29 listopada 2024
trybunna-logo

Przebudzenie potentatów

Kibice Legii w nagrodę za pokonanie wicelidera ekstraklasy Lechii Gdańsk 3:0 zafundowali nowemu trenerowi warszawskiej drużyny Jackowi Magierze owację. Po raz pierwszy w tym sezonie komplet punktów na wyjeździe zdobyły natomiast zespoły Lecha Poznań i Wisły Kraków. Czyżby potentaci naszej ligi obudzili się z marazmu?

Legia ograła aspirującą w tym sezonie do mistrzowskiego tytułu Lechię zadziwiająco łatwo. Było to pierwsze zwycięstwo stołecznej drużyny pod wodzą Jacka Magiery, ale już we wtorkowym spotkaniu ze Sportingiem Lizbona w Lidze Mistrzów, chociaż przegranym 0:2, dało się dostrzec pozytywne zmiany jakich nowy szkoleniowiec dokonał w grze mistrzów Polski. A przecież Magiera przed wylotem do Portugalii zdążył przeprowadzić tylko jeden trening. Po powrocie też zresztą nie miał zbyt wiele czasu na zajęcia z zespołem, ale mimo to w sobotni wieczór legioniści zagrali z Lechią o niebo lepiej niż we wszystkich meczach pod wodzą albańskiego szkoleniowca Besnika Hasiego. Atakowali z animuszem i co rusz strzelali na bramkę gdańszczan dzielnie jednak strzeżoną przez serbskiego golkipera Vanję Milinkovicia-Savicia. Tylko jemu lechiści zawdzięczali bezbramkowy remis do przerwy,
Po zmianie stron wściekły napór legionistów nie zelżał nawet na jotę i w końcu pod ich naporem błąd popełnił też Milinković-Savić. W 49. minucie wypuszczoną przez niego piłkę do siatki wpakował Brazylijczyk Guilherme. W tym momencie było już jasne, że Lechia nie wywiezie z Warszawy kompletu punktów, ale jej trener Piotr Nowak jeszcze liczył na choćby remis. W 58. minucie resztek złudzeń pozbawił go ponownie Guilherme, który podwyższył na 2:0, a dwadzieścia minut później dzieła zniszczenia dokończył najlepszy snajper w ekipie Legii Nemanja Nikolić. Wysoka porażka Lechii na Łazienkowskiej nie wystawia gdańskiej drużynie najlepszego świadectwa i skłania do refleksji, że pozycję wicelidera ekstraklasy zajmuje jednak zdecydowanie na wyrost.
W 11. kolejce nie tylko Legia podniosła się z kolan. Lech Poznań w meczu z Górnikiem Łęczna, rozegranym na stadionie w Lublinie przy w końcu przyzwoitej frekwencji 8,5 tysiąca widzów, długo przegrywał 0:1, ale ambitnie walczył do końca, a zwycięskiego gola na 2:1 Maciej Makuszewski strzelił już w doliczonym czasie gry. Dzięki temu „Kolejorza” odniósł pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie i raczej nie ostatnie.
Ze słabości na wyjazdach otrząsnęła się też chyba krakowska Wisła, która na boisku imienniczki z Płocka wywalczyła komplet punktów, także zdobywając zwycięską bramkę na 3:2 w doliczonym czasie gry. Druga z krakowskich drużyn, Cracovia, pokazała z kolei miejsce w szyku Koronie Kielce. Wygląda na to, że potentaci naszej ligowej piłki mają już serdecznie dość roli worków treningowych dla słabeuszy.

Poprzedni

Mecz ze Szwedami był spacerkiem

Następny

Męka w ich ostatnich dniach