16 listopada 2024
trybunna-logo

W Legii znów zadyma

Stadion Legii Warszawa to w tym sezonie jest przyjaznym miejscem dla przyjezdnych drużyn. W miniony piątek z gościnności legionistów skorzystała Cracovia, która pokonała ich w karnych 5:4 i wywiozła z Łazienkowskiej Superpuchar Polski, chociaż tak naprawdę nie był to puchar, tylko skromna patera, na dodatek słabo umocowana w oprawie.

Stadion Legii Warszawa w tym sezonie nie jest atutem zespołu mistrza Polski. W ekstraklasie legioniści przegrali na Łazienkowskiej oba rozegrane dotychczas mecze, z Jagiellonią Białystok 1:2 i Górnikiem Zabrze 1:3, tu odpadli w kwalifikacjach Ligii Mistrzów z Omonią Nikozja 0:2 i w eliminacjach Ligi Europy z Karabachem Agdam 0:3. A w miniony piątek przegrali też u siebie po karnych z Cracovią mecz o Superpuchar Polski. Nic dziwnego, że kibicom „Wojskowych” puściły nerwy.
Na piątkowym meczu o Superpuchar Polski na stadionie przy Łazienkowskiej pojawiło się niespełna siedem tysięcy widzów, ale w fanach Legii chyba nie było wiary w sukces, bo już w tzw. oprawie meczowej mocno zaakcentowali swoje pretensje do właściciela stołecznego klubu Dariusza Mioduskiego, a po przegranym przez legionistów w rzutach karnych spotkaniu z Cracovią (0:0, k. 4:5) zafundowali mu pokaz pirotechniczny i festiwal złośliwych przyśpiewek w rodzaju: „Nie znasz się na tym, Mioduski nie znasz się na tym”, „Gdzie są puchary, Mioduski, gdzie są puchary”, „Hej Mioduski, co zrobiłeś, cztery lata spier…”, „Gdzie wielka Legia, Mioduski gdzie wielka Legiia”, „Chcemy prezesa, Mioduski chcemy prezesa”. Dostało się też nieobecnemu na meczu trenerowi Czesławowi Michniewiczowi, który w tym czasie wypełniał bez powodzenia swoje obowiązki jako trener reprezentacji młodzieżowej. Jego przekreśloną podobiznę na wywieszonym banerze uzupełniało wymowne hasło: „Chórzysto, nigdy nie będziesz legionistą”, wzmocnione skandowaną przyśpiewką – „Chcemy trenera, nie poznańskiego frajera”.
Atmosfera na stadionie przy Łazienkowskiej znowu mocno zgęstniała, a relacje fanów Legii z właścicielem klubu ponownie zrobiły się napięte jak postronki. Na internetowej stronie Legioniści.com licznik skrupulatnie odmierza dni od ostatniego występu „Wojskowych” w europejskich pucharach, a upłynęło ich już grubo ponad tysiąc, bo legioniści już cztery sezony z rzędu nie potrafią przebić się choćby tylko do fazy grupowej Ligi Europy, bo Liga Mistrzów jest tylko mglistym marzeniem.
Po porażce z Karabachem Agdam (0:3) stołeczny klub stracił nie tylko duże pieniądze, ale także cierpliwość swoich kibiców. W tym sezonie z powodu pandemii UEFA nakazała rozgrywanie spotkań kwalifikacyjnych w europejskich pucharach bez udziału publiczności, a fani Legii po raz ostatni na żywo dopingowali zespół 19 września w przegranym 1:3 ligowym meczu z Górnikiem Zabrze. Zatem piątkowy Superpuchar Polski z Cracovią był dla nich pierwszą okazją, żeby zademonstrować swoje stanowisko. Swoje niezadowolenie z wyników zespołu wyrazili już w trakcie rytualnego odśpiewania „Snu o Warszawie”, kiedy w trakcie na trybunach rozwieszono baner z podobizną właściciela Legii i napisem: „Czas Apokalipsy”, dramat w reżyserii Dariusza Mioduskiego. A potem odpalono świece dymne i petardy hukowe i skandowanie haseł, których treść cytowaliśmy już wyżej.
Michniewiczowi natomiast fani Legii najwyraźniej jeszcze nie wybaczyli udokumentowanego w nagraniu wideo udziału w chóralnym śpiewaniu wraz z zespołem Lecha obraźliwej przyśpiewki pod adresem Legii. Stąd baner z hasłem „Chórzysto, nigdy nie będziesz legionistą”. Michniewicz próbował te pretensje rozładować pokajaniem się na łamach strony internetowej Legia.net: „Każdy czas ma swoją historię, którą można oceniać z różnych perspektyw. To nagranie sprzed kilkunastu lat, przeszłość. Łatwo było wtedy ulec emocjom. Dziś jestem mądrzejszy i bardziej doświadczony jako trener oraz jako człowiek, również właśnie przez pracę w innych klubach i nie popełniłbym już takich błędów. Na pewno nie chciałem urazić wtedy, ani nigdy Legii, ani jej kibiców. Wiem, że to wyjątkowy klub, bardzo szanuję jego tradycję i kibiców (…)”. Jak widać, nie pomogło.
Na razie zmiana trenera nic Legii dobrego nie przyniosła i dlatego frustracja jej fanów jest jak najbardziej zrozumiała. Nie jest jednak jeszcze najgorzej, bo chociaż narzekają, obrażają i dymią, to przychodzą na stadion i płacą za bilety. Prawdziwy problem właściciela stołecznego klubu zacznie się dopiero wtedy, gdy „Żyleta” ogłosi i zarządzi bojkot.

Poprzedni

Krezusi w Serie A

Następny

Bigos tygodniowy

Zostaw komentarz