Od dwóch wyraźnych zwycięstw szczypiornistów Vive Tauronu Kielce rozpoczęła się finałowe zmagania o mistrzostwo Polski. Teraz rywalizacja przenosi się do Płocka – matecznika stawiającej czoła kielczanom drużyny Orlenu Wisły.
Oba zespoły przystąpiły do obu spotkań w kieleckiej Hali Legionów mocno osłabione. W kadrze kielczan znalazło się tylko trzynastu zawodników, jeszcze mniej graczy mieli „Nafciarze”, bo oni musieli radzić sobie tylko w dwunastu. Sobotni mecz lepiej rozpoczęli szczypiorniści z Płocka, którzy w dwie minuty rzucili trzy bramki, z czego dwie z kontrataku. Wtedy do akcji ruszył gwiazdor Vive Tauronu Michał Jurecki i po dziesięciu minutach gry gospodarze po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Trener Orlenu Wisły Manolo Cadenas w 11. minucie poprosił o czas, ale jego taktyczne instrukcje nie przyniosły efektów, bo mistrzowie Polski nadal systematycznie powiększali swoją przewagę, a płocczanie nie potrafili im się przeciwstawić.
Druga połowa nie zaczęła się korzystnie dla gości – Julen Aguinagalde wyprowadził swoją ekipę na dziesięć trafień przewagi, a chwilę później dwie minuty kary otrzymał Zbigniew Kwiatkowski. „Nafciarze” po zmianie stron walczyli w zasadzie już tylko o uniknięcie kompromitująco wysokiej przegranej. Na kwadrans przed końcem meczu przegrywali siedmioma trafieniami, ale wtedy kielczanie zdobyli trzy bramki z rzędu i odskoczyli rywalom na dziesięć „oczek” (33:23), a na tym poziomie rywalizacji taki wynik to deklasacja.
Na szczęście dla płocczan podopieczni trenera Tałanta Dujszebajewa w ostatnich minutach potyczki z „Nafciarzami” mocno zwolnili obroty, co natychmiast wykorzystali rywale i zmniejszyli różnicę bramkową do przyzwoitego poziomu. Ostatecznie kielczanie wygrali 35:29 i po tym popisie stali się murowanymi faworytami w niedzielnej potyczce, ale też w rywalizacji o mistrzowski tytuł Vive Tauron i Orlen Wisła bić się będą do trzech zwycięstw.
Kielczanie mają nad rywalami psychiczną przewagę, bo regularnie wygrywają z nimi ligowe zmagania od 2012 roku, poza tym w niedawnej konfrontacji z niemieckim SG Flensburg Handewitt w Lidze Mistrzów pokazali, że są obecnie w znakomitej formie. Grają zdecydowanie w defensywie, są skuteczni przed bramką przeciwnika. Dujszebajew zdołał nawet załatać luki po ubytku dwóch czołowych bombardierów – Karola Bieleckiego i Denisa Bunticia. – Nie ma co narzekać, w sporcie kontuzje to normalna sprawa. Trzeba wziąć się w garść i walczyć na najwyższym poziomie w takim składzie kadrowym, jaki mam do dyspozycji. Drużyna Orlenu Wisły zrobiła ogromny postęp. Czekają nas zdecydowanie cięższe boje – ostrzega swoich graczy Dujszebajew. Na razie jednak „Nafciarze” po dwóch potyczkach przegrywają 0-2 (w niedzielnym meczu ulegli 25:32) , teraz jednak walka przenosi się na ich teren, a Orlen Arenie w tym sezonie kielczan dali radę pokonać. Dlatego zdaniem ekspertów tym razem rywalizacja o mistrzostwo Polski nie skończy się po trzech spotkaniach.