16 listopada 2024
trybunna-logo

Słowenia na drodze

W spotkaniu z Niemcami zwycięstwo naszej reprezentacji w żadnym secie nie było zagrożone

Nasi siatkarze będą walczyć o medal mistrzostw Europy. W miniony poniedziałek biało-czerwoni pokonali w ćwierćfinale reprezentację Niemiec 3:0 (25:19, 25:21, 25:18) i w czwartek o 20:30 zagrają w Lublanie ze zespołem Słowenii, który sensacyjnie wyeliminował obrońców tytułu Rosjan 3:1 (25:23, 25:22, 21:25, 25:21).

Reprezentacja Polski w ćwierćfinałowym starciu z zespołem Niemiec tylko na początku pierwszego seta miała niewielkie problemy. Potem jednak biało-czerwoni dominowali na parkiecie. Nasi sąsiedzi zza Odry nie zdołali sprawić niespodzianki, a jedyne na co było ich stać, to na przerwanie niesamowitej serii zwycięstw polskiej drużyny. Zdobywając w drugim secie 21 punktów Niemcy jako pierwszy zespół po Holandii, Czechach, Czarnogórze, Ukrainie i Hiszpanii – zdołał w jednym secie osiągnąć granicę 20 zdobytych punktów.

W wypełnionej po brzegi polskimi kibicami hali w holenderskim Apeldoorn wyraźnie lepiej czuli się nasi siatkarze, grający tu już wcześniej w 1/8 finału z Hiszpanią. Z meczowych statystyk wynika wyraźna przewaga Polaków, którzy na aktualnymi wicemistrzami Europy górowali w każdym elemencie siatkarskiego kunsztu. W ataku 58 procent do 49 na korzyść biało-czerwonych. Blokiem zdobyli sześć punktów, a rywale tylko dwa. Niemcy przyjęli strategię odrzucania przeciwników od siatki mocnymi serwisami, dlatego też ryzykowali w polu zagrywki, ale popełnili mnóstwo błędów. Oddali w ten sposób za darmo aż 21 punktów (Polacy tylko 10). Przyjęcie serwisu również było po stronie podopiecznych Vitala Heynena – 64 procent skutecznych odbiorów, w tym 36 procent bezbłędnych. Niemcy odpowiednio – 49 i 30 procent.

Pojedynek Leona z Grozerem

Przed meczem Polska – Niemcy zastanawiano się, który z bombardierów, Wilfredo Leon czy Gyorgy Grozer, w tym starciu okaże się lepszy. Zwycięsko z tej próby wyszedł Kubańczyk z polskim paszportem. Co prawda obaj zakończyli spotkanie z identyczną zdobyczą punktową – po 18, ale Leon miał niesamowitą skuteczność w ataku. 26-letni przyjmujący z 21 zagrań do niego udanie skończył aż 17, co dało mu 81 procent skuteczności w ataku. Grozer na 26 prób zdobyciem punktów zakończył 16, co dało mu 62 procent skuteczności. Ale nie tylko znakomita dyspozycja Leona przyczyniła się do wygranej biało-czerwonych. Kubańczyk miał mocne wsparcie świetnie grających kolegów z drużyny, natomiast Grozer była praktycznie osamotniony. Michał Kubiak zanotował skuteczność na poziomie 50 procent. Trzecią siłą w ataku polskiego zespołu był Maciej Muzaj, który wywalczył atakiem siedem punktów. Blok nie był w tym starciu elementem rozstrzygającym o końcowym rezultacie. Dwukrotnie atakujących rywali zatrzymali Mateusz Bieniek oraz Fabian Drzyzga, raz ta sztuka powiodła się także Leonowi i Piotrowi Nowakowskiemu. Rywale odpłacili się jedynie dwoma skutecznymi akcjami blokiem. Mniej skuteczni niż zazwyczaj byli nasi środkowi – Mateusz Bieniek skutecznie wykończył ledwie jedną z pięciu zagranych do niego piłek, a Nowakowski nie zmarnował żadnej z dwóch okazji do zdobycia punktu.

Przed meczem trener biało-czerwonych Vital Heynen przypominał, że kiedyś prowadził też reprezentację Niemiec i że wciąż „kocha siatkarzy z tego zespołu”, ale gdy już przyszło do meczu, zachowywał się jak zwykle. Może tylko po zakończeniu spotkania trochę stonował radość ze zwycięstwa. Ale mimo wyraźnej wygranej belgijski szkoleniowiec nie był w pełni zadowolony z gry swoich podopiecznych, ani obecnych z Polski, ani tych dawniejszych, z Niemiec. „To nie był mecz na poziomie, jakiego oczekiwałem. Obie drużyny źle weszły w spotkanie i popełniały za dużo błędów” – stwierdzi Heynen przed kamerami TVP.

W Lublanie nie będą u siebie

O ile zwycięstwo Polaków trudno było uznać za sensację, to z pewnością na takie miano zasłużyła wiktoria reprezentacji Słowenii, która przed własną publicznością w Lublanie wyeliminował w ćwierćfinale obrońców tytułu, Rosjan, 3:1. Ze Słoweńcami naszych siatkarzy czeka jednak wcale nie łatwiejsza przeprawa, niż mieliby z ekipą „Sbornej”. Z półfinałowymi rywalami Polacy mają rachunki do wyrównania za dwa poprzednie europejskie czempionaty. W 2015 roku Słoweńcy wyeliminowali biało-czerwonych w ćwierćfinale, a dwa lata później w barażu o ćwierćfinał. Ta druga porażka była tym bardziej bolesna, że turniej odbywał się w Polsce. Niewiele ponad miesiąc temu drużyna Vitala Heynena potykała się ze Słowenią w rozegranym w Gdańsku turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Tokio. Biało-czerwoni przed własną publicznością wygrali 3:1 i zapewnili sobie udział w igrzyskach, lecz w czwartek o 20:30 zmierzą się ze Słoweńcami na ich terenie, co oznacza, że po raz pierwszy w tegorocznych mistrzostwach Europy polscy kibice będą na trybunach w zdecydowanej mniejszości.

A gospodarzom, jak wiadomo, pomagają nawet ściany, a powiedzonko to w przypadku polskiej ekipy już we wtorek znalazło praktyczne zastosowanie, bowiem z powodu strajku pracowników słoweńskich linii lotniczych odwołano lot z Amsterdamu do Lublany i nasi siatkarze utknęli na holenderskim lotnisku bez perspektywy na szybki transport do Słowenii. Nie na długo jednak, bo premier Morawiecki wykorzystał okazję do poprawienia swojego wizerunku i posłał im w sukurs rządowy samolot.

 

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Wyniki 9 kolejki PKO Ekstraklasy

Zostaw komentarz