23 listopada 2024
trybunna-logo

Siatkarskie mistrzostwa świata: Pora na Iran i Bułgarię

Nasi siatkarze po trzech pierwszych meczach mistrzostw świata mieli już awans do następnej rundy w kieszeni

Polscy siatkarze na razie są niepokonani w mistrzostwach świata. Po zwycięstwach z Kubą, Portoryko i Finlandią biało-czerwoni obronili pozycję lidera grupy D. Przed meczami z Iranem i Bułgarią nasz zespół zapewnili już sobie awans do kolejnej fazy mistrzostw.

 

W trzecim meczu na mistrzostwach, z Finlandią, polscy siatkarze znów zadumali się w jednym secie i podobnie jak we wcześniejszym starciu z Kubą, przegrali. Ostatecznie biało-czerwoni pokonali Finów 3:1 (25:20, 26:28, 25:16, 25:15), ale ich nagła zapaść w drugiej partii była trochę irytująca. Na szczęście wkurzyła też samych zawodników, bo w dwóch kolejnych setach grali już jak natchnieni i wygrali je bezdyskusyjnie. Na szczególną pochwałę zasłużyli świetną grą w ataku, osiągając aż 93 procent skuteczności. Nasza reprezentacja z kompletem punktów prowadzi w grupie D. Jej kolejnym rywalem będzie w poniedziałek 17 czerwca Iran i będzie to mecz o pierwsze miejsce w grupie.

W piątek Rosjanie bez najmniejszych problemów wygrali z Tunezją 3:0 (25:19; 25:6, 25:19). Nikt w historii siatkarskich mistrzostw świata nie wygrał seta przewagą 19 punktów. Ostatni rekord został pobity w Krakowie, gdy cztery lata temu Stany Zjednoczone wygrały z Portoryko seta w stosunku 25:8. Wygrana z Tunezją była dla Rosji drugim zwycięstwem z rzędu. Wcześniej gładko pokonali Australijczyków i byli liderami grupy C. Ale w sobotę nas ich drodze stanęła ekipa Stanów Zjednoczonych, podobnie jak rosyjska uważana za jednego z największych faworytów mistrzostw. Trenerzy obu zespołów wystawili do gry najsilniejsze składy, ale Amerykanie tego dnia byli lepiej dysponowani i wygrali 3:1 (25:23, 20:25, 25:23, 25:20). Po tej porażce Rosjanie spadli na trzecie miejsce za USA i Serbię, do których tracą teraz jeden punkt.

Największą sensację w miniony weekend sprawili jednak siatkarze Holandii, którzy pokonali 3:1 (21:25, 25:20, 25:20, 25:21) drużynę Brazylii, aktualnego mistrza olimpijskiego. Canarinhos w niczym nie przypominali zespołu, który niedawno pewnie pokonał Francję. Kolejne nieudane zagrania tylko pogłębiały ich frustrację, którą próbowali wyładowywać na rywalach. Podczas przerwy technicznej interweniować musiał arbiter, który wezwał do siebie kapitanów obu ekip, aby nieco ostudzili rozpalone głowy kolegów. Holendrzy do końca grali doskonale w obronie. Nie pomogły kolejne zmiany dokonywane przez trenera Brazylijczyków Renana Dal Zotto. Brazylia w grupie B spadła na czwarte miejsce za Kanadę, Francję i Holandię.

Kanadyjczykom pierwsze miejsce i pewny awans do następnej fazy mistrzostw zapewniali sobie wygraną z Chinami 3:1. Ich trener Stephane Antiga okazał się lepszy od swojego konkurenta Raula Lozano. Było to starcie dwóch byłych selekcjonerów reprezentacji Polski. Antiga zdobył z biało-czerwonymi złoto w 2014 roku, a Lozano srebro w 2006 roku.

 

Poprzedni

WADA odpuściła Rosji

Następny

Zacięta potyczka Polaków w Pucharze Davisa

Zostaw komentarz