyjnie wygrały 1:0, natomiast Hull City przegrało w kompromitującym stylu 0:2 i zamiast uzyskać nad Swansea pięciopunktową przewagę, drużyna Grosickiego zamieniła się z nią miejscami w strefie spadkowej.
I teraz górą jest Fabiański, bo jego zespół ma punkt przewagi nad Hull City, a w przedostatniej kolejce na własnym stadionie zmierzy się z… Sunderlandem, zaś ekipę Grosickiego czeka wyjazdowe starcie z 16. w tabeli Crystal Palace, który ma na koncie 38 punktów i przewagę trzech „oczek” nad 17. Swansea i czterech na 18. Hull City. Nawet remis w tym meczu może więc okazać się dla ekipy „Tygrysów” gwoździem do trumny, zwłaszcza w przypadku możliwego przecież wyjazdowego zwycięstwa Swansea z Sunderlandem. W ostatniej kolejce Hull City gra bowiem u siebie z wiceliderem Premier League Tottenhamem Hotspur, natomiast drużyna Fabiańskiego podejmie o nic już nie walczący zespół West Bromwich Albion.
Ale już w najbliższą niedzielę może zapaść rozstrzygnięcie i stanie się jasne, który z reprezentantów Polski, Fabiański czy Grosicki, posmakuje goryczy degradacji do Championship. Jeśli „Łabędzie” swój mecz wygrają, a „Tygrys” doznają porażki, ten pierwszy pozostanie w ligowej elicie, natomiast drugi stanie przed decyzją, czy zostać w Hull City i walczyć z nim o powrót do Premier League, czy też poszukać nowego pracodawcy. A będzie mógł odejść bez większego trudu, bo taką możliwość zagwarantował sobie w kontrakcie. Chętnych na jego zatrudnienie pewnie nie zabraknie, bo „Grosik” w Hull City zdążył sobie wyrobić niezłą markę. Na brak ofert z klubów ekstraklasy nie narzekałby zapewne także Fabiański, gdyby okazało się, że ostatecznie to Swansea spadła do niższej ligi. Obaj mogą się jednak uratować kosztem Crystal Palace, które w ostatniej kolejce gra z Manchesterem United.

Poprzedni

Zanim powieszą mnie za seksizm – ostatnie słowo przed

Następny

Plebania?