25 listopada 2024
trybunna-logo

Reprezentacja Polski: Faza transferu pozytywnego

Robert Lewandowski i Adam Nawałka

W niedzielę przed godziną 20:00 nikt w Polsce nie wątpił, że w spotkaniu z Kolumbią nasza reprezentacja, stłamszona po nieoczekiwanej porażce z Senegalem, odrodzi się jak Feniks z popiołów i wkroczy na zwycięską ścieżkę.

 

Na oficjalnej konferencji prasowej w przeddzień meczu „o wszystko” z Kolumbią trener naszej reprezentacji Adam Nawałka poszedł na całość i przekroczył granice, których dawno już nie przekraczał. „W Kazaniu chcemy pokazać rozmach i kreatywność, choć szanujemy siłę Kolumbii. To wartościowy zespół, który gra ze sobą od sześciu lat. Zwracamy na to uwagę, ale najważniejsze jest to, co my będziemy robić” – stwierdził selekcjoner.

Powiedział też jednak coś takiego: „W Moskwie w spotkaniu z Senegalem zawiodły przede wszystkim wysoki pressing i gra obronną niską. Nie byliśmy zadowoleni także z fazy transferu pozytywnego. Ale nie zapomnieliśmy jak gra się w piłkę. W zespole nastąpił przypływ energii. Każdy sportowiec po niepowodzeniach ma w sobie sportową złość, a my mamy jej wystarczająco dużo, żeby jutro rozegrać dobre spotkanie” – zapewniał Nawałka. I nikt się z tych jego zapewnień nie śmiał, bo nie tylko wśród dziennikarzy, ale także wśród kibiców po porażce z Senegalem nie umarła jeszcze wiara w Roberta Lewandowskiego i jego towarzyszy.

Oczekiwanie na mecz Kolumbią był jednak mordęgą. Z jednej strony nasze zmysły były bombardowane reklamowymi sloganami emitowanymi lawinowo we wszystkich możliwych mediach, wypowiadanymi przez Nawałkę, Lewandowskiego, Glika, Błaszczykowskiego, Grosickiego, a z drugiej strony coraz bardziej realnymi ocenami potencjału kolumbijskiej jedenastki.
I dopiero w niedzielne popołudnie zaczęło do nas z wolna docierać, że obawiamy się o wynik konfrontacji z drużyną Kolumbii, której największą gwiazdą jest mający znacznie gorszą pozycję w Bayernie Monachium od Lewandowskiego James Rodriguez, a najlepszym napastnikiem kolega Kamila Glika z AS Monaco Radamel Falcao.

Przed mundialem snuliśmy marzenia o awansie do strefy medalowej, nie zważając na fakt, że po ewentualnym wyjściu z grupy polski zespół musi trafić w 1/8 finału na któryś z dwóch najlepszych zespołów z grupy G. W sobotę i niedzielę mieliśmy okazję obu potencjalnych rywali biało-czerwonych zobaczyć w akcji. Najpierw Belgowie urządzili sobie strzelaninę w spotkaniu z Tunezyjczykami wygrywając z nimi 5:2, a dzień później ich wyczyn przebili Anglicy gromiąc debiutująca w mistrzostwach świata reprezentację Panamy 6:1.

Czekaliśmy więc na wieczorny mecz naszych „Orłów” z Kolumbijczykami nie tylko z wiarą, że oni to starcie wygrają, lecz że jeszcze zrobią to w stylu dającym nadzieję na nawiązanie choćby tylko wyrównanej walki z Belgami lub Anglikami. Oczywiście w niedzielę przed 20:00 nikt w Polsce nie zakładał, że nasi mogą nie awansować do 1/8 finału.

Dlatego z taką złością przyjęto na Wisłą żenujący występ biało-czerwonych, którzy w stylu niegodnym czołowej drużyny w rankingu FIFA przegrali w Kazaniu z Kolumbijczykami 0:3. Zaraz po meczu trenera Adam Nawałka próbował bagatelizować porażkę, ale już następnego dnia poinformował, że po ostatnim grupowym spotkaniu z Japonią odda się do dyspozycji zarządu PZPN. Tak oto zakończyła się nie najgorsza w sumie era jego rządów w reprezentacji Polski.

24 czerwca 2018, 20:00 – Kazań (Kazań Ariena)
Polska – Kolumbia 0:3
Gole: Yerry Mina (40), Radamel Falcao (70), Juan Cuadrado (75).
Polska: 1. Wojciech Szczęsny – 20. Łukasz Piszczek, 5. Jan Bednarek, 2. Michał Pazdan (80, 15. Kamil Glik) – 18. Bartosz Bereszyński (72, 14. Łukasz Teodorczyk), 6. Jacek Góralski, 10. Grzegorz Krychowiak, 19. Piotr Zieliński, 23. Dawid Kownacki (57, 11. Kamil Grosicki), 13. Maciej Rybus – 9. Robert Lewandowski.
Kolumbia: 1. David Ospina – 4. Santiago Arias, 13. Yerry Mina, 23. Dávinson Sánchez, 17. Johan Mojica – 11. Juan Cuadrado, 5. Wílmar Barrios, 8. Abel Aguilar (32, 15. Mateus Uribe), 20. Juan Quintero (73, 16. Jefferson Lerma), 10. James Rodríguez – 9. Falcao García (78, 7. Carlos Bacca).
Żółte kartki: Bednarek, Góralski.
Sędziował: César Arturo Ramos Palazuelos (Meksyk).
Widzów: 42 873.

 9 czerwca 2018, 17:00 – Moskwa (Otkrytije Ariena)
Polska – Senegal 1:2
Gole: Grzegorz Krychowiak (86) – Thiago Cionek (37 samobójcza), M’Baye Niang (60).
Polska: 1. Wojciech Szczęsny – 20. Łukasz Piszczek (83, 18. Bartosz Bereszyński), 4. Thiago Cionek, 2. Michał Pazdan, 13. Maciej Rybus – 16. Jakub Błaszczykowski (46, 5. Jan Bednarek), 10. Grzegorz Krychowiak, 19. Piotr Zieliński, 7. Arkadiusz Milik (73, 23. Dawid Kownacki), 11. Kamil Grosicki – 9. Robert Lewandowski.
Senegal: 16. Khadim N’Diaye – 22. Moussa Wagué, 6. Salif Sané, 3. Kalidou Koulibaly, 12. Youssouf Sabaly – 18. Ismaila Sarr, 5. Idrissa Gueye, 13. Alfred N’Diaye (87, 8. Cheikhou Kouyaté), 10. Sadio Mané – 9. Mame Biram Diouf (62, 11. Cheikh N’Doye), 19. M’Baye Niang (76, 14. Moussa Konaté).
Żółte kartki: Krychowiak – Sané, Gueye.
Sędziował: Nawaf Abdulla Ghayyath Shukralla (Bahrajn).
Widzów: 44 190.

Poprzedni

Tragedia w obozie przeciwników polskich koszykarzy

Następny

Witajcie w domu

Zostaw komentarz