16 listopada 2024
trybunna-logo

Simon Ammann na wylocie

onie nie zdobył jeszcze punktów klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Czterokrotny mistrz olimpijski po raz ostatni na podium stał niemal trzy lata temu, wciąż jednak obiecywał, że lada moment odzyska dawną formę. Ale dzisiaj już nawet w jego ojczystej Szwajcarii mało kto wierzy, że 39-letni już skoczek będzie jeszcze w stanie wrócić na szczyt.

W naszym kraju Ammann budzi mieszane uczucia. Z jednej strony 39-letni szwajcarski skoczek jest ceniony za swój sympatyczny charakter i sportowe dokonania, z drugiej jednak strony wielu kibiców w Polsce ma do niego cichy żal, że w szczytowym okresie dominacji Adama Małysza dwukrotnie „skradł” naszemu mistrzowi najcenniejsze trofea, czyli złote medale olimpijskie. Przypomnijmy, że Szwajcar triumfował na obu skoczniach indywidualnie na igrzyskach Salt Lake City (2002) i Vancouver (2010). Ponadto zdobył też mistrzostwo świata w 2007 roku w Sapporo i wygrał Puchar Świata w sezonie 2009/2010. Ale ostatnie sukcesy jakie zanotował na światowych skoczniach miały miejsce w 2011 roku, kiedy to zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i był drugi w Turnieju Czterech Skoczni. Ostatnie dziewięć lat jego kariery spędził, używając kolarskiego terminu, w peletonie. na podium PŚ stanął po raz ostatni 13 stycznia 2018 roku, zajmując w konkursie na mamuciej skoczni w Kulm trzecie miejsce. Ale był to już wtedy jednorazowy wyskok, po trzech sezonach posuchy z rzędu, bowiem po raz ostatni regularnie w czołówce skoczków Ammann plasował się w sezonie 2014/2015.
W tym sezonie Ammann skacze jednak tak słabo, że nie wystawiono go składu szwajcarskiej ekipy na niedawne mistrzostwa świata w lotach narciarskich w Planicy. Dostał szansę w rozgrywanych w miniony weekend konkursach rozgrywanych w ojczystym Engelbergu, ale w sobotnim konkursie zajął dopiero 39. miejsce, a w niedzielę nawet nie udało mu się przebrnąć przez kwalifikacje. Okazał się słabszy od młodszych od niego skoczków szwajcarskiej kadry, co zrodziło w jego kraju uzasadnione pytanie, czy powinien być brany pod uwagę przy ustalaniu składu na Turniej Czterech Skoczni. A dla Ammanna start w tej imprezie był ważny o tyle, że w swojej bogatej kolekcji trofeów nie ma tylko nagrody za zwycięstwo w tych prestiżowych zawodach.
Problem w tym, że pokusić się o wygraną w TCS mógłby tylko wówczas, gdyby jakimś cudem wrócił do formy z najlepszych lat swojej kariery, a w to powątpiewają już otwarcie nawet życzliwe mu szwajcarskie media. Ammann jeszcze mami ich obietnicami, że właśnie testuje nowe buty, dzięki którym ma nadzieję znowu skakać na poziomie światowej czołówki, lecz jak napisał dziennik „Aargauer Zeitung”, nie należy robić sobie zbyt dużych nadziei.
Podobnie sceptyczni są też trenerzy kadry Helwetów, którzy postawili mu wręcz ultimatum – jeżeli nie poprawi znacząco wyników, to jego dalsza obecność w kadrze narodowej straci sens. Tak więc czterokrotnemu mistrzowi olimpijskiemu pozostaje teraz wiara w cudowne buty, albo zakończenie kariery.

Poprzedni

Legioniści kończą rok na pierwszym miejscu

Następny

Alfa Romeo nadal z Orlenem i Kubicą

Zostaw komentarz