16 listopada 2024
trybunna-logo

Renesans Kyrgiosa

Australijski tenisista Nick Kyrgios, finalista tegorocznego Wimbledonu, zwyciężył w turnieju ATP w Waszyngtonie. W finale pokonał Japończyka Yoshihito Nishiokę 6:4, 6:3. To jego pierwszy triumf od 2019 roku, kiedy również był najlepszy w stolicy USA.

Krnąbrny i ekscentryczny Australijczyk, który nie zawsze właściwie zachowuje się zarówno na korcie, jak i poza nim, po ostatniej piłce padł na ziemię i długo nie dowierzał, że wygrał.

„Zestawiając w którym miejscu byłem przed rokiem z tym, co dzieje się teraz, pokazuje nieprawdopodobną transformację. Byłem w naprawdę ciemnej d…., a teraz… Jestem bardzo zadowolony z tej przemiany” – powiedział Kyrgios, który nawiązał tym samym do depresji i myśli samobójczych, które pojawiły się u niego.

Po raz siódmy triumfował w imprezie ATP, a ma też w dorobku zwycięstwo w drużynowym Pucharze Hopmana.

Całości sukcesu w Waszyngtonie dopełnił fakt, że w parze z Amerykaninem Jackiem Sockiem byli najlepsi w deblu. To już trzeci w tym sezonie triumf Kyrgiosa w tej specjalności, z wygraną w wielkoszlemowym Australian Open na czele.

Australijczyk, którego największym problemem były odporność psychiczna i poważne podejście do sportowych obowiązków, już w ćwierćfinale wykazał się nie lada opanowaniem, gdy obronił pięć meczboli w meczu z Amerykaninem Francesem Tiafoe.
W 2016 roku tenisista z Canberry był 12. w świecie, a później znacznie spadł. Na początku tego sezonu, w lutym, był nawet 137. W poniedziałek, w najnowszym notowaniu rankingu ATP, zameldował się… 100 miejsc wyżej.

pau/pap

Poprzedni

Eintracht stać na skopanie Realu?

Następny

Mistrz świata ofiarą policji