W czwartek nad ranem wznowiono poszukiwania zaginionego samolotu, którym w poniedziałek z Francji do Walii podróżował argentyński piłkarz Emiliano Sala. Szanse na to, że dopiero co wykupiony przez Cardiff City z FC Nantes zawodnik oraz pilot awionetki jeszcze żyją, są znikome. W mediach pojawiają się różne scenariusze tego dramatycznego zdarzenia.
Sala miał rozpocząć nowy etap w piłkarskiej karierze. Odszedł z FC Nantes do występującego w Premier League Cardiff City za 17 mln euro. We wtorek miał dołączyć do nowego zespołu, ale wcześniej chciał sie pożegnać z kolegami z FC Nantes. Ponieważ obu miast nie łączy bezpośrednie połączenie lotnicze, menedżer argentyńskiego zawodnika zorganizował mu przelot wyczarterowaną awionetką.
Piłkarz wsiadł do niej w poniedziałek wieczorem, ale chyba nie czuł się pewnie w maszynie, bo już po starcie wysłał wiadomości do bliskich, że martwi go stan techniczny samolotu. Z dostępnych informacji wynika, że ok. godz. 21:30 pilot poprosił o zgodę na przymusowe lądowanie, a chwilę później samolot zniknął z radarów. W tym momencie przelatywał w pobliżu Alderney, należącej do Wysp Normandzkich na kanale La Manche.
Podczas pierwszego dnia poszukiwań w wodzie znaleziono wiele unoszących się przedmiotów, ale nie ma pewności, czy pochodzą z awionetki. Poszukiwania dwukrotnie przerywano z powodu pogarszających się warunków pogodowych. Można jedynie się domyślać, co się wydarzyło, ale wciąż nie ma pewności.
Przyjęto cztery możliwe scenariusze wydarzeń: że samolot wylądował w innym miejscu, a kontakt z zaginionymi nie jest możliwy; że pilot posadził samolot na wodzie, a rozbitków uratował przepływający obok statek lub kuter rybacki, który nie nawiązał jeszcze kontaktu; że samolot wylądował na morzu, a rozbitkowie wsiedli do szalupy ratunkowej znajdującej się na wyposażeniu awionetki i dryfują po morzu; że maszyna rozbiła się po uderzeniu w wodę i nikt nie przeżył katastrofy.
Biuro prasowe straży przybrzeżnej w Guernsey podało, że wznowiono przerwane z powodu złej pogody poszukiwania w przekonaniu, że możliwy jest jeszcze trzeci wariant zdarzenia, chociaż szanse na odnalezienie pilota i piłkarza żywych są już bardzo nikłe. Nawet jeśli wylądowali na wodzie i wsiedli do szalupy ratunkowej, to przy panujących obecnie warunkach w kanale La Manche ich szanse na przetrwanie trzech dni są niewielkie.