22 listopada 2024
trybunna-logo

Stoch w Klingenthal wrócił do gry

W sobotnim konkursie w Klingenthal Kamil Stoch po raz pierwszy w tym sezonie stanął na podium zawodów Pucharu Świata. Najlepszy polski skoczek zajął trzecią lokatę. W niedzielę już jednak nie skakał, bo zmogła go choroba.

Trzecie miejsce Stocha to jego 80. lokata na podium zawodów Pucharu Świata w karierze. Ten wynik daje mu 4. miejsce miejsce w ex aequo z Simonem Ammannem w klasyfikacji wszech czasów. Więcej razy na podium od nich meldowali się tylko Jane Ahonen, Adam Małysz, Gregor Schlierenzauer. Dla naszego trzykrotnego złotego medalisty olimpijskiego to miejsce w czołowej trójce zawodów w Klingenthal to miła odmiana po nieudanym początku sezonu, ale także promyk nadziei dla całej kadry Polski i jej czeskiego trenera Michala Doleżala po kiepskich wynikach w Niżnym Tagile, Kuusamo i Wiśle. To właśnie po fatalnym występie naszych skoczków na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle w sztabie szkoleniowym biało-czerwonych zapadła decyzja, że w kolejnym konkursie, w Klingenthal, wystartuje tylko czwórka zawodników – Kamil Stoch, Piotr Żyła, Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł. Wszyscy fani skoków narciarskich w Polsce liczyli na przełamanie fatalnej passy naszych zawodników i ich wreszcie dobre wyniki. Apetyty rozbudziły kwalifikacje, w których bardzo dobrze wypadli Kamil Stoch i Piotr Żyła. Stoch od początku zmagań w Klingenthal prezentował wysoka formę i plasował się w czołówce. W kwalifikacjach był trzeci, ale w w serii próbnej przed sobotnim konkursem trochę zmartwił swoich licznych sympatyków słabym skokiem na odległość 120 metrów, co dało mu ledwie 20. miejsce w stawce. Okazało się jednak, że to było tylko drobne potknięcie trzykrotnego mistrza olimpijskiego, bowiem już w pierwszej serii konkursowej skoczył 132 metry. Ale rywale skakali dalej od niego. Halvor Egner Granerud wylądował na 136 metrze, ale sędziowie odebrali mu sporo punktów za wiatr i ostatecznie norweski skoczek uplasował się za plecami Stocha. Ale pół metra dalej od lidera polskiej kadry wylądował zwycięzca piątkowych kwalifikacji Japończyk Ryoyu Kobayashi. Nadziei na wygraną pozbawił rywali Austriak Stefan Kraft, który skoczył w pierwszej serii aż 138 m i o prawie siedem punktów wyprzedził drugiego w stawce rodaka Manuela Fettnera. 132 m uzyskał też lider klasyfikacji Pucharu Świata – Karl Geiger, ale dało mu to ledwie siódme miejsce ze stratą ponad 12 punktów do prowadzącego Krafta.
Ostatecznie Stoch po pierwszej serii zajmował czwarte miejsce, a z pozostałych Polaków do finałowej „30” skoczków zakwalifikowali się jeszcze Żyła (16. pozycja) i Wąsek (25. miejsce). Zniszczoł zaliczył tylko 125 m i było to zbyt mało, żeby awansować do finałowej serii. Nasz skoczek zakończył zmagania na 37. miejscu.
W drugiej serii słabiej spisał się Paweł Wąsek, który po skoku na odległość 118 m ukończył rywalizację na 30. pozycji. W drugiej serii „bombę” odpalił Niemiec Andreas Wellinger, który popisał się skokiem na odległość 139 m. Tuż za nim na belce startowej pojawił się Piotr Żyła, ale nasz skoczek uzyskał jedynie 130 m. Przed decydującymi o losach konkursu skokami najlepszej „dziesiątki” po pierwszej serii na czele nadal znajdował się Wellinger, za którym usadowili się Robert Johansson i Pius Paschke. Fenomenalny skok pozwolił Wellingerowi wedrzeć się do czołówki sobotniego konkursu. Pokonał go dopiero Karl Geiger, a po chwili podobnie uczynił Markus Eisenbichler. Poprzeczkę wysoko zawiesił również Granerud, który uzyskał w swojej próbie 137,5 m. Po nim decydujący skok w pierwszym konkursie w Klingenthal oddał Kamil Stoch, który lądował na 133 m i musiał uznać wyższość zdobywcy „Kryształowej Kuli” z zeszłego sezonu. Nerwów na wodzy nie utrzymał Ryoyu Kobayashi, który w drugim skoku uzyskał zaledwie 132 m i spadł poza czołową trójkę. Jeszcze gorzej spisał się Manuel Fettner, który uzyskał tylko 125 m. Jego słaby skok ucieszył Stocha, bo lider biało-czerwonych miał w tym momencie zapewnione miejsce na podium. Ostatecznie zajął w sobotnim konkursie trzecią pozycję. Po skoku na odległość 130 m triumf przypieczętował Stefan Kraft, który o pięć punktów wyprzedził Graneruda i o 5,1 pkt. Stocha. Na 17. miejscu sobotni konkurs ukończył Piotr Żyła, co jest jego najlepszym wynikiem w tym sezonie.
Skocznia Klingenthal po raz kolejny okazała się więc szczęśliwa dla polskich skoczków. Adam Małysz w 2010 roku był tu drugi, Kamil Stoch rok później wygrał na niej zawody. W Klingenthal triumfował też sensacyjnie Krzysztof Biegun, wygrywając w jednoseryjnym konkursie. Do polskich sukcesów trzeba też dodać dwa zwycięstwa w konkursach drużynowych – w 2016 i 2019 roku.
W niedzielny konkursie (zakończył po zamknięciu wydania) Stoch już jednak nie wystartował. Dopadło go zapalenie zatok i lekarz kadry uznał, że schorzenie wymaga solidnego wyleczenia.

Poprzedni

Bramkarz Stali przechytrzył sędziego

Następny

Pedofil w FC Barcelona