19 listopada 2024
trybunna-logo

Wylądowali na dnie

Polscy szczypiorniści przegrali z Portugalią rywalizację w turnieju prekwalifikacyjnym i nie zagrają w MŚ 2019. A to oznacza, że zabraknie ich także w turnieju olimpijskim w Tokio. Żeby wystąpić w igrzyskach musieliby w 2020 roku wywalczyć mistrzostwo Europy, a na to są za słabi.

Reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych po dramatycznym spotkaniu zremisowała w niedzielę w Povoa de Varzim z Portugalczykami 27:27 i zajmując drugie miejsce w turnieju prekwalifikacyjnym odpadła z dalszej gry o awans do mistrzostw świata w 2019 roku. Ten remis jest klęską nie tylko dla reprezentacji, ale dla całego środowiska piłki ręcznej w Polsce. Biało-czerwoni będą nieobecni na drugiej wielkiej imprezie z rzędu – wcześniej nie zakwalifikowali się przecież do mistrzostw Europy, który właśnie teraz odbywają się w Chorwacji, teraz odpadli z przyszłorocznych mistrz świata. A to oznacza, że szanse naszych szczypiornistów na wywalczenie awansu do igrzysk w Tokio są już w tej chwili czystą iluzją.
Osiągnąć ten cel mogą obecnie już tylko szaloną szarżą, czyli muszą najpierw zakwalifikować się do mistrzostw Europy w 2020 roku, a następnie tę imprezę wygrać. Porównując jednak poziom gry naszej drużyny z meczu z Portugalczykami z poziomem jaki reprezentują zespoły walczące w tej chwili na chorwackich parkietach o prymat na naszym kontynencie, trudno taki zwycięski wariant wydarzeń rozważać na poważnie.

Została tylko ostatnia szarża

Niewielkie szanse na zdobycie olimpijskich paszportów do Tokio to dobry powód do zmiany strategii. W środowisku polskiego szczypiorniaka nie brakuje osób, które uważają, że dla naszej reprezentacji imprezą priorytetową powinny być teraz mistrzostwa świata w 2023 roku, których gospodarzami na spółkę będą Szwecja i Polska. A poligonem przygotowującym do tej imprezy powinny być mistrzostw Europy w 2020 roku. Europejska Federacja Piłki Ręcznej zwiększyła liczbę uczestników turnieju do 24 zespołów. Cztery miejsca zajmie trójka gospodarzy (Szwecja, Austria, Norwegia) i obrońca tytułu. O 20 pozostałych do obsadzenia miejsc powalczą 32 drużyny. Biało-czerwoni raczej unikną przydzielenia do ostatniego koszyka w losowaniu, bo przed podziałem ranking sporządzany będzie na podstawie wyników z ostatnich trzech lat. Rezultaty z poprzednich imprez dają nadzieję na niezłe losowanie, które odbędzie się w lipcu. Jeśli naszej reprezentacji nie uda się zakwalifikować do Euro 2020, spadną już dobre do towarzystwa drużyn zmuszonych do regularnej gry w prekwalifikacjach z ekipami klasy Cypru i Kosowa.
Po klęsce w Portugalii w mediach rozgorzała dyskusja o przyszłości Piotra Przybeckiego w roli selekcjonera reprezentacji. Nie ma w niej jednak żądań jego natychmiastowej dymisji. Po gwałtownej zmianie pokoleniowej do jakiej doszło trudno mieć pretensje do trenera, że wybrani przez niego następcy dawnych gwiazd będą od razu prezentować ten sam poziom. Tu i ówdzie pojawiły się jednak wątpliwości, czy masowa rezygnacja zawodników PGE Vive Kielce nie była rewanżem kieleckiego klubu i jego prezesa Bertusa Servaasa za ubiegłoroczną dymisję z funkcji selekcjonera kadry Tałanta Dujszebajewa. Po jego odejściu z kadrą pożegnali się Michał Jurecki, Mateusz Jachlewski, Mariusz Jurkiewicz i Krzysztof Lijewski, a jedynym graczem PGE Vive, który dołączył w ostatniej chwili do ekipy Przybeckiego, na co dzień także szkoleniowca Orlenu Wisły Płock, był bramkarz Sławomir Szmal.

Kto jest winny tej klęski?

Nie ulega wątpliwości, że w tej masowej rezygnacji jakieś znaczenie miała walka o wpływy w polskim szczypiorniaku tocząca sie od lat między działaczami tych dwóch najsilniejszych klubów. Wprost o tym powiedział jednak tylko na łamach portalu WPSportoweFakty.pl nasz znakomity przed laty zawodnik Marek Panas. „Czy na świecie jest reprezentacja, w której nie grają zawodnicy mistrza Polski? Kadra jest zaszczytem i obowiązkiem. To sabotaż i jednocześnie absurd, że prezes Bertus Servaas rządzi związkiem w Warszawie. Nie może być tak, że PGE Vive cieszy się z niepowodzenia reprezentacji. Gdzie są Jurecki, Lijewski? Karol Bielecki może już czuć się zmęczony, ale Jurecki, Jachlewski, Lijewski? Radziłem Piotrowi Przybeckiemu, żeby ich powołał, nawet jeśli nie chcieli grać w reprezentacji. Związek mógł wymusić ich udział groźbą dyskwalifikacji w rozgrywkach klubowych, przecież tak niedawno zrobił w przypadku Mateusza Korneckiego i Marka Daćki. Dlaczego przestraszył się Vive. Polska piłka ręczna nie ma w tej chwili żadnego pożytku z tego klubu. Kielczanie nie współpracują z trenerem reprezentacji. Reprezentacja tonie, oni piją szampana? Młodzież musi mieć wzory do naśladowania, dlatego zmiana pokoleniowa w kadrze nie może być przeprowadzana w rewolucyjnej formie, tylko stopniowo” – grzmi Panas.
Nie ulega wątpliwości, że polską piłkę ręczną czekają teraz trudne czasy. Nie wiadomo jak na klęskę reprezentacji zareagują wspierający ZPRP sponsorzy. Nie można wykluczyć, że niektórzy przeniosą swoje pieniądze do odnoszących międzynarodowe sukcesy dyscyplin. Spadnie jeszcze bardziej i tak malejące u nas z braku sukcesów zainteresowanie szczypiorniakiem. Ta dyscyplina sportu potrzebuje niewątpliwie nowego przywódcy. Być może zostanie nim ten, który dekadę temu boom na szczypiorniaka zaczął, czyli Bogdan Wenta.

Poprzedni

„Lwica lewicy” wreszcie w upragnionym towarzystwie.

Następny

Kobieta wygląda jak macica