16 listopada 2024
trybunna-logo

Ostatni taniec Sereny trwa w najlepsze

Zapowiadająca rychły koniec kariery Serena Williams wygrała z wiceliderką światowego rankingu tenisistek Anett Kontaveit z Estonii 7:6 (7-4), 2:6, 6:2 i awansowała do trzeciej rundy wielkoszlemowego US Open w Nowym Jorku. „Znowu to zrobiła!” – napisał dziennik „US Today”.

Występ najbardziej utytułowanej tenisistki w datowanej od 1968 roku Erze Open tenisa znowu przykuł uwagę, nie tylko amerykańskich fanów tego sportu, a tysiące kibiców na korcie im. Arthura Ashe’a stworzyły niepowtarzalną atmosferę.
Amerykanka, która we wrześniu skończy 41 lat i obecnie zajmuje 605. pozycję w rankingu światowym, w 1. rundzie pokonała w dwóch setach 80. w tym zestawieniu Dankę Kovinic.

W środę pokazała, że najbardziej lubi największe wyzwania i po raz 23. w ostatnich 25 próbach okazała się lepsza w pojedynku z zawodniczką zajmującą jedno z dwóch czołowych miejsc w klasyfikacji WTA.

W meczu z Kontaveit Williams potrafiła uderzyć piłkę z prędkością ponad 190 km/h, nie ustępowała przeciwniczce w dłuższych wymianach, w najważniejszych momentach rozstrzygniętego w tie-breaku pierwszego seta popisała się błyskotliwymi uderzeniami, a po przegraniu drugiej partii, w trzeciej – po przerwie toaletowej – wyraźnie dominowała na korcie, jak to robiła przez lata na tenisowych scenach całego świata.

„Co się stało? Nic, jestem po prostu Sereną. Po przegraniu drugiego seta pomyślałem: O Boże, lepiej się postaram, bo przecież nigdy tutaj nie odpadłam tak szybko, a gram tu od 1998 roku” – powiedziała z uśmiechem.

„Od kiedy triumfowałam tu po raz pierwszy w 1999 roku, w wieku 17 lat, mam to coś, jakiś X factor” – dodała.

Znów były zaciśnięta, pięść, zawziętość, ambicja, okrzyki radości, ale i złości – wszystko to, co przez lata było jej znakiem firmowym.

Wiceliderka światowego rankingu z Estonii, podobnie jak dwa dni wcześniej Kovinic, była w środę – niezależnie od wyniku – tłem dla Amerykanki. Mogła liczyć jedynie na skromne brawa, podczas gry Williams towarzyszył aplauz i owacje zarówno przed meczem, jak i czasie jego trwania.

„Nigdy takiej atmosfery na korcie wcześniej nie doświadczyłam, ale nie uważam, że publiczność była niesprawiedliwa. Po prostu kibice bardzo chcieli, by Serena wygrała” – zaznaczyła Kontaveit.

„To wyjątkowe chwile, pewnie już ostatnie takie, ale jeszcze trochę dawnej siebie we mnie zostało” – przyznała Williams po tym, jak na 42-0 poprawiła swój bilans w dwóch pierwszych rundach US Open. W trzeciej przegrała w Nowym Jorku tylko raz – w debiucie 24 lata temu.

W piątek sześciokrotna mistrzyni US Open o miejsce o 1/8 finału powalczy z 29-letnią Ajlą Tomljanovic, urodzoną w Chorwacji, ale obecnie grającą pod flagą Australii 46. rakietą świata. Będzie to ich pierwsza konfrontacja.

„Teraz mam pustkę w głowie. O mój Boże, nigdy nie grałam przeciw niej, nie wiem, jak do tego podejść, ale już czuję nerwy i onieśmielenie” – przyznała Tomljanovic, która uważa się za fankę Williams.

„Jestem gotowa” – przyznała Williams, która występuje w US Open w czarnym stroju zdobionym diamentami, jak i specjalnych butach, na których widnieją napisy „królowa” i „mama”.

pau/pap

Poprzedni

Arsenal dalej liderem

Następny

Zły czas dla naszej psychiki