Trochę szkoda, że Michel Platini nie jest już prezydentem UEFA. Pamiętacie jak przed Euro 2012 przyjeżdżał do Polski i naburmuszony wytykał nam najdrobniejsze niedociągnięcia? Ciekawe co mówiłby teraz, widząc jak jego rodzinny kraj kompromituje się w roli organizatora finałów mistrzostw Europy.
Paraliżujące codzienne życie we Francji strajki są prawdziwym utrapieniem dla wszystkich uczestników piłkarskich mistrzostw Europy. Fatalnie funkcjonuje transport, ulice zalegają góry śmieci, kłopoty z zakupem benzyny i panująca wszędzie drożyzna nie przeszkadza chyba tylko najbardziej zwariowanym na punkcie futbolu kibicom. Niestety, wszechogarniające Francję rozprężenie wykorzystują w najgorszy możliwy sposób przybyłe z różnych stron Europy watahy stadionowych chuliganów. Francuskie, a w ślad za nimi większość zachodnioeuropejskich mediów, w swoich relacjach skupiają się głównie na rosyjskich kibolach, chociaż na ulicach francuskich miast największe spustoszenie sieją przybysze z Anglii oraz miejscowi szalikowcy, prowokujący bójki z kim popadnie.
Rosja ostrzega Francję
Rosyjskich kibiców potępiono w czambuł po burdach jakie czynili przed i w trakcie meczu z Anglią w Marsylii. Bijatykę jeden z angielskich fanów przypłacił życiem i choć nikt tak naprawdę nie wie w jakich okolicznościach i przez kogo został śmiertelnie pobity, całą winę przypisano Rosjanom. A zatrzymano w sumie 43 osoby, wśród których nie było obywateli Rosji. UEFA zdyskwalifikowała jednak reprezentację tego kraju, choć karę od razu zawieszono.
Sytuacja zrobiła się na tyle napięta, że rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych wezwało ambasadora Francji i złożyło na jego ręce oficjalny protest przeciwko „niedopuszczalnej dyskryminacji obywateli Rosji podczas Euro 2016”. W przekazanej nocie napisano też, że „dalsze tolerowanie antyrosyjskich nastrojów może popsuć stosunki między Francją i Rosją”.
Z kolei minister sportu Witalij Mutko wyraził przekonany, że jego rodacy tylko odpowiadają na zaczepki kibiców innych nacji. „Nie mam pewności, że zajścia podobne do tych, jakie miały w sobotę miejsce w Marsylii, nie powtórzą się. Rosyjscy kibice są nieustannie prowokowani” – ostrzegał Mutko. Jak się okazało, nie bez powodu, bo w środę francuska policja opublikowała raport z kolejnych masowych zamieszek z udziałem piłkarskich fanów, tym razem w Lille.
Niepokojące wieści z Lille
Zatrzymano 36 osób, odnotowano 50 rannych, z których 16 trafiło do szpitala. Policja musiała użyć m.in. gazu łzawiącego i pieprzowego, by opanować sytuację na ulicach miasta, gównie w okolicach dworca kolejowego. W starciach uczestniczyli kibice z kilku krajów, ale do najbardziej dramatycznych w skutkach starć doszło między Anglikami i Francuzami, którzy świętowali wieczorne zwycięstwo nad Albanią 2:0. W środę w Lille grały zespoły Rosji i Słowacji (1:2), natomiast w czwartek w oddalonym o 40 kilometrów Lens reprezentacja Anglii z Walią. A gdzie byli w tym wszystkim Rosjanie? Ponoć jakaś niewielka ich grupa starła się przed jednym z lokali w Lille z kibolami z Anglii i Walii. Najpierw obie grupy obrażały się wzajemnie, a potem w ruch poszły ławki i krzesła. Takich incydentów nie brakuje też w innych miastach.
Mecz podwyższonego ryzyka
Przed spotkaniem Niemcy – Polska, któremu organizatorzy Euro 2016 nadali rangę „meczu podwyższonego ryzyka”, zagrożeniem nie byli tym razem polscy kibice. Wręcz przeciwnie, nasi rodacy przybyli na Euro 2016 swoim zachowaniem wręcz zachwycali obserwatorów turnieju. Świetnie spisali się przed, w trakcie i po meczu z Irlandią Północną, nie sprawiali też żadnych problemów w Paryżu przed czwartkową potyczką. Znacznie większe niebezpieczeństwo groziło polskim kibicom ze strony ich niemieckim odpowiedników, na co mogły wskazywać choćby ich bandycka napaść na fanów zespołu Ukrainy. Niemiecka policja chcąc uniemożliwić chuliganom dotarcie do Paryża na czwartkowy mecz z Polską, wzmocniła kontrole na granicy z Francją i na lotniskach. Ale jak zauważyły tamtejsze media, są to działania niewystarczające, bo policja nie może zatrzymać nawet osób już wcześniej notowanych z powodu awantur, chyba że znajdą przy nich przedmioty mogące posłużyć do walki.
Na szczęście turniej Euro 2016 każdego dnia przynosi też ciekawe sportowe przeżycia. Do takich bezsprzecznie należy sensacyjny remis reprezentacji Islandii z naszpikowaną gwiazdami drużyną Portugalii czy waleczna postawa zespołu Albanii w potyczce z uważanymi za faworytów mistrzostw gospodarzami. Francuzi co prawda wygrali 2:0, ale oba gole strzelili dopiero w doliczonym czasie gry.
Mecz biało-czerwonych z Niemcami zakończył się po zamknięciu wydania, ale w Polsce nikt nie oczekiwał na niego z jakąś przesadną obawą. Panowała powszechne przekonanie, że nasz zespół jest w stanie nawiązać walkę z mistrzami świata. Nawet bez Wojciecha Szczęsnego w bramce.