19 listopada 2024
trybunna-logo

Piłkarska wyspa

Aż 99,8 procent Islandczyków, którzy mieli włączone telewizory w poniedziałkowy wieczór, oglądało zwycięstwo tej reprezentacji w meczu z Anglią (2:1) w 1/8 finału Euro 2016. To oznacza, że spotkanie oglądało ok. 168 tys. widzów, czyli połowa mieszkańców kraju.

Wynik oglądalności meczu z Anglią nie jest wyjątkiem. Już pierwszy mecz na Euro z Portugalią (1:1) oglądało 98,4 procent osób zasiadających przed telewizorem. Wynik podskoczył do 98,9 proc. w meczu z Węgrami (1:1), za to pierwsze zwycięstwo na wielkim turnieju z Austrią (2:1) oglądało 98,5 proc. Dla porównania kanały na których pokazywano mecz Polski ze Szwajcarią w 1/8 finału (1:1, 5:4 po rzutach karnych) przyciągnął w naszym kraju 85,85 procent widzów, którzy mieli w tym czasie włączone telewizory (średnio 12 mln ludzi).

Mały kraj zakochany w futbolu

Islandia to najmniejszy w dziejach futbolu finalista wielkiego turnieju. Islandia ma dużo mniej mieszkańców niż Polska zarejestrowanych piłkarzy – ledwie 320 tysięcy. Ma najkrótszy ligowy sezon na świecie: trwa pięć miesięcy, bo na więcej nie pozwala pogoda. Ma półamatorską ligę, w której z gry w piłkę utrzymuje się tylko mała grupka piłkarzy. Reszta albo pracuje, albo się uczy, ale każdy liczy na ofertę z zagranicy. Poza krajem w tej chwili gra około stu islandzkich piłkarzy.
Futbol to najpopularniejszy sport na wyspie, ale nigdy ma w nim wielkich pieniędzy. Piłkarska federacja żyje z dotacji UEFA, a kluby z tego co zarobią w europejskich pucharach. Nie są to jednak wielkie kwoty, bo na ogół szybko odpadają z rozgrywek. Na ligowych meczach widownia liczy kilkaset widzów, rzadko ich liczba przekracza tysiąc, jeszcze rzadziej dwa tysiące, zatem wpływy ze sprzedaży biletów nie są ważnymi pozycjami w klubowych budżetach.
Reprezentacja przez dziesięciolecia funkcjonowała na amatorskich zasadach. W latach 60. i jeszcze 70. w ogóle nie była zgłaszana do rozgrywek. Sytuacja zaczęła się diametralnie zmieniać dopiero na początku XXI wieku. Działacze futbolowej federacja w końcu zrozumieli, że amatorska piłka nożna niekoniecznie musi być zarządzana po amatorsku. To wtedy wymyślono jak przezwyciężyć surowy klimat, który pozwalał kopać piłkę tylko przez pięć miesięcy w roku. We współpracy z władzami państwowymi i samorządowymi opracowano wielki plan budowy sieci krytych boisk piłkarskich ze sztuczną trawą i boisk treningowych. Zainwestowano też w szkolenie trenerów. Dzisiaj nawet kilkuletnie dzieci szkolą trenerzy z licencjami UEFA.

Zawodowi trenerzy szkolą amatorów

Przed wybuchem wielkiego kryzysu finansowego w 2008 roku na Islandii zdążono zbudować siedem pełnowymiarowych hal piłkarskich, kilka niewymiarowych, blisko 200 małych boisk treningowych dla dzieci i 22 boiska ze sztuczną trawą. Dzięki temu islandzcy piłkarze mają dwa sezony – letni na otwartych boiskach i zimowy pod dachem. Ale piłkarskie hale spełniają zarazem rolę ośrodków szkolenia młodzieży i tętnią życiem od rana do wieczora bez względu na porę roku. W takim systemie organizacji rozgrywek i szkolenia po prostu nie da się przeoczyć utalentowanych graczy. A każdy z nich od razu trafia pod opiekę najlepszych fachowców. Jeśli dodamy do tego zamiłowanie do ciężkiej pracy i niezwykłą wytrwałość zawodników, co podkreśla na każdym kroku choćby selekcjoner kadry Islandii Lars Lagerback, a także nienaganne wyszkolenie techniczne, otrzymujemy piorunującą mieszankę i niezwykłą drużynę, która jest w stanie pokonać nawet taką futbolową potęgę jaką jest reprezentacja Anglii. Szalejący na francuskich boiskach Islandczycy są świetnie przygotowani taktycznie i technicznie, nie ustępujący pod żadnym względem profesjonalnym piłkarzom z kontynentu.

Szwedzka jakość w kadrze

Lagerback jest pierwszym od ponad 20 lat zagranicznym trenerem reprezentacji. Na Islandii trafił na dobry moment, bo właśnie dorosło pierwsze pokolenie zawodników objętych centralnym programem szkolenia. Wcześniej też trafiały na wyspie piłkarskie rodzynki, jak Eidur Gudjohnsen, który dzisiaj na koniec wielkiej kariery jest mentorem Sigurdssona ze Swansea, Gunnarssona z Cardiff City, Sigthorssona z Nantes czy Bjarnasona z FC Basel. Kiedyś szczytem marzeń piłkarza z Islandii było wyrwanie się z krajowej ligi i angaż w którymś z klubów w Norwegii. Dziś skauci z całej Europy kaperują już islandzkich nastolatków. W silnych ligach moda na islandzką młodzież już jest powszechna, a po Euro 2016 na pewno ta tendencja tylko się wzmocni.
Szwedzkie media nie mogą wyjść z podziwu nad zmianą w zachowaniu Lagerbacka. Gdy był trenerem „Trzech Koron” toczył wieczne wojny z dziennikarzami, bo wsadzali nos w jego prywatne życie. Na Islandii dziennikarze tego nie robią i ich współpraca z selekcjonerem układa się wzorcowo. W szwedzkiej reprezentacji Lagerback musiał też od czasu do czasu dyscyplinować piłkarzy, zwłaszcza największą gwiazdę zespołu Zlatana Ibrahimovicia. W islandzkiej kadrze nie musiał tego robić. „Nie jestem zwolennikiem nakazów i zakazów. Ustaliłem z drużyną co trzeba zaraz na początku współpracy. Moi piłkarze mają dużo swobody, ale też jasno określoną odpowiedzialność” – zapewnia szkoleniowiec. Czy to są recepty na sukces w futbolu?

Poprzedni

Szczęśliwi szczęściem Kościoła

Następny

Legia chce sprzedać swoje klejnoty