30 listopada 2024
trybunna-logo

Słowiański kwartet

W półfinale zakończonego w minioną niedzielę turnieju mistrzyń w Singapurze znalazły się dwie Polki – Agnieszka Radwańska i reprezentująca Niemcy Angeliqua Kerber, Rosjanka Swietłana Kuzniecowa oraz Słowaczka Dominika Cibulkova.

Tegoroczny turniej WTA Finals w Singapurze tylko potwierdził, że w tenisie kobiecym nie należy w ocenie szans zawodniczek kierować się wyłącznie ich aktualna pozycją w rankingu. W najlepszej czwórce turnieju znalazły się co prawda dwie najwyżej sklasyfikowane tenisistki, czyli Kerber i Radwańska, ale dwa pozostałe miejsca wywalczyły siódma w zestawieniu Cibulkova i ósma Kuzniecowa. I prawdę mówiąc każda z tego „słowiańskiego kwartetu” była w stanie ten turniej wygrać.
Pecha miała Radwańska, bo półfinałowe spotkanie z Kerber było jej najgorszym występem w singapurskiej imprezie, a na domiar złego akurat ten mecz w wykonaniu liderki rankingu WTA był najlepszym. Dlatego nasza najlepsza tenisistka wypadła w tym starciu blado i zdołała ugrać zaledwie trzy gemy. Dla Kerber łatwość z jaką pokonała Radwańską okazała się jednak zabójcza, bo następnego dnia wyszła do walki z Cibulkovą przekonana, że najtrudniejszą przeciwniczkę w stawce już wyeliminowała. A Słowaczki, która przegrała z Kerber pojedynek w fazie grupowej, lekceważyć nie wolno, nawet liderce światowego rankingu. Kerber zrozumiała swój błąd zbyt późno, bo nakręcona perspektywą osiągnięcia życiowego sukcesu Cibulkova weszła już w zwycięski trans.
I tak oto 1500 punktów rankingowych oraz premię w wysokości dwóch milionów dolarów zagarnęła najniższa w stawce ośmiu finalistek zawodniczka (Radwańska dla porównania zarobiła tym razem w Singapurze 497 tys. dolarów). Słowaczka mierzy 161 cm i swoim sukcesem w Singapurze chyba definitywnie obaliła tezę, że we współczesnym kobiecym tenisie sukcesy mogą odnosić jedynie rosłe i potężnie zbudowane zawodniczki.
Radwańska nie obroniła zatem tytułu wywalczonego przed rokiem, ale i tak ma powody żeby ten sezon uważać za udany. Po raz pierwszy nasza najlepsza tenisistka kończy rok jako trzecia rakieta na świecie, ale po raz szósty z rzędu utrzymała też pozycję w Top 10 rankingu WTA, co czyni z niej jedną z najsolidniejszych tenisistek ostatnich lat. Wygrała w tym roku trzy turnieje (Shenzen, New Haven i Pekin), jako jedna z pięciu zawodniczek w wielkoszlemowych Australian Open, French Open, Wimbledonie i US Open dochodziła co najmniej do czwartej rundy, ale z drugiej strony w żadnej z czterech najważniejszych tenisowych imprez nawet nie otarła się o szansę na zwycięstwo. A to przecież jest jej najważniejszy sportowy cel. Być może zdoła go wreszcie zrealizować w przyszłym sezonie.

Poprzedni

Wyróżnienie Linettego

Następny

Arka zastopowała lidera