W czwartkowym meczu Polska – Portugalia dojdzie do strzeleckiego pojedynku Roberta Lewandowskiego z Cristiano Ronaldo. Gwiazdor portugalskiej reprezentacji na francuskich boiskach jak do tej pory zdobył dwie bramki, obie w grupowym meczu z Węgrami (3:3), natomiast kapitan biało-czerwonych nie trafił jeszcze ani razu. Może w meczu o awans do półfinału wreszcie strzeli gola?
Ostatniego gola dla reprezentacji Polski Robert Lewandowski strzelił w 79. minucie rozegranego 13 listopada minionego roku spotkania z Islandią, a 10 minut później opuścił plac gry. Potem wystąpił w meczach towarzyskich z Serbią (73 minuty), Finlandią (27) i Holandią (67) oraz w spotkaniach Euro 2016 z Irlandią Północną (90), Niemcami (90), Ukrainą (90) i Szwajcarią (90). Strzelecka niemoc kapitana biało-czerwonych trwa więc już ponad 536 minut, co wśród polskich kibiców budzi niepokój, a dziennikarzy prowokuje do formułowania krytycznych opinii oraz do wertowania statystyk dwukrotnego króla strzelców niemieckiej Bundesligi. A można w nich znaleźć jeszcze dłuższą serię występów Lewandowskiego w reprezentacji bez strzelonego gola.
Pół tysiąca minut bez gola
Zdarzyła mu się taka od meczu otwarcia Euro 2012 z Grecją (1:1). Po nim nie trafiał w kolejnych spotkaniach: z Rosją, Czechami, Estonią, Czarnogórą, Mołdawią, Anglią, Urugwajem, Irlandią i Ukrainą, a przełamał się dopiero w meczu eliminacji mistrzostw świata 2014 z San Marino. W sumie nie mógł pokonać bramkarza przez 903 minuty.
Portugalia to zdecydowanie silniejszy zespół niż San Marino i trzeba liczyć się z tym, że „Lewy” w czwartkowej potyczce o awans do półfinału mistrzostw Europy znów może nie trafić do siatki. I to bynajmniej nie dlatego, że mu się nie chce albo że nie potrafi. Wręcz przeciwnie – Lewandowski to jeden z najwięcej biegających polskich piłkarzy. Statystyki po meczu ze Szwajcarią to potwierdzają – „Lewy” zaliczył w tym spotkaniu 13,7 km, a lepszy pod tym względem od niego w drużynie był tylko jego partner z ataku Arkadiusz Milik, który przegalopował po boisku 14,4 km. Niestety dla nich, żadnemu nie udało się pokonać szwajcarskiego bramkarza, nie licząc oczywiście skutecznie wykonanych „jedenastek” w konkursie rzutów karnych.
Portugalczycy nie znają Polaków?
Lewandowski ma jednak pecha, bo w portugalskiej ekipie stan wiedzy o polskiej drużynie jest mizerny, więc to jego znów będą najbardziej pilnować i kopać po nogach. Nawet jej trener Fernando Santos był do wczoraj przekonany, że w naszej reprezentacji grają w większości zawodnicy na co dzień występujący w Bundeslidze. Dopiero gdy się okazało, że o półfinał jego podopiecznym przyjdzie grać z biało-czerwonymi, portugalski selekcjoner kazał swoim współpracownikom rozpracować dokładniej Polaków.
Dla Portugalczyków awans do ćwierćfinału mistrzostw Europy nie jest tak wielkim osiągnięciem jak dla nas. Biało-czerwoni dokonali tego wyczynu po raz pierwszy, oni natomiast regularnie kwalifikują się do tej fazy turnieju od dwudziestu lat. Z tego choćby powodu trochę naszą drużynę lekceważą. Poza tym uważają, podobnie jak poprzedni rywale naszej drużyny, że wystarczy wyłączyć z gry Lewandowskiego.
Trener Santos też ma jednak sporo problemów na głowie. Najważniejszy z nich, to forma największego asa zespołu. Słynny Cristiano Ronaldo jak na razie na francuskich boiskach specjalnie nie błyszczy, ale przy tym, odwrotnie niż Lewandowski, fatalnie znosi krytykę pod swoim adresem. Poza tym w portugalskiej ekipie nasiliły się ostatnio animozje między kadrowiczami wywodzącymi się z największych klubów w tym kraju – Benfiki Lizbona i Sportingu Lizbona.
Być może dlatego selekcjoner reprezentacji Portugalii każdy z ostatnich treningów kończył konkursami rzutów karnych. Tak na wszelki wypadek, choć zapewnia, że jego gracze pokonają Polaków w regulaminowym czasie gry.