22 listopada 2024
trybunna-logo

Warta już nie spadnie z ekstraklasy

W 25. kolejce Warta Poznań pokonała na wyjeździe Wisłę Kraków i z dorobkiem 36 punktów awansowała w ligowej tabeli na szóste miejsce. Dla tego małego klubu ważniejsze jest jednak to, że na pięć kolejek przed końcem sezonu zespół zapewnił sobie utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Sytuacja w tabeli ekstraklasy na finiszu rozgrywek staje się coraz bardziej klarowna. Legii nikt już nie odbierze prowadzenia, a po zwycięstwach w 25. kolejce Pogoni Szczecin i Rakowa Częstochowa, przy jednoczesnym remisie Lechii Gdańsk z Piastem Gliwice, de facto została już rozstrzygnięta także rywalizacja o premiowane występem w europejskich pucharach miejsca drugie i trzecie. Wciąż jednak warto jeszcze walczyć o zajęcie czwartej lokaty, bo trzeci obecnie w tabeli Raków Częstochowa jest także finalistą Pucharu Polski. Jeśli częstochowianie 2 maja pokonają Arkę i zdobędą puchar, zwolnią miejsce w europejskich pucharach dla zespołu z czwartego miejsca. Okazję do mocnego usadowienia się na tej pozycji w 25. kolejce zmarnowali piłkarze Piasta Gliwice, którzy prowadzili już z Lechią na jej stadionie 2:0, ale w końcówce pozwolili gospodarzom doprowadzić do wyrównania. Sędziujący ten mecz Bartosz Frankowski podkręcił emocje w doliczonym czasie gry dyktując dwa rzuty karne. „Jedenastkę” dla Lechii pewnie wykorzystał Flavio Paixao i doprowadził do remisu 2:2, ale arbiter nie chciał krzywdzić Piasta i dla równowago też zafundował już karnego. Niestety, wyznaczony do wykonania „jedenastki” Tomasz Jodłowiec zmarnował szansę i strzelił tak nieudolnie, że bramkarz gdańskiej drużyny Duszan Kuciak bez problemu obronił. Podział punktów w Gdańsku nie był korzystny dla żadnej z drużyn, bo uciekające w tabeli przed Lechią i Piastem zespoły Pogoni i Rakowa pewnie wygrały swoje spotkania i powiększyły przewagę o kolejne dwa punkty. „Portowcy” ograli na wyjeździe 2:0 Podbeskidzie, a warto podkreślić, że bramki na stadionie w Bielsku-Białej zdobyli dwaj kadrowicze – Kacper Kozłowski i Sebastian Kowalczyk. Drużyna Rakowa miała znacznie trudniejsze zadanie, bo podejmowała Lecha Poznań, po raz pierwszy oficjalnie prowadzonego przez nowego trenera, Macieja Skorżę. Nie był to jednak spektakularny powrót tego szkoleniowca na ławkę trenerską poznańskiego klubu. Ekipa „Kolejorza” nie miała wiele do powiedzenia w tym meczu. Do przerwy częstochowianie prowadzili 2:0, a na kontaktowego gola strzelonego przez poznaniaków w 49. minucie odpowiedzieli siedem minut później podwyższając wynik na 3:1. I takim rezultatem zakończyło się to spotkanie, po którym w drodze powrotnej Skorża z pewnością nie miał optymistycznych myśli.
W zgoła odmiennych nastrojach do Poznania wracała natomiast ekipa lokalnego rywala lechitów, Warty, która wygrała w Krakowie z Wisłą 1:0 i z dorobkiem 36 punktów awansowała w tabeli na szóste miejsce. A potężniejszy znacznie od warciarzy „Kolejorz” z 30 punktami zajmuje dopiero 11. lokatę. Wygląda na to, że w tym sezonie Skorża może tej hierarchii już nie odwrócić, chociaż Lech będzie miał w ostatnich pięciu kolejkach znacznie łatwiejszych rywali niż Warta. Zagra bowiem kolejno z Lechią (u siebie), Podbeskidziem (na wyjeździe), Stalą Mielec (u siebie), Wisłą Kraków (na wyjeździe) i zakończy sezon meczem u siebie z Górnikiem. Warciarzy natomiast czekają potyczki u siebie z Rakowem i Jagiellonią, potem wyjazdowe spotkanie z Pogonią, u siebie ze Śląskiem, a na koniec rozgrywek wyjazdowe starcie z Cracovią.
Jeśli przyjmiemy za punkt wyjścia liczbę 21 punktów zgromadzonych po 25 kolejkach przez Podbeskidzie (Stal Mielec ma w zapasie jeden zaległy mecz), a do zakończenie rozgrywek zostało jeszcze pięć meczów, czyli 15 punktów do zdobycia, to Warta Poznań, przypomnijmy – wraz ze Stalą i Podbeskidziem to beniaminek ekstraklasy – osiągnęła swój główny cel w tym sezonie, jakim było utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
W ostatnich kolejkach trener Warty Piotr Tworek będzie zatem mógł spokojnie poćwiczyć nowe schematy taktyczne i wystawiać do gry zawodników dotąd grzejących ławę. Innymi słowy – będzie mógł już szykować swój zespół do nowego sezonu. Chyba że kierownictwo klubu wyznaczy mu teraz nowy, znacznie ambitniejszy cel, czyli walkę do końca o zajęcie czwartego miejsca.

Poprzedni

Flick chce odejść latem z Bayernu

Następny

Heynen może się teraz skupić na pracy w Polsce

Zostaw komentarz