Mateusz Morawiecki w nowym rządzie PiS przejął na chwilę także tekę ministra sportu, bo rządząca koalicja nie potrafiła szybko znaleźć następy dla Witolda Bańki, który wolał pracę szefa Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Premier zdążył tylko zmienić prezesa Stadionu Narodowego w Warszawie.
W miniony poniedziałek Alicja Omięcka, pełniąca funkcję prezesa zarządu spółki PL.2012+, czyli operatora stadionu PGE Narodowy, została zdymisjonowana, a dzień później premier – minister sportu powołał na jej miejsce Włodzimierza Dolę. Głównym zadaniem nowego szefa największego piłkarskiego stadionu w Polsce ma być rozwiązanie powtarzającego się w każdym meczu problemu z nawierzchnią boiska, bo ponoć to premier Morawiecki obiecał piłkarzom reprezentacji Polski. Z medialnych przecieków wynika, że inicjatywa zmiany we władzach spółki zarządzającej Stadionem Narodowym wyszła z kancelarii premiera, a polecenie wykonał szef KPRM Michał Dworczyk.
Wygląda jednak na to, że premier Morawiecki nie ma ochoty na dalsze sterowanie resortem sportu, bo po wielu personalnych przymiarkach w końcu publicznie poinformował, kto ostatecznie zastąpi Witolda Bańkę. Nowym ministrem (lub ministrą, jak kto woli) ma być Danuta Dmowska-Andrzejuk. Morawiecki, jak Donald Trump, wieść tę ogłosił za pośrednictwem Twittera. A napisał tak: „Przedstawiam Państwu kandydatkę na urząd Ministra Sportu. Utytułowana szpadzistka, silna i zdecydowana kobieta sukcesu, błyskotliwa rozmówczyni. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że Danuta Dmowska-Andrzejuk jak mało kto ma złote ręce do sportu. I oby tak pozostało! Cieszę się, że będziemy mogli współpracować”.
Po takim oświadczeniu sprawa chyba powinna być przesądzona.