17 listopada 2024
trybunna-logo

Najlepsi w Europie

Szczypiorniści Vive Tauronu Kielce w finale Ligi Mistrzów pokonali węgierski MVM Veszprem w rzutach karnych i wygrali te prestiżowe rozgrywki. To największy sukces polskiego zespołu klubowego w historii polskiego szczypiorniaka.

Do sukcesu kieleckiej ekipy walnie przyczynili się też przedstawiciele innych nacji. Przede wszystkim Holender Bertus Servaas, od 14 lat prezes i zarazem główny akcjonariusz klubu. Servaas prowadzi w Polsce interesy od początku lat 90. ubiegłego wieku, od dwóch lat ma też polskie obywatelstwo. Dziś Vive Textile Recycling należy do największych importerów odzieży używanej w Europie, a od 2002 rok jest tytularnym sponsorem kieleckiego klubu, który nawiązuje do tradycji Iskry Kielce. „Nie mamy takich funduszy jakie mają Paris St. Germain, Vardar Skopje, Barcelona czy Flensburg. Dlatego potrzebujemy mądrości, rozsądku, żeby tę różnicę finansowego potencjału zniwelować. I to nam się udaje” – mówi Servaas.
Za pierwszy w historii triumf w Lidze Mistrzów splendory należą się też trenerowi Tałantowi Dujszebajewowi, ale w jego przypadku nie jest łatwo określić nacji do której należy. Z pochodzenia jest Kirgizem, jako zawodnik reprezentował Związek Radziecki i powstałą na jego gruzach polityczną efemerydę Wspólnotę Niepodległych Państw, potem grał w barwach Hiszpanii i obywatelstwem tego kraju się dzisiaj legitymuje. Dujszebajew jest też aktualnie selekcjonerem reprezentacji Polski w piłce ręcznej, ale wcześniej był selekcjonerem kadry Węgier. Trochę miał w Kolonii z tym kłopotu. „Piłka ręczna zajmuje w moim sercu ważne miejsce. Po zwycięstwie Vive Tauronu w finale Ligi Mistrzów byłem oczywiście bardzo szczęśliwy, ale też zarazem było mi trochę smutno, bo przecież pracowałem kiedyś z reprezentacją Węgier i wielu pokonanych rywali to byli moi przyjaciele. Widząc ich smutek było mi przykro, ale taki jest sport. Natomiast bez dwóch zdań jestem pod wrażeniem finałowego występu moich obecnych podopiecznych, bo przez 45 minut rywale byli zespołem lepszym, a oni mimo to nie stracili wiary w zwycięstwo i walczyli o nie do samego końca. Dla mnie oni są bohaterami i zwycięstwo jest w stu procentach ich sukcesem” – przyznał Dujszebajew.
Już po pierwszej połowie spotkania sytuacja Vive Tauronu była nieciekawa, bo kielczanie przegrywali 13:17. Veszprem miało więcej zdrowych i w pełni sprawnych zawodników na kluczowych pozycjach. W Kielcach za Urosa Zormana, Michała Jureckiego i Krzysztofa Lijewskiego, czyli całą drugą linię, mogli wejść przewidywalny w stylu gry Karol Bielecki, Grzegorz Tkaczyk, który wrócił niedawno do zespołu po półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją lub niedoświadczony Paweł Paczkowski. I przewaga w jakości i liczbie skrzydłowych nie mogła wyrównać przewagi Veszprem w środku boiska.
Po zmianie stron gracze węgierskiej drużyny jeszcze bardziej podkręcili tempo i w 40. minucie prowadzili już różnicą ośmiu bramek. Ale wtedy niespodziewanie do walki zerwali się szczypiorniści z Kielc, fundując sobie, rywalom i 20-tysięcznej widowni najbardziej ekscytujący finał Ligi Mistrzów w całej historii tych rozgrywek.
Mistrzowie Polski systematycznie odrabiali straty i w 57. minucie dokonali czegoś, co kilka minut wcześnie wydawało się niemożliwe do wykonania. Doprowadzili do remisu 28-28! Po 60 minutach na tablicy był wynik 29-29. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, a w rzutach karnych więcej zimnej krwi zachowali kielczanie. Zwycięstwo 39-38 i historyczny triumf polskiego zespołu w Lidze Mistrzów! „Sławek Szmal to dla mnie MVP tego turnieju. W bramce wyczyniał prawdziwe cuda, które pozwoliły nam na odrobienie strat. Później dogrywka, karne. Wydaje mi się, że dla kibiców i promocji piłki ręcznej to był jeden z najpiękniejszych meczów w historii piłki ręcznej. Końcówkę meczu pamiętam, ale jak my odrobiliśmy tyle goli, to muszę obejrzeć na powtórce,bo nie pamiętam, co się tam działo” – podkreślił Jurecki.
Sukces szczypiornistów Vive Tauronu odbił się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale też we wszystkich krajach w których piłka ręczna jest popularna. Największe szaleństwo zapanowało jednak, co zrozumiałe, w Kielcach. We wtorek całe miasto świętowało triumf ze swymi ulubieńcami.
„Marzenia się spełniają. Mistrz Polski sięgnął po ostatni puchar, jakiego brakowało w klubowej kolekcji trofeów. Vive to bezsprzecznie jedna z najlepszych handballowych drużyn ostatnich sześciu, siedmiu lat. Veszprem prowadziło już 28:19 i to co spotkało później ten zespół można śmiało nazwać największym dramatem w historii piłki ręcznej” – podsumował tegoroczny finał Ligi Mistrzów specjalistyczny portal internetowy „Handball Planet”.
Vive Tauron Kielce – MVM Veszprem 39:38 po karnych (35:35, 29:29, 13:17)
Vive Tauron: Szmal (1-14 min, 31-70 min i na karne, 11 obron), Sego (14-30 i na karne, 4 obrony) – Jachlewski 2, Strlek 4 (1), Jurecki 3, Bielecki 7 (3), Chrapkowski, Zorman 4, Lijewski 5, Paczkowski, Cupić, Reichmann 9(2), Aginagalde 5(1), Kus.
Veszprem: Mikler (1-54 min, 8 obron), Alilović (54-70 i na karne, 7 obron) – Ugalde 7, Ivancsik 1, Ilić 7(2), Terzić, Slisković 2(1), Palmarsson 6(1), Lekai 3, Nagy 5, Marguc 1, Gulyas, Nilsson 6, Schuch.
Karne: Vive Tauron – 7/11 (Mikler obronił rzut Reichmanna, Alilovic obronił rzuty Reichmanna, Bieleckiego i Cupicia); Veszprem – 4/7 (Szmal obronił rzuty Ilicia i Terzicia, Sego obronił rzut Marguca.
Kary. Vive Tauron: 10 minut (Kus 4, Zorman, Chrapkowski, Jurecki po 2). Veszprem: 12 min (Terzić 4, Schuch, Slisković, Nagy, Ugalde po 2).
Sędziowali: O. R. Lopez, A. S. Ramirez (Hiszpania). Widzów: 20.000.

Poprzedni

Manewry miłosne

Następny

USA – Kurdowie