Thomas Mueller w minioną środę został najbardziej utytułowanym niemieckim piłkarzem w historii. Zdobyty z Bayernem Monachium Superpuchar Niemiec jest jego 27. trofeum w sportowej karierze.
W wygranym po dogrywce 2:1 meczu z FC Sevilla o Superpuchar Europy Mueller przebywał na boisku od pierwszego do ostatniego gwizdka arbitra, czyli ponad 120 minut. Mimo zmęczenia 31-letni gwiazdor bawarskiej jedenastki nie tryskał zadowoleniem, bo zdobyty właśnie Superpuchar Europy był 26. trofeum w jego karierze. Zrównał się tym samym w ich liczbie z starszym kolegą z Bayernu i reprezentacji Niemiec Bastianem Schweinsteigerem, który już jednak zakończył piłkarską karierę. A Mueller wręcz przeciwnie, w tym roku dorzucił do swojego dorobku aż pięć kolejnych sukcesów: mistrzostwo Bundesligi, Puchar Niemiec, Superpuchar Niemiec, zwycięstwo w Lidze Mistrzów i Superpucharze Europy. Wraz z poprzednimi dokonaniami ma teraz na koncie 27 trofeów: dwa triumfy w Lidze Mistrzów, dwa w meczach o Superpuchar Europy, 9 tytułów mistrza Niemiec, sześć zdobytych Pucharów Niemiec, sześć Superpucharów Niemiec, jedno Klubowe Mistrzostwo Świata i mistrzostwo świata z reprezentacją Niemiec. Jakby nie liczyć, wychodzi 27 „skalpów”, które już teraz zapewniają Muellerowi pozycję najbardziej utytułowanego niemieckiego piłkarza w historii. A przecież na tych osiągnięciach zapewne nie poprzestanie. Bayern w tym sezonie także będzie walczył o kolejne trofea, zaś Mueller pod wodzą trenera Hansiego Flicka ponownie stał się jednym z kluczowych graczy bawarskiej jedenastki.
W tym kontekście dziwi upór selekcjonera reprezentacji Niemiec Joachima Loewa, który dwa lata temu po nieudanym występie na mundialu w Rosji zrezygnował powoływania Muellera do kadry. A to przecież czołowy gracz mistrzowskiej drużyny z MŚ 2014 w Brazylii, a wcześniej brązowy medalista mundialu w RPA i król strzelców tego turnieju. Przez fanaberię Loewa stracił możliwość występów w narodowej drużynie w wieku 29 lat, mając na koncie sto rozegranych w niej meczów i 38 strzelonych goli.