Przed tym sezonem nasze medalowe nadzieje w zimowych igrzyskach w Pekinie pokładaliśmy jedynie w skoczkach narciarskich, ale na niespełna trzy tygodnie przed rozpoczęciem imprezy nie ma ku temu już żadnych podstaw.
Liczyliśmy przede wszystkim na Kamila Stocha, bo trzykrotny mistrz olimpijski jako jedyny z kadry naszych skoczków dotrzymywał kroku czołówce w zawodach Pucharu Świata. Niestety, także i jego dopadł kryzys formy, czego byliśmy świadkami w Turnieju Czterech Skoczni. Stoch jak wiadomo został wycofany z rywalizacji i odesłany na spokojne treningi. Miał wrócić do rywalizacji w miniony weekend w konkursach Pucharu Świata w Zakopanem. Ale nie wrócił, bowiem podczas gry w siatkonogę skręcił kostkę. I jej stan jest teraz najważniejszym tematem w rozmowach o aktualnej kondycji polskich skoków narciarskich, bo reszta naszych reprezentantów prezentuje słabą formę. Na Wielkiej Krokwi z powody zakażenia koronawirusem nie mógł wystąpić Dawid Kubacki, więc trener kadry biało-czerwonych ostatecznie posłał do walki 11 skoczków (mógł dwunastu). W piątek kwalifikacji z powodu silnego wiatru nie udało się przeprowadzić, zatem dopiero sobotnie sesje treningowe pozwoliły trenerom na ustalenie składów na sobotni konkurs drużynowy. Doleżal postawił na kwartet: Piotr Żyła, Paweł Wąsek, Jakub Wolny i Stefan Hula. I ta eksperymentalna drużyna ledwie zdołała wywalczyć szóstą lokatę. W niedzielnym konkursie indywidualnym (zakończył się po zamknięciu wydania) także nie dawano Polakom szans nawet na miejsce w czołówce.
W czwartek wieczorem Kamil Stoch w mediach społecznościowych zamieścił zdjęcie swojej opuchniętej i posiniaczonej kostki. Ale lekarz kadry Aleksander Winiarski zapewniał, że to dobry znak, bo świadczy o szybkim gojeniu uszkodzonej kostki. Nasz najlepszy skoczek walczy z czasem, ale w kadrze olimpijskiej się znajdzie, podobnie jak Żyła, Kubacki i Wąsek oraz Hula lub Wolny. Otwarcie ZIO 2022 w Pekinie odbędzie się 4 lutego. Do tego czasu raczej Stocha na skoczni jednak nie zobaczymy.