20 listopada 2024
trybunna-logo

Stoch coraz bliżej wygranej

Kamil Stoch pewnie zmierza po drugi z rzędu triumf w Turnieju Czterech Skoczni. Lider naszej kadry po zwycięstwach w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen, w czwartek okazał się też bezkonkurencyjny w Innsbrucku.

Przed trzecim konkursem Turnieju Czterech Skoczni, w Innsbrucku, Sven Hannawald, ostatni niemiecki triumfator tych prestiżowych zawodów, był gotów postawić piwo temu z rywali Kamila Stocha, który go pokona w dwóch pozostałych do rozegrania konkursach na austriackich skoczniach. Legendarny przed laty skoczek, godny rywal Adama Małysza, w sezonie 2000-2001 wygrał wszystkie cztery konkursy TCS i do dzisiaj jest jedynym skoczkiem, któremu ta sztuka się udała. Nic dziwnego, że chciałby pozostać w roli jedynaka i szczerze mówi, że nie życzy Polakowi zwycięstwa. A nawet zaoferował, że postawi piwo temu skoczkowi, który go pokona.
Do czwartku wydawało się, że największe szanse na przerwanie zwycięskiej passy dwukrotnego mistrza olimpijskiego z Soczi ma jego rodak Richard Freitag. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata był w Oberstdorfie i Ga-Pa najgroźniejszym rywalem Stocha. Niemiecki skoczek w Innsbrucku miał jednak straszliwego pecha, bo w pierwszej serii zaliczył upadek. Przewrócił się na jego szczęście już po wylądowaniu i mimo odjętych punktów zakwalifikował się do drugiej serii na 22. miejscu, ale potłukł się dotkliwie i ostatecznie postanowił się wycofać. Z pewnością wpływ na jego decyzję miała wiadomość, że mimo paskudnych warunków pogodowych panujących na skoczni Bergisel Kamil Stocha poszybował na odległość 130 metrów i objął prowadzenie w konkursie. Freitag tracił do Polaka 24,4 pkt i nie miał żadnych szans na ich odrobienie.
Do konkursu w Innsbrucku przystąpiło siedmiu polskich skoczków. Do szóstki która startowała w niemieckiej części zawodów dołączył lider Pucharu Kontynentalnego 17-letni Tomasz Pilch, który jako jedyny z biało-czerwonych nie awansował do drugiej serii. W rundzie finałowej jako pierwszy skakał Dawid Kubacki. Wylądował na 116 metrze i zajął ostatecznie 20 miejsce. O sześć metrów dalej skoczył Stefan Hula i to mu dało 11. lokatę. Jakub Wolny osiągnął 119 metrów i był 15. Tyle samo poleciał Piotr Żyła i zakończył rywalizację jako 14. Porównywalnie, bo 121,5 metra, skoczył Kot i zajął 13. pozycję.
Stoch w drugiej próbie uzyskał odległość 128,5 metra i przypieczętował swoje zwycięstwo w Innsbrucku – trzecie z obecnej edycji TCS i 25. w Pucharze Świata. Dwa pozostałe miejsca na podium zajęli Norweg Daniel Andre Tande i Niemiec Andreas Wellinger. W klasyfikacji generalnej TCS prowadzi oczywiście Polak z dorobkiem 833,2 pkt, przed Wellinegerem (768,7) i Japończykiem Junshiro Kobayashim (765,7) i Kubackim (749,7). Na 13. miejscu jest Hula (724), na 14. Kot (721,4), a Żyła na 17.
W sobotę ostatnie zawody w Bischofschofen. Początek 17:00.

Poprzedni

Trzy Polski, trzy Sylwestry

Następny

Kram z tymi piosenkami