22 listopada 2024
trybunna-logo

Unia Leszno już finale

W rewanżowym meczu półfinałowym żużlowcy Unii Leszno pokonali Falubaz Zielona Góra 57:33 (w pierwszym meczu wygrali 46:43) i awansowali do finału PGE Ekstraligi. Z powodu fatalnej nawierzchni toru na 4 października przełożono natomiast decydujące spotkanie między Stalą Gorzów i Spartą Wrocław.

Zielonogórzanie, mimo porażki w pierwszym spotkaniu (44:46), przyjechali do Leszna z ambitnymi nadziejami na odrobienie strat. Nie były one aż tak bardzo bezpodstawne, bo w rundzie zasadniczej jako jedyni w ekstralidze postawili się żużlowcom Unii na ich stadionie, gdzie przegrali tylko 43:47. Ale ekipa gospodarzy prowadzona przez Piotra Barona także wyciągnęła wnioski z tamtego spotkania i tym razem nie dała zawodnikom Falubazu zbyt wielu okazji do popisów, wygrywając pewnie mecz 57:33. Tym samy Unia Leszno po raz czwarty z rzędu awansowała do finału rozgrywek o drużynowe mistrzostwo Polski.
Już od pierwszego biegu leszczynianie dominowali na torze i po czterech wyścigach mieli już 12 punktów przewagi. Jeśli coś mogło gospodarzom popsuć szyki, to tylko deszcz. Zaczęło padać tuż przed szóstym biegiem, ale nie na tyle intensywnie, żeby sędzia Artur Kuśmierz musiał przerwać zawody. Tor nadawał się do jazdy i był bezpieczny, ale dopiero po zakończeniu 12. wyścigu gospodarze zawodów odetchnęli z ulgą, bo w myśl regulaminu PGE Ekstraligi tyle biegów odbytych w spotkaniach play off wystarczy do uznania wyniku meczu w razie jego przerwania (w rundzie zasadniczej wystarczy rozegranie ośmiu wyścigów). A gospodarze już po 10 seriach prowadzili 41:19 i mieli już zwycięstwo w kieszeni.
Drugiego finalisty nie udało się w poniedziałek wyłonić, bo rewanżowy mecz Stali Gorzów ze Spartą Wrocław nie doszedł do skutku. Powodem był fatalny stan toru na gorzowskim Stadionie im. Edwarda Jancarza po trzydniowych opadach deszczu. Gospodarze do ostatniej chwili czynili starania, ale chociaż użyli ciężkiego sprzętu i dosypali suchego materiału, to efekty wciąż były niewystarczające. Sędzia zawodów Piotr Lis najpierw podjął decyzję o przesunięciu pory rozpoczęcia meczu o pół godziny, ostatecznie jednak nie dopuścił nawet do próbnych jazd i odwołał mecz.
Dla PGE Ekstraligi ta decyzja stworzyła poważny problem logistyczny z wyznaczeniem nowego terminu. Wtorek w w kalendarzu był zarezerwowany na mecz towarzyski Polska – Rosja, w który miał startować m.in. gwiazdor gorzowskiego zespołu Bartosz Zmarzlik, zatem przeniesienie meczu Stali ze Spartą na ten dzień nie wchodziło w grę.
W środę natomiast zaplanowany był finał indywidualnych mistrzostw Danii, w którym mieli startować dwaj zawodnicy Stali – Anders Thomsen i Niels Kristian Iversen. Czwartek to z kolei data półfinału ligi szwedzkiej, zaś piątek i sobota zarezerwowane były na dwa ostatnie turnieje tegorocznego cyklu Speedway Grand Prix w Toruniu.
W tej sytuacji PGE Ekstraliga zdecydowała, że rewanżowe spotkanie półfinałowe Stali ze Spartą odbędzie się w niedzielę 4 października (początek godz. 19:15), chociaż tego dnia miały zostać rozegrane pierwsze mecze o medale. Zostały one jednak przesunięte na piątek 9 października. Rewanżowe spotkania wyznaczono na niedzielę 11 października i tego też dnia, jeśli rzecz jasna aura dopisze, powinniśmy poznać drużynowego mistrza Polski sezonu 2020, a także zdobywców srebrnych i brązowych medali.

Poprzedni

Udany powrót Glika do Serie A

Następny

Brzęczek zarządza kadrą zdalnie

Zostaw komentarz