16 listopada 2024
trybunna-logo

Świderski chce Grbicia na miejsce Heynena

Grzegorz Jereczek – Wikimedia

Chętnych na posadę prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej było aż siedmiu, lecz sześciu z nich w dniu wyborów wycofało swojej kandydatury i na placu boju pozostał jedynie Sebastian Świderski. Z 90 delegatów przybyłych na Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze PZPS swoje głosy oddało na niego 88, a dwóch się wstrzymało.

Gwoli przypomnienia – jeszcze w przededniu wyborów, które zorganizowano w sali konferencyjnej hotelu Airport Okęcie w Warszawie, chęć udziału w wyborach na prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej deklarowali, poza Świderskim także ustępujący prezes Jacek Kasprzak, eurodeputowany z ramienia PiS Ryszard Czarnecki oraz Witold Roman, Tomasz Paluch, Andrzej Lemek i Konrad Piechocki. Pierwszy wyborcze szranki opuścił Czarnecki, co było zresztą do przewidzenia, bo to jego nie pierwsza próba zdobycia prestiżowego stołka w polskim sporcie. Wcześniej startował na prezesa PZPN oraz przewodniczącego Polskiego Komitetu Olimpijskiego i w obu przypadkach także rezygnował tuż przed wyborami. W siatkarskim środowisku także miał zerowe szanse na wyborcze zwycięstwo, chociaż anonimem w tym gronie nie był, ostatnio przecież pełnił funkcję wiceprezesa związku ds. międzynarodowych. Czarnecki wykazał się jednak sprytem, bo gdy tylko zorientował się, że zwycięstwo Świderskiego jest przesądzone, złożył swoją rezygnację z kandydowania w jego obecności rzekomo „w imię jedności siatkarskiego środowiska”. Po nim rezygnację z wyborczej walki ogłosił ustępujący prezes Jacek Kasprzak, a potem zrobili to także czterej pozostali kandydaci.
Głosowanie było już zatem tylko formalnością, ale 88 głosów poparcia daje Świderskiemu bardzo mocną pozycję w siatkarskiej federacji, z której niewątpliwie zechce skorzystać. Pokazał to zaraz po ogłoszeniu wyników wyborów, gdy zapowiedział, że nie będzie konkursów na stanowiska selekcjonerów reprezentacji siatkarek i siatkarzy, co wcześniej zapowiadał jego poprzednik, Jacek Kasprzak. W przypadku trenera męskiej kadry sprawa wydaje się już zresztą przesądzona, bo Świderski w tej roli widzi Serba Nikolę Grbicia.
Nowy prezes PZPS zna siatkówkę od każdej strony. Pierwszy profesjonalny kontrakt podpisał ze Stilonem Gorzów, w którego barwach występował w latach 1995-2000. Od 2000 roku występował w Mostostalu Kędzierzyn-Koźle i był to dla niego bardzo udany okres w karierze – z ekipą z Kędzierzyna-Koźla sięgnął trzy razy z rzędu (2001-03) po mistrzostwo Polski, wywalczył też Puchar Polski w 2001 i 2002 roku, a w 2003 roku zajął trzecie miejsce w siatkarskiej Lidze Mistrzów. Następnie Świderski przeniósł się do Włoch, gdzie najpierw występował w Perugii Volley (wicemistrzostwo Italii w 2005), a następnie w Lube Banca Macerata (Puchar Włoch w 2008 i 2009, Superpuchar Włoch 2008). Do Polski wrócił w 2010 roku i ponownie związał się z ekipą z Kędzierzyna-Koźla, z którą wywalczył srebrny medal w Pucharze CEV i wicemistrzostwo Polski w 2011 roku. W reprezentacji Polski Świderski zadebiutował w 1996 roku i występował w niej przez 15 lat – do 2011 roku. W sumie rozegrał w biało-czerwonych barwach 322 mecze, a jego największym sukcesem było zdobycie wicemistrzostwa świata w 2006 roku.
Po zakończeniu kariery Świderski został trenerem. W ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle najpierw był asystentem trenera, by w latach 2013-15 prowadzić zespół samodzielnie. W 2014 roku zdobył Puchar Polski, lecz w październiku 2015 roku zdjął dres i założył garnitur zostając prezesem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Pod jego rządami klub stał się krajową potęgą i jedną z najmocniejszych ekip w Europie, co zostało ukoronowane w poprzednim sezonie zwycięstwem w Lidze Mistrzów CEV. Trenerem ZAKSY, który osiągnął ten historyczny sukces, był właśnie Nikola Grbić. Serbski szkoleniowiec co prawda po sezonie odszedł do Sir Safety Perugia, ale niezmiennie podtrzymuje swoją chęć objęcia trenerskich sterów w reprezentacji Polski. Przeszkodą może być tylko brak zgody ze strony szefów włoskiego zespołu, ale ponieważ do dawny klub Świderskiego, tylko pod inną nazwą, nowy prezes PZPS nie powinien mieć większych problemów z uzyskaniem zgody.

Poprzedni

Dziadersa uwagi i refleksje o PRL (cz. 3)

Następny

Frankowski podbija Francję

Zostaw komentarz