22 listopada 2024
trybunna-logo

Real dokopał Barcelonie

Real Madryt w 31. kolejce hiszpańskiej Primera Division wygrał na Camp Nou z Barceloną 2:1, rewanżując się za wcześniejszą porażkę z „Dumą Katalonii” na własnych śnieciach poniesioną w rundzie jesiennej.

Mecz, który obejrzało 99 264 kibiców, poprzedziła minuta ciszy poświęcona pamięci zmarłego 24 marca byłego piłkarza i trenera Barcelony Johana Cruyffa. W 14. minucie (taki numer na koszulce jest najbardziej kojarzony z tym piłkarzem) kibice na stojąco oklaskiwali pamięć legendarnego holenderskiego zawodnika i trenera. Ale na boisku trudno było w grze podopiecznych trenera Luisa Enrique dopatrzyć się jakiś elementów gry wpajanych dwie dekady temu w katalońskim klubie właśnie przez Cruyffa. Drużyna Barcelony tym razem zawiodła oczekiwania swoich fanów. Grała swój obezwładniający rywali futbol tylko w pierwszych dwudziestu minutach spotkania, ale potem z każdą minutą stawała się coraz bardziej bezradna. Bez zwykłego impetu poruszali się po murawie Leo Messi, Neymar i Luis Suarez. Nieprzypadkowo prowadzenie uzyskali po rzucie rożnym, bo przy stałych fragmentach gry pod bramkę rywali wędruje zawsze Gerard Pique. Jego uderzenie głową tuż przy słupku było na tyle mocne, że bramkarz Realu Keylor Navas nawet nie próbował interweniować. Po tym golu Katalończycy nie ruszyli jednak do szturmu, żeby „dobić” trafionego rywala kolejnym golem. Za ten brak chęci Messi i spółka zapłacili już sześć minut później, kiedy to efektownym uderzeniem z tzw. przewrotki z niewielkiej odległości piłkę do bramki Barcelony wpakował Francuz Karim Benzema. Gracze „Królewskich” tego błędu nie popełnili i od momentu wyrównania mocno przycisnęli rywali uzyskując momentami wyraźną przewagę. To się musiało zemścić. W 80. minucie sygnał ostrzegawczy posłał Gareth Bale, ale fatalnie sędziujący zawody arbiter gola Walijczykowi nie uznał dopatrując się faulu na obrońcy Barcelony. Ale kilkadziesiąt sekund później przypomniał o sobie Cristiano Ronaldo. Portugalczyk przyjął piłkę w polu karnym i potężnym strzałem posłał ją między nogami chilijskiego bramkarza Claudio Bravo do siatki. Chwilę potem arbiter wyrzucił z boiska stopera Realu Sergio Ramosa, ale nic to Barcelonie nie pomogło i tak oto poniosła pierwszą porażkę od 3 października 2015 roku, licząc wszystkie rozgrywki. Katalończycy od tamtej pory wygrała 30 i zremisowała dziewięć meczów, zdobywając w nich 122 bramki i tracąc zaledwie 23. Z kronikarskiego obowiązku wypada dodać, że w El Clasico z 232 meczów Real wygrał 93, Barcelona była lepsza w 91 spotkaniach, a 48 zakończyło się remisami. W rozgrywkach Primera Division obie drużyny mierzyły się 172 razy. Real wygrał 72 spotkania, Barcelona 68, a remisów było 32. Nieoczekiwana porażka Barcelony przywróciła nadzieję obu madryckim klubom na mistrzostwo Hiszpanii. „Duma Katalonii” nadal co prawda prowadzi w tabeli, ale nad drugim Atletico ma sześć, a nad trzecim Realem siedem punktów przewagi. Do zakończenia rozgrywek pozostało jeszcze siedem kolejek, więc wszystko może się zdarzyć.

Poprzedni

PiS prowadzi Polskę na peryferia

Następny

W porządnej kamienicy…