Polskim siatkarzom nie służy pobyt w Chicago. Biało-czerwoni przegrali tam po 0:3 z Iranem oraz ekipą USA i w tabeli Ligi Narodów wypadli poza podium.
Turniej rozgrywany w Hoffman Estates w Chicago reprezentacja Polski zaczęła od sromotnej porażki 0:3 z Iranem (24:26, 24:26, 22:25). Była to dopiero druga w tych rozgrywkach porażka biało-czerwonych, ale pierwsza w której nie ugrali choćby seta. Wcześniej w Łodzi ulegli Niemcom 1:3. Po tej wpadce ekipa trenera Vitala Heynena straciła pozycję lidera Ligi Narodów na rzecz Francji. Irańczycy, którzy dotychczas spisywali się przeciętnie, odnieśli czwarte zwycięstwo, ale nie mają większych szans na awans do turnieju finałowego.
„Królami polowania” w chicagowskiej imprezie okazali się gospodarze, którzy rozgromili najpierw 3:0 Serbie, a w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu w takim samym rozmiarze pokonali też Polskę (25:20, 25:19, 25:19). Po tej porażce nasz zespół spadł w tabeli na czwarte miejsce, za Francję, USA i Rosję a w perspektywie miał jeszcze do rozegrania nocą z niedzieli na poniedziałek mecz z Serbią.
Nasi siatkarze tylko do połowy pierwszych dwóch setów byli w stanie nawiązać w miarę równorzędną walkę z ekipą USA. Im jednak było bliżej końca poszczególnych partii, Amerykanie zaczynali grać coraz lepiej, a Polacy odwrotnie – coraz gorzej. W drużynie gospodarzy pierwsze skrzypce grali Aaron Russel i Matthew Anderson, a w ekipie biało-czerwonych jedynym graczem, który przekroczył barierę 10 zdobytych punktów, był Bartosz Bednorz.
W Chicago polski zespół zatem nie zachwycił i mało kto dawał mu szansę w starciu z reprezentacją Serbii, która pokonując Iran 3:2 odniosła siódme zwycięstwo w Lidze Narodów. Do Polaków zajmujący siódme miejsce Serbowie tracili sześć punktów, więc wciąż mieli szansę zająć miejsce w Final Six.