W niemieckich i angielskich mediach pojawiły się sugestie, że zakończone przed dwoma tygodniami halowe mistrzostwa Europy w Toruniu były ogniskiem zakażeń Covid-19. Po imprezie w uczestniczących w niej reprezentacjach stwierdzono w sumie ponad 50 przypadków zakażenia koronawirusem.
Chociaż w Toruniu organizatorzy wdrożyli z porozumienia z europejską federacją lekkoatletyczną (European Athletics) najwyższe standardy bezpieczeństwa epidemicznego, to po imprezie łącznie stwierdzono ponad 50 pozytywnych wyników testów na obecność koronawirusa. Najwięcej zakażeń odnotowano w zespole Włoch (15), ale Niemcy zgłosili siedem przypadków, a Brytyjczycy dwanaście. To zły sygnał na kilka miesięcy przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio, gdzie o wiele większa liczba sportowców zostanie skupiona na małej przestrzeni.
Brytyjska i niemiecka federacje lekkoatletyczne natychmiast obwiniły organizatorów HME 2021 o niedopełnienie procedur i poskarżyły się w tej sprawie do European Athletics, lecz ich pretensje zostały odrzucone przez władze europejskiej federacji. Tak przynajmniej twierdzi dyrektor generalny HME 2021 Krzysztof Wolsztyński. Dla przypomnienia – jeszcze przed rozpoczęciem imprezy koronawirus wykluczył z udziału w imprezie sprinterkę Ewę Swobodę, a już trakcie mistrzostw biegaczy z męskiej sztafety 4×400 metrów, którą wycofano ze startu.
Były to jednak pojedyncze przypadki w skali całych mistrzostw. Liczby poszły w górę już po zawodach. Wolsztyński zapewnia, że kilka zakażeń na 1800 osób przybyłych na HME to był margines. „Badaliśmy wszystkich regularnie, nikt bez negatywnego wyniku nie mógł dostać się do środka. Wydaliśmy na to bardzo dużo pieniędzy. W tym względzie naprawdę nic nam nie można zarzucić. My przestrzegaliśmy wszystkich zasad, ale nie mogliśmy mieć już wpływu na to, co robili lekkoatleci poza Areną Toruń, czy ktoś wychodził z hotelu czy też nie. Dobrze wiemy, że nawet przy zachowywaniu zasad można się zarazić” – przekonuje Wolsztyński. I dodaje: „Nie rozumiem pretensji. Podjęliśmy się zorganizowanie wielkiej imprezy w czasie pandemii. I to pod dachem, gdzie wirus może rozprzestrzenić się znacznie szybciej niż na świeżym powietrzu, a europejska federacja uważa, że wykonaliśmy super robotę” – zapewnia dyrektor HME.