16 listopada 2024
trybunna-logo

Polacy szaleją w Turnieju Czterech Skoczni

Turniej Czterech Skoczni w ostatnich latach pod względem organizacyjnym schodzi na psy, co z ubolewaniem podkreślają nawet niemieccy zawodnicy, ale w Polsce rozgrywana na przełomie roku w Niemczech i Austrii impreza wciąż ma dużą renomę, jakby to były mistrzostwa świata.

Przypomnijmy, że 69. Turniej Czterech Skoczni zaczął się od gigantycznego skandalu, jakim było pochopne wykluczenie polskiej ekipy z pierwszego konkursu w Oberstdorfie, bo jedynie na podstawie niejednoznacznego wyniku testu na koronawirusa u Klemensa Murańki. Ostatecznie powtórne badanie rzekomo zakażonego polskiego skoczka dało wynik negatywny, podobnie jak kolejne testy przeprowadzone w polskiej ekipie. Biało-czerwoni ostatecznie zostali przywróceni do zawodów, za czym opowiedzieli się jednogłośnie trenerzy i kapitanowie wszystkich startujących w turnieju ekip.
Nikt już później nie wnikał, czy była to tylko nadgorliwość niemieckich służb epidemicznych, czy może szyta grubymi nićmi intryga, aby w taki sposób wyeliminować z imprezy najgroźniejszych konkurentów. Jakby nie patrzeć, w polskiej ekipie było przecież dwóch triumfatorów TCS – Dawid Kubacki wygrał tu przed rokiem, a Kamil Stoch w sezonach 2016/2017 i 2017/2018. Konkurs w Oberstdorfie rozegrano jednak w zwykłej dwurundowej formule, a nie w stosowanym tylko w Turnieju Czterech Skoczni systemie rywalizacji parami (tzw. KO).
Nerwówka w Oberstdorfie
Nasi skoczkowie różnie znieśli zawirowania z Covid-19. Maciej Kot uzyskał 118,5 m, a Aleksander Zniszczoł półtora metra mniej i dla nich oznaczało to koniec zmagań. Klemens Murańka skoczył 123 m i wszedł do drugiej serii na 29. pozycji. Humor polskim kibicom poprawił nieco Andrzej Stękała, który mimo niesprzyjających warunków uzyskał 123 metry dające mu 19. miejsce na półmetku. Wiatr nie pomógł też Kamilowi Stochowi, który zdołał dolecieć tylko do 125. metra, ale trzykrotny mistrz olimpijski nie poniósł dużych strat do czołówki i w drugiej serii zaatakował z czwartej pozycji (miał 3,8 pkt straty do prowadzącego Karla Geigera). Silne podmuchy wiatru nie dały błysnąć Dawidowi Kubackiemu (122 m i 12. miejsce po pierwszej serii), a Piotr Żyła zaliczył tylko 119,5 m i wszedł do finału na 26. pozycji. Ale w czołówce po pierwszej serii nie było też dwóch najlepszych skoczków tego sezonu – lider Pucharu Świata Halvor Egner Granerud z wynikiem 122 m był dopiero dziewiąty, a drugi w „generalce” Markus Eisenbichler po skoku na odległość 118 m był dopiero 27.
W drugiej serii Murańka skoczył 120,5 m i ostatecznie zajął 30. lokatę, Żyła uzyskał 129 m i awansował na 21. miejsce, ale jego wynik szybko przyćmił Eisenbichler, który wylądował na 142. metrze i ostatecznie zajął czwarte miejsce. W naszej ekipie błysnął natomiast Stękała skacząc 136,5 m, co dało mu siódme miejsce. Ponownie z bardzo trudnymi warunkami zmierzył się Kubacki, a wynik 126,5 dał mu dopiero 15. lokatę. Stoch nie zawiódł i skoczył w pięknym stylu 132,5 m i konkurs w Oberstdorfie zakończył na drugim miejscu, za Karlem Geigerem. Ale tracił do niego tylko 2,8 pkt. Do rozstrzygnięcia rywalizacji o „Złotego Orła” było więc jeszcze bardzo daleko.
Przebudzenie Kubackiego w Ga-Pa
Noworoczny konkurs na skoczni w Garmisch Partenkirchen odbył się już w systemie KO. Przez kwalifikacje przeszła cała siódemka naszych skoczków, ale do drugiej serii nie awansowali Zniszczoł i Kot. Murańka zakończył zmagania w trzeciej dziesiątce, za to pozostała czwórka pokazała moc, a szczególnie Kubacki, Żyła, Stoch i Stękała, bo w takiej kolejności nasi reprezentanci uplasowali się w czołowej dziesiątce zawodów w Ga-Pa. Wygrał je w kapitalnym stylu Dawid Kubacki, uzyskując w drugiej serii aż 144 metry, co jest nowym rekordem skoczni. Drugie miejsce zajął Halvor Egner Granerud, a trzeci był Piotr Żyła, który zepchnął z podium na czwarte miejsce Kamila Stocha. Dziesiątą lokatę wywalczył Andrzej Stękała.
Stoch skomentował rekordowy skok Kubackiego. „To było bardzo dobre otwarcie tego roku. Super się dzisiaj skakało. Co tu dalej mówić? Mogę jedynie dodać, że to, co zrobił Dawid, to klękajcie Narody. A jeśli chodzi o mnie, to może trochę przykra jest dla mnie ta czwarta pozycja, ale z drugiej strony cieszę się, że moje miejsce na podium zajął Piotrek Żyła. On sam sobie to podium wywalczył dalekimi skokami” – podkreślał lider naszej kadry w rozmowie z Eurosportem.
W sumie biało-czerwoni wywalczyli 245 pkt do klasyfikacji Pucharu Świata i pod tym względem był to ich trzeci najlepszy konkurs w historii. Fantastyczny wynik Kubackiego sprawił, że z wynikiem 546,4 pkt przesunął się na czwarte miejsce w klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni i w tym momencie tracił już tylko 8,6 pkt do prowadzącego Norwega Halvora Egnera Graneruda (555 pkt). Trzeciego w klasyfikacji generalnej TCS po dwóch konkursach Kamila Stocha (548,3 pkt) dzieliło od Graneruda 6,7 pkt, a zajmujący drugą lokatę Niemiec Karl Geiger miał na koncie 551 pkt. W Top 10 mieliśmy jeszcze dwóch innych reprezentantów – Stękała z dorobkiem 527 pkt zajmował siódmą lokatę, a Żyła z 517,1 pkt na koncie był dziesiąty. Od tego kwartetu reszta naszej ekipy mocno odstawała – Murańka był 23. (470,3 pkt), Kot 39. (220,2 pkt), a Zniszczoł 40. (219,7 pkt).
W Austrii Stoch objął prowadzenie
W kwalifikacjach do konkursu w Innsbrucku stanęło zaledwie 60 zawodników. To najgorszy wynik w historii Turnieju Czterech Skoczni w epoce Pucharu Świata, czyli od sezonu 1979/1980. To efekt zakażeń koronawirusem, ale też rezygnacji znajdujących się w słabej formie zawodników z dalszej rywalizacji. Na półmetku 69. Turnieju Czterech Skoczni wycofał się z turnieju Czech Roman Koudelka, tłumacząc swoją decyzję problemami zdrowotnymi przez które nie jest w stanie nawiązać walki z najlepszymi. Ze startu w austriackiej części TCS zrezygnowali też dwaj utytułowani niemieccy zawodnicy – Richard Freitag i Andreas Wellinger. Taką decyzję ogłosiło szefostwo niemieckiej ekipy. Trener niemieckiej kadry Stefan Horngacher postanowił, że w Innsbrucku (3 stycznia) i Bischofshofen (6 stycznia) w reprezentacji Niemiec wystąpią Karl Geiger, Markus Eisenbichler, Pius Paschke, Martin Hamann, Severin Freund oraz Constantin Schmid.
Ale w niedzielnych zawodach w Innsbrucku wyczucie szkoleniowca niemieckiej ekipy zawiodło, bo Geiger zawalił pierwszy skok (117 m) i ledwie zakwalifikował się do drugiej serii. Jeszcze słabiej spisał się lider klasyfikacji generalnej PŚ i TCS Granerud (116,5 m). Obaj w drugiej serii poszybowali znacznie dalej (odpowiednio 128,5 i 127,5 m), ale stracili miejsca w czołówce TCS. Na potknięciu Norwega i Niemca skorzystali głównie świetnie i równo skaczący Polacy. Konkurs wygrał Kamil Stoch, który też objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej TCS. Lider biało-czerwonych wyprzedził Słoweńca Anze Laniska, ale trzecie miejsce wywalczył Dawid Kubacki, a Piotr Żyła był czwarty. Nasi skoczkowie zdominowali więc konkurs w Innsbrucku, a Stoch stanął przed wielką szansą trzeci w karierze triumf w Turnieju Czterech Skoczni. Musi tylko 6 stycznia obronić w Bischofshofen pozycję lidera.

Klasyfikacja generalna TCS po 3 konkursach:

  1. Kamil Stoch Polska 809,9 pkt
  2. Dawid Kubacki Polska 794.7
  3. Halvor Granerud Norwegia 789,3
  4. Karl Geiger Niemcy 785,2
  5. Markus Eisenbichler Niemcy 776,5
  6. Anze Lanisek Słowenia 770,4
  7. Ryoyu Kobayashi Japonia 766,7
  8. Piotr Żyła Polska 763,3
  9. Philipp Aschenwald Austria 761,7
  10. Andrzej Stękała Polska 760,3

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Kobieta trenerem w NBA

Zostaw komentarz