22 listopada 2024
trybunna-logo

Wirus paraliżuje sport

Vital Heynen i Wilfredo Leon mają teraz przymusową przerwę w rozgrywkach

Premier Włoch Giuseppe Conte podjął w miniony weekend decyzję o odwołaniu czterech spotkań Serie A: Interu z Sampdorią w Mediolanie, Atalanty z Sassuolo w Bergamo, Hellas z Cagliari w Weronie, czyli w miastach Lombardii oraz Torino – Parma w stolicy Piemontu Turynie. W tych regionach wykryto pierwsze w Europie poważne ogniska koronawirusa.

Trudno dziwić się decyzjom włoskiego premiera, bo w kraju narasta panika. W północnych Włoszech zdiagnozowano 132 zakażone osoby, a liczba zmarłych rośnie z dnia na dzień. Wiele gmin odcięto od świata i rozpoczęto w nich kwarantannę. Sytuacja na Półwyspie Apenińskim jest jednak dynamiczna i zmienia się każdego dnia, ale już można stwierdzić, że w sportowym kalendarzu koronawirus już doprowadził do potężnych perturbacji, a coraz więcej wskazuje, że może go w najbliższym czasie wręcz zdemolować.
Nowe terminy odwołanych meczów nie zostały wyznaczone, bo terminarz ligowy ze względu na Euro 2020 jest napięty, ale kolejne włoska federacja, w porozumieniu z UEFA, nakazała rozegrać bez udziału publiczności. A zatem przy pustych trybunach odbędzie się czwartkowe spotkanie w 1/16 finału Ligi Europy Interu Mediolan z Łudogorcem Razgrad (gra w tej drużynie Polak Jakub Świerczok) oraz sześć meczów w najbliższej kolejce Serie A: Juventus (Wojciech Szczęsny) – Inter, Udinese (Łukasz Teodorczyk) – Fiorentina (Barłomiej Drągowski), AC Milan – Genoa, Parma – SPAL (Thiago Cioneg, Arkadiusz Reca), Sassuolo – Brescia i Sampdoria (Karol Linetty, Bartosz Bereszyński) – Hellas Werona (Mariusz Stępiński).
Perturbacje w sportowym kalendarzu nie dotknęły wyłącznie futbolu. Odwołano również finał tenisowego challengera w Bergamo, a także spotkania w ligach siatkówki, koszykówki, golfa i zawody pływackie. Włoska federacja siatkówki wraz z organizację kierującą ligami kobiet i mężczyzn zdecydowała o zawieszeniu wszelkich rozgrywek do 1 marca. Jednocześnie wyrażono nadzieję, że od 2 marca będą mogły się odbywać mecze bez udziału publiczności. Decyzja została ogłoszona w poniedziałek przed południem po nadzwyczajnym spotkaniu siatkarskich działaczy w Bolonii i jest ona efektem nacisków włoskich władz, które starają się ograniczyć rozprzestrzenianie koronawirusa na terenie Italii. „Za decyzją stoi troska o ochronę zdrowia wszystkich członków włoskiego środowiska siatkarskiego” – podkreślono.
Federacja ma też wysłać list do ministra ds. młodzieży i sportu Vincenzo Spadafory oraz Włoskiego Komitetu Olimpijskiego (CONI) z zapytaniem o możliwe działania, które mogłyby pomóc w zapewnieniu możliwości choćby kontynuacji treningów. Federacja ma skierować również pismo do Europejskiej Konfederacji Siatkówki (CEV), w którym poruszy temat udziału włoskich drużyn w europejskich pucharach, m.in. pomiędzy 3 a 5 marca powinno się odbyć pierwsze spotkanie ćwierćfinałowe Ligi Mistrzów między Trentino Itasem a Jastrzębskim Węglem.
We włoskiej ekstraklasie zarówno mężczyzn, jak i kobiet gra kilkoro reprezentantów Polski, z Wilfredo Leonem, Bartoszem Kurkiem, Mateuszem Bieńkiem czy Malwiną Smarzek-Godek i Joanną Wołosz na czele. Z kolei trenerem drużyny siatkarzy z Perugii, w której występuje Leon, jest selekcjoner biało-czerwonych Vital Heynen.
W Europie to pierwsze tak radykalne decyzje dotyczące imprez sportowych. Wcześniej Światowa Federacja Lekkoatletyczna przełożyła o rok zaplanowane na marzec halowe mistrzostwa świata w Nankinie (miasto we wschodnich Chinach), a Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) zawody Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim w Yanqing. Władze Formuły 1 odwołały natomiast zaplanowany na 19 kwietnia wyścig o Grand Prix Chin w Szanghaju. Światowa federacja narciarska rozważa odwołanie marcowych mistrzostw świata w lotach narciarskich w Planicy, bo Słowenia graniczy z regionami Włoch ogarniętymi epidemia koronawirusa. Nieciekawie też jawią się perspektywy rozgrywek w piłkarskich pucharach, a nawet rozpoczynającego się w czerwcu turnieju o mistrzostwo Europy. UEFA szuka już gorączkowo opcji zastępczych, gdyby trzeba było zmienić areny Euro 2020.
Jeszcze większy znak zapytania stawiany jest przy igrzyskach w Tokio. Przewodniczący komitetu organizacyjnego Yoshiro Mori zapewnia, że „przebiegną w sposób bezpieczny dla sportowców i publiczności”, lecz japoński wirusolog Hitoshi Oshitani, który doradzał Światowej Organizacji Zdrowia podczas epidemii SARS, przyznał na łamach „Japan Today”, że „gdyby igrzyska w Tokio miały zacząć się jutro, to w ogóle by się nie odbyły”. I przypomniał, że Japonia jest obecnie drugim po Chinach największym na świecie ośrodkiem epidemii. A pokonanie poprzedniej ogólnoświatowej epidemii, czyli wspomnianego SARS, zajęła naukowcom i lekarzom ponad 10 miesięcy. Teraz spekuluje się, że opracowanie skutecznej szczepionki może potrwać nawet półtora roku.

Poprzedni

Wyniki 23 kolejki PKO Ekstraklasy

Następny

Linette nadal najlepsza w Polsce

Zostaw komentarz