Odbywające się w Rydze hokejowe mistrzostwa świata elity stoją pod znakiem politycznych i dyplomatycznych spięć. Łotewscy gospodarze turnieju wywołali je usuwając oficjalne flagi Białorusi i Rosji.
Zmagania hokeistów mimo wielu interesujących spotkań i zaskakujących rozstrzygnięć nie budzą aż tak dużego zainteresowania światowej opinii publicznej, jak wybuchające w trakcie tej imprezy polityczne i dyplomatyczne spięcia. Zaczęło się od decyzji władz miejskich Rygi, które zareagowały przeciwko aresztowaniu podstępem przez służby specjalne Białorusi opozycjonistę Romana Protasewicza (został aresztowano w zarejestrowanym w Polsce samolocie linii lotniczych Ryanair, który w locie z Aten do Wilna został na terytorium Białorusi zmuszony do lądowania w Mińsku). Na masztach w Rydze oficjalną flagę Białorusi zamieniono na historyczną, biało-czerwono-białą, która stała się obecnie symbolem opozycji. Wywołało to gwałtowny sprzeciw działaczy IIHF (Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie), które postawiły łotewskim organizatorom mistrzostw świata ultimatum, że jeśli nie przywrócą oficjalnej białoruskiej flagi, to mają usunąć z przestrzeni publicznej w Rydze i na Łotwie również logo IIHF. Burmistrz Rygi Martins Stakis postanowił usunąć symbole światowej federacji.
Taka postawa rzecz jasna wywołała falę negatywnych komentarzy ze strony białoruskich oficjeli i polityków, którzy nazywali Łotyszy zdrajcami i amatorami. Ich sprzeciw wsparli jednak tylko Rosjanie. Nie bez powodu, bo wkrótce także ich flaga zniknęła z masztów w Rydze, na których powiewają flagi wszystkich uczestników hokejowych mistrzostw świata elity. W tym przypadku nie stały za tym żadne motywy polityczne, tylko decyzje MKOl i Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu, na mocy których Rosja do 2022 roku w imprezach rangi mistrzostw świata oraz w igrzyskach nie może wystawiać swojej reprezentacji po flagą państwową. Rosjanie jednak ostro zareagowali na usunięcie ich flagi i zapowiedzieli wyciągnięcie konsekwencji.