Wydarzenia ostatnich dni wyjaśniają, dlaczego piłkarze naszej reprezentacji zażądali od kierownictwa ekipy zakończenia operacji „Euro 2016” już następnego dnia po przegranym w karnych meczu z Portugalią.
Ponoć za takim rozwiązaniem optowali wszyscy, co łatwo zrozumieć, bo po miesiącu spędzonym w swoim towarzystwie mieli siebie nawzajem dość i chcieli jak najszybciej rozpocząć wakacje. Niektórym jednak, zwłaszcza Grzegorzowi Krychowiakowi i Kamilowi Glikowi, spieszyło się bardziej niż innym, bo na nich czekały już gotowe do podpisania kontrakty w nowych klubach. Krychowiak w poniedziałek został oficjalnie zaprezentowany w Paris Saint-Germain, a Glik w AS Monaco. Pierwszy przeszedł z FC Sevilla za kwotę około 30 mln euro, drugi z AC Torino za około 12 milionów euro. Wysokość tych kwot transferowych obu od razu usadowiła na czele listy najdroższych polskich piłkarzy. Utrzymujący przez ponad 15 lat pozycję lidera Jerzy Dudek, za którego FC Liverpool zapłacił swego czasu 7,5 mln euro, spadł na trzecie miejsce. Nie można jednak wykluczyć, że jeszcze w te wakacje straci miejsce na podium. Ko może go z niego zepchnąć?
Kandydatów jest dwóch – to Arkadiusz Milik, którego włoscy dziennikarze widzieli ponoć na lotnisku w Neapolu oraz Piotr Zieliński, także przymierzany przez tamtejsze media do zespołu z tego miasta – SSC Napoli. Za Milika jego obecny klub, Ajax Amsterdam, jeszcze przed Euro 2016 żądał 25-30 mln euro i pewnie będzie się przy tej kwocie upierał. Natomiast za Zielińskiego, chociaż ten piłkarz na mistrzostwach we Francji praktycznie nie zaistniał, Napoli oferuje Udinese 15 mln euro.
Na transferowej karuzeli
Kto jeszcze z 23-osobowej kadry biało-czerwonych będzie podczas letniego okna transferowego „w obrocie”. Nerwowe chwile będzie na pewno przeżywał Wojciech Szczęsny, przynajmniej do chwili aż się potwierdzi, że Arsenal zgodził się wypożyczyć go do AS Roma na kolejny sezon. W rzymskim klubie nasz reprezentacyjny bramkarz będzie regularnie grał, powrót do ekipy „Kanonierów” oznacza dla niego grzanie ławy w roli dublera Petra Cecha. Nie wiadomo też jak potoczą się dalsze losy Artura Jędrzejczyka, który wciąż ma ważny kontrakt z rosyjskim FK Krasnodar, a bardzo chciałby przenieść się do jakiegoś klubu w zachodniej Europie. Rosjanie nie zamierzają mu w tym przeszkadzać, ale za czapkę gruszek go nie oddadzą. Jędrzejczyk dobrze jednak wykorzystał we Francji szansę jaką dało mu zastępstwo na lewej obronie w miejsce kontuzjowanego Macieja Rybusa, więc nie powinien mieć problemów ze zmianą pracodawcy.
Na zmianę klubu liczy też pewnie bohater internetu Michał Pazdan. Legia jest gotowa go sprzedać, ale chce za niego co najmniej 3,5 miliona euro. Jak na środkowego obrońcę, który umie tylko wybijać piłkę i podawać ją do najbliżej ustawionego kolegi, ta cena jest mocno wygórowana. Do odejścia z Lecha Poznań szykuje się Karol Linetty, ale w jego przypadku ewentualny transfer raczej nie okaże się lepszym rozdziałem w karierze. Poznański klub potrzebuje pieniędzy i odda tego piłkarza do pierwszego z brzegu klubu, który wyłoży 1,5-2 miliony euro. Taka kwota nie daje jednak mocnej pozycji w nowym zespole i Linetty może podzielić los Filipa Starzyńskiego, który przed Euro 2016 nie przebił się w przeciętnym belgijskim Lokeren, z którego został wypożyczony do Zagłębia Lubin.
Niepewni przyszłości
Sytuacja tych dwóch piłkarzy kadry nie rokuje jakiegoś przełomu w ich sportowych karierach i za dwa miesiące, gdy biało-czerwoni rozpoczną w Kazachstanie rywalizację w eliminacjach mistrzostw świata, nadal będą daleko od podstawowego składu reprezentacji. Dzisiaj trudno też przewidzieć przyszłość jednego z bohaterów naszej drużyny w mistrzostwach Europy Jakuba Błaszczykowskiego. Na razie wiadomo tyle, że od lipca znów jest zawodnikiem Borussii Dortmund, z którą ma jeszcze dwuletni kontrakt, ale nawet jeśli pozostanie na Signal Iduna Park, to u trenera Thomasa Tuchela na pewne miejsce w wyjściowej jedenastce nie ma co liczyć. Kluby mają też zmienić Mariusz Stępiński z Ruchu Chorzów oraz najbardziej łakomy „kąsek transferowy” w naszej ekipie, czyli Bartosz Kapustka z Cracovii. W ich przypadku niczego jednak nie można być pewnym, że po ewentualnej zmianie pracodawcy od razu przebiją się w swoich nowych drużynach.
Po obowiązkowych urlopach swoje wyrobione jeszcze przed Euro 2016 miejsca w klubowych zespołach powinni bez kłopotów zająć Robert Lewandowski w Bayernie Monachium, Łukasz Piszczek w Borussii Dortmund, Kamil Grosicki w Stade Rennes, Łukasz Fabiański w Swansea City, Artur Boruc w Bournemouth, Tomasz Jodłowiec w Legii, Sławomir Peszko i Jakub Wawrzyniak w Lechii, Bartosz Salamon w Cagliari, a Thiago Cionek w Palermo. Do kadry powinni wrócić też po wyleczeniu kontuzji Maciej Rybus (podpisał kontrakt z Olympique Lyon) i Paweł Wszołek (został w Hellas Weronie)
Tak z perspektywy pierwszych dni lipca wygląda pozycja graczy naszej reprezentacji po osiągnięciu przez nich największego od 34 lat sukcesu. Ale występ we Francji to już jednak historia. We wrześniu Adam Nawałka, który oczywiście pozostanie na stanowisku, może mieć do dyspozycji tych samych piłkarzy, z którymi w piątek 1 lipca pospiesznie opuszczał bazę w La Boule, ale już zupełnie innych.