25 listopada 2024
trybunna-logo

Polska drużyna straciła moc

Kamil Stoch w Lahti nie był zadowolony ani ze swoich występów, ani drużyny

Polskim skoczkom w końcówce sezonu zaczyna brakować pary, bo notują coraz słabsze wyniki. W piątek na skoczni w Lahti kroku czołówce dotrzymywali już tylko Kamil Stoch i Dawid Kubacki, a w sobotnim konkursie drużynowym nawet oni odstawali od najlepszych. Konsekwencją było dopiero szóste miejsce biało-czerwonych, najgorsze w tym sezonie.

Nasi skoczkowie nie będą dobrze wspominać występu w konkursie drużynowym w Lahti. W trzecich w obecnym sezonie drużynowych zmaganiach wypadki słabiutko, zajmując dopiero szóste miejsce. To ich najgorsza lokata w obecnym sezonie – wcześniej w Wiśle zajęli trzecie miejsce, w Klingenthal zwyciężyli, ale w Zakopanem wywalczyli tylko piątą pozycję. Ponieważ ostatnio poza Stochem i Kubackim reszta skoczków w naszej ekipie zanotowała regres formy, do zawodów na fińskiej skoczni biało-czerwoni nie przystępowali w roli faworytów.
Ten niekorzystny trend potwierdził piątkowy konkurs indywidualny. W finale oglądaliśmy jedynie dwóch polskich skoczków: Stocha i Kubackiego. Piotr Żyła, Klemens Murańka, Aleksander Zniszczoł i Jakub Wolny zakończyli udział w konkursie już po pierwszej serii, a Paweł Wąsek nawet nie zdołał przejść przez kwalifikacje. Stoch przed drugą próbą zajmował 5. lokatę i z trudem bo z trudem, ale ją utrzymał. Rozczarował za to Kubacki, po pierwszej serii był wiceliderem, ale zepsuł drugi skok i ostatecznie wylądował na szóstej pozycji. Piątkowe zawody wygrał pewnie Austriak Stefan Kraft. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w obu próbach uzyskał odległość 129,5 m. Drugie miejsce zajął wicelider klasyfikacji Niemiec Karl Geiger, a trzecie Norweg Daniel Andre Tande.
26-letni Kraft w tym sezonie wygrał po raz piąty. Prezentuje wyborną formę i wszystko wskazuje, że powtórzy wyczyn z sezonu 2016/2017 i po raz drugi w karierze zdobędzie „Kryształowa Kulę”. Trzy lata temu zdobycie tego trofeum zapewniło mu osiem konkursowych zwycięstw, a na podium stawał 17 razy. W obecnym sezonie od listopadowej inauguracji w Wiśle do końca lutego odbyły się 24 indywidualne konkursy. Kraft w najlepszej trójce był 14 razy, lecz licząc tylko w tym roku stawał na podium w 11 z 16 konkursów,a w pierwszej trójce zawodów meldował się w pięciu ostatnich startach z rzędu, z czego dwa ostatnie wygrał. Jego przewaga nad drugim w „generalce” Karlem Geigerem jest już tak znaczna, że nie zdoła jej raczej odrobić.
Wróćmy jednak do sobotniego konkursu drużynowego, bo postawa w nim kwartetu polskich skoczków daje sporo do myślenia. Piotr Żyła zaczął nawet przyzwoicie, uzyskując odległość 123 m (120,6 pkt.), co dało biało-czerwonych trzecią lokatę po pierwszej grupie. Niestety, skaczący jako drugi Jakub Wolny zaliczył tylko 119 m (112,5 pkt.) i po jego skoku nasz zespół Polacy spadł w klasyfikacji na piątą pozycję. Niemile zaskoczył polskich kibiców Kamil Stoch, który wylądował metr bliżej od Wolnego, ale doliczono mu więcej punktów za trudne warunki i dostał wyższą notę (114,4 pkt), dzięki czemu biało-czerwoni awansowali po trzech grupach na czwarte miejsce lokatę. Cóż jednak z tego, skoro ten, na którego najbardziej liczyliśmy, czyli Dawid Kubacki, w swojej grupie wypadł słabiutko i po skoku na odległość 123,5 m nasza drużyna ponownie spadła na piąte miejsce.
Na półmetku prowadzili Niemcy, przed Słowenią, Austrią i Norwegią. Do podium Polakom brakowało 5,2 pkt. Indywidualnie najlepiej w pierwszej serii spisał się Niemiec Karl Geiger (128 m), a dwoma kolejnymi najlepszymi wynikami mogli pochwalić się Słoweńcy Timi Zajc (130 m) i Anze Lanisek (127 m). Z naszych skoczków najlepiej indywidualnie wypadł Kubacki, który miał siódmy rezultat.
W drugiej odsłonie „drużynówki” Żyła zderzył się z niekorzystnymi warunkami i wylądował na 116 metrze. Szanse naszej ekipy na włączenie się do walki o czołowe miejsce w tym momencie rozwiały się jak dym, a tu jeszcze na dodatek coraz lepiej zaczynali punktować Japończycy. W drugiej grupie jeszcze słabiej od Żyły poszybował Wolny i zaliczył tylko 113,5 m, przez co Polacy spadli na szóste miejsce, za ekipę Japonii. Po przyzwoitym skoku Stocha (124 m) wrócili na piąte miejsce, ale Kubacki zaliczył jedynie 117,5 m i reprezentacja Polski zakończyła rywalizację na szóstym miejscu.
Zwyciężyła drużyna Niemiec, co jej trenera Stefana Horngachera wprawiło z znakomity nastrój, druga lokatę wywalczyli Słoweńcy, a dopiero trzecią Austriacy. Indywidualnie najlepiej spisał się jednak Stefan Kraft (127 i 126,5 m), który wyprzedził pod tym względem Karla Geigera (128 i 121 m) i Timiego Zajca (130 i 124 m). Najlepszy z polskich skoczków, Kamil Stoch, zajął w tym zestawieniu 10. lokatę. Nie zapowiadało to sukcesów biało-czerwonych także w niedzielnym konkursie indywidualnym, który zakończył się po zamknięciu wydania.

Poprzedni

Kubot górą w Meksyku

Następny

Bezkrytyczny kult „wyklętych” jest niebezpieczny i szkodliwy

Zostaw komentarz