29 września 2024
trybunna-logo

Nie będzie barażowego meczu z Rosją

W czwartek Rosja najechała zbrojnie na Ukrainę, a dwa dni później Polski Związek Piłki Nożnej ogłosił, że reprezentacja Polski nie zagra 24 marca z rosyjskim zespołem barażowego meczu o awans do mundialu w Katarze nie tylko w Moskwie, ale w ogóle. Do bojkotu natychmiast przyłączyli się też Szwedzi, a dzień później także Czesi.

W sobotę rano PZPN poinformował, że reprezentacja Polski nie zagra w barażowym meczu z Rosją. „Koniec ze słowami, czas na czyny! W związku z eskalacją agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, reprezentacja Polski nie zamierza rozegrać barażowego meczu z reprezentacją Rosji” – napisał w sobotę na Twitterze prezes PZPN Cezary Kulesza. A w wypowiedziach dla polskich mediów dodawał: „Jako PZPN nie zaakceptujemy brutalnej eskalacji, którą obserwujemy za naszą wschodnią granicą. Nie zaakceptujemy tej wojny, którą wywołała Rosja. Długo myśleliśmy nad tym co zrobić i jak się zachować i podjęliśmy jedyną słuszną decyzję. Reprezentacja Polski nie zamierza grać w barażowym meczu z Rosją. To nie jest łatwa decyzja, ale innej PZPN nie mógł podjąć”. Inna sprawa, że sternik polskiego futbolu nie miał wielkiego pola manewru, bo dzień wcześniej głos w tej sprawie zabrał kapitan reprezentacji Robert Lewandowski, który wyraził osobisty sprzeciw przeciwko rosyjskiej agresji, ale zapowiedział, że w kwestii gry z rosyjską drużyną musi naradzić się z innymi zawodnikami kadry Polski. Z nieoficjalnych informacji wynika, że te konsultacje trwały do późna w nocy i zakończyły się ustaleniem zgodnego stanowiska – nie gramy! Kulesza w tej sytuacji nie miał więc wiele do powiedzenia i jedyne co mógł zrobić, to ogłosić decyzję jako oficjalne stanowisko Polskiego Związku Piłki Nożnej. Lewandowski dla dobra sprawy stanął skromnie w drugim szeregu i wsparł oświadczenie prezesa krótkim komunikatem w mediach społecznościowych: „Słuszna decyzja! Nie wyobrażam sobie grania meczu z reprezentacją Rosji w sytuacji gdy trwa agresja zbrojna na Ukrainie. Rosyjscy piłkarze i kibice nie są za to odpowiedzialni, ale nie możemy udawać, że nic się nie dzieje”.
Ale jeszcze w sobotę niemal wszyscy reprezentanci Polski zamieścili na swoich profilach w mediach społecznościowych komunikat takiej oto treści: „My, piłkarze reprezentacji Polski, wspólnie z PZPN podjęliśmy decyzję, że w wyniku agresji Rosji na Ukrainę nie zamierzamy wystąpić w barażowym meczu z Rosją. Nie jest to łatwa decyzja, ale w życiu są ważniejsze sprawy niż piłka nożna. Myślami jesteśmy z narodem ukraińskim i naszym przyjacielem z reprezentacji Tomkiem Kędziorą, który wraz z rodziną wciąż przebywa w Kijowie” (w niedzielę miał przekroczyć granicę Polski) . Dołączone zostały do tego dwa hasztagi: „Solidarni z Ukrainą” oraz „No war please” (Bez wojny proszę). Komunikat został opublikowany po polsku i angielsku, a można go było przeczytać na profilach m.in. Lewandowskiego, Jana Bednarka, Kamila Glika, Przemysława Płachety, Tymoteusza Puchacza, Bartosza Bereszyńskiego, Kamila Jóźwiaka, Mateusza Klicha, Łukasza Skorupskiego, Arkadiusza Milika, Grzegorza Krychowiaka, Matty’ego Casha, Piotra Zielińskiego, Przemysława Frankowskiego i Karola Linettego. W profilu „Łączy nas piłka”, jest to wspólne stanowisko wszystkich piłkarzy reprezentacji Polski.
Decyzja polskich piłkarzy, wsparta przez władze PZPN, odbiła się szerokim echem na całym świecie. W mediach podkreślano, że Polacy zdecydowali się na taki krok zdając sobie sprawę, że FIFA może ich ukarać walkowerem na korzyść reprezentacji Rosji. Niemiecki „Bild” napisał z niekłamanym uznaniem: „To kolejna reakcja świata sportu na straszliwą wojnę rozpętaną na Ukrainie przez prezydenta Rosji Władimira Putina. Polski Związek Piłki Nożnej nie czekał w tej sprawie na decyzję FIFA, której działacze wciąż boją się narazić rosyjskiemu dyktatorowi”. Spostrzeżenie jest trafne, bo prezydent FIFA Gianni Infantino na razie zdobył się jedynie na oświadczenie, że „będzie analizować sytuację i decyzję podejmie we właściwym czasie”.
Na nic innego z jego strony nie powinniśmy liczyć. To za jego sprawą tuż po pierwszej agresji Rosji na Ukrainę w 2014 roku i aneksji Krymu została storpedowana inicjatywa odebrania Rosji organizacji mundialu w 2018 roku. Infantino, już jako nowy szef FIFA, do tego nie dopuścił, za co w 2019 roku na Kremlu prezydent Rosji odznaczył go jakimś cennym odznaczeniem państwowym. „Cenimy przyjaźń i dziękujemy tym, którzy wspierają te tradycje. Promujemy idee pokoju i partnerstwa w różnych dziedzinach. Jednym z nich jest oczywiście sport. Mistrzostwa świata w piłce nożnej były wielkim świętem, które zostało nam przyznane i na długo pozostanie w naszej pamięci” – powiedział przy tej okazji Putin, a dzisiaj jego słowa brzmią jak kabaretowy skecz. Podobnie zresztą jak pean wygłoszony wówczas przez Infantino: „W zeszłym roku powitaliście w Rosji gości z całego świata, aby mogli tu spędzić niesamowite lato. Powitaliście świat jako przyjaciele i świat stworzył więzi przyjaźni z Rosją, które będą trwać wiecznie”. Przyjaznych uczuć szwajcarskiego działacza do rosyjskiego prezydenta nie zmąciły nawet krwawe obrazy jego wojennej napaści na Ukrainę. Zapytany co sądzi o rosyjskiej agresji, Infantino rzekł tylko: „Futbol łączy ludzi i narody, nawet zwaśnione”. Czyli chłop żyje w nierealnym świecie. A to oznacza, że powinniśmy pozbyć się wszelkich złudzeń i już teraz pogodzić się z faktem, że biało-czerwonych na mundialu w Katarze nie będzie. Rosjan zapewne ostatecznie też tam nie będzie, ale to już takie pewne nie jest, nawet jeśli oprócz Polaków odwagę rzucenia wyzwania światowej federacji i jej rosyjskim mecenasom zdecydowali się także Szwedzi. Ich piłkarski związek w sobotę wieczorem ogłosił: „Zdecydowaliśmy, że nie zagramy ewentualnego meczu barażowego z Rosją, niezależnie od tego, gdzie mecz zostałby rozegrany. Wzywamy FIFA do odwołania meczów barażowych w marcu, w których może uczestniczyć Rosja. Poza względami moralnymi możemy zadawać sobie pytanie: jak można zagwarantować bezpieczeństwo podczas meczów z udziałem Rosji, nawet na terenie neutralnym” – napisano w oficjalnym komunikacie opublikowanym na stronie internetowej Svenska Fotbollforbunde. A prezes szwedzkiej federacji Karl-Erik Nilsson dodał od siebie: „Ta nielegalna inwazja Rosjan na Ukrainę uniemożliwia wszystkie wydarzenia piłkarskie z udziałem Rosji. Nalegamy na to, żeby mecze barażowe w marcu zostały odwołane. Trudno nam uwierzyć, że FIFA nie podąży za naszym wezwaniem. Dopóki całe szaleństwo trwa, Rosja nie może grać”. Z dużo większymi oporami i dopiero dzień później na podobny krok zdecydowali się także Czesi, których reprezentacja znalazła się na tej samej „ścieżce barażowej” co Polska, Szwecja i Rosja. W niedzielę odbyła się Nadzwyczajna Sesja Walnego Zgromadzenia Związku Piłki Nożnej Republiki Czeskiej (FACR), podczas której jednogłośnie zatwierdzono decyzję, że reprezentacja nie przystąpi do rywalizacji z Rosją.
Do polskiej federacji spłynęło po tej decyzji wiele pozytywnych komentarzy. PZPN otrzymał między innymi ofertę darmowego zgrupowania w marcu na obiektach Athletic Bilbao i propozycję rozegrania meczu towarzyskiego z reprezentacją Kraju Basków. Rzecznik prasowy ukraińskiej kadry wysłał swojemu polskiemu odpowiednikowi, Jakubowi Kwiatkowskiemu, krótką wiadomość: „Bravo, Kozaky”. Kwiatkowski przyznał, że otrzymuje mnóstwo pytań od przedstawicieli zagranicznych mediów, a gdy wyjaśnia, że decyzja PZPN nie była konsultowana z UEFA i FIFA, słyszy słowa uznania. Może to i marna pociecha, ale zawsze.

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Świątek zaszalała w Katarze