29 listopada 2024
trybunna-logo

Mocni bezlitośnie biją słabszych

Po pierwszej serii meczów za wcześnie jest prorokować, które zespoły w obecnej edycji Champions League będą bić się o najwyższą stawkę. Na pewno jednak odpowiednie wrażenie na rywalach wywarły wysokie zwycięstwa zespołów Barcelony, Borussii Dortmund, Bayernu Monachium i Manchesteru City.

Barcelona zdemolowała Celtic Glasgow aplikując na swoim stadionie szkockiej drużynie aż siedem goli. „Duma Katalonii” rozpoczęła kanonadę już w czwartej minucie, obejmując prowadzenie po kapitalnym zagraniu Neymara do Leo Messiego. Argentyńczyk nie zmarnował okazji i z kilku metrów pokonał bramkarza Celticu. Na boiskowym zegarze była dokładnie druga minuta i 46. sekunda spotkania, a zatem była to najszybciej zdobyta przez Messiego bramka w historii jego występów w Lidze Mistrzów. Szkocki zespół mógł w 23. minucie wyrównać, bo bramkarz Barcelony Marc-Andre ter Stegen sfaulował w polu karnym Moussę Dembele, ale potwierdziła się stara piłkarska zasada, że piłkarz poszkodowany nie powinien egzekwować „jedenastki”. Reakcja graczy Barcy była zabójcza. Messi znów na spółkę z Neymarem oszukał defensywę Celticu i po raz drugi wpakował piłkę do siatki i obie drużyny schodziły do szatni przy stanie 2:0 dla gospodarzy.
Po zmianie stron na 3:0 sprytnym strzałem z rzutu wolnego podwyższył Neymar, po nim zrobił to Andres Iniesta, a następnie na 5:0 trafił Messi, kompletując hat-tricka. Dwa ostatnie gole strzelił Urugwajczyk Luis Suarez, jakby chciał przypomnieć, że jest przecież królem strzelców hiszpańskiej ligi z poprzedniego sezonu i wciąż ważnym ogniwem zabójczego tercetu napastników Barcelony. W sumie Messi, Suarez i Neymar w trójkę wbili Szkotom sześć goli, czym dali konkurentom czytelny sygnał, że kto w tej edycji Ligi Mistrzów chce sięgnąć po puchar, będzie wpierw musiał pokonać ekipę Barcelony.
Wysoka wygrana ze słabym Celticem może być jednak myląca i wiedz o faktycznych możliwościach drużyny „Dumy Katalonii” w tym sezonie dadzą nam dopiero wyniki czekających ją w grupie potyczek z Manchesterem City. A „The Citizens” pod wodzą Pepa Guardioli też pokazali moc w starciu z mocniejszą przecież od Celticu Borussią Moenchengladbach, gromiąc niemiecki zespół 4:0.

Bayern podejmuje wyzwanie

Carlo Ancelotti jest pierwszym trenerem, który poprowadził do zwycięstwa w Lidze Mistrzów aż siedem drużyn. We wtorek Bayern Monachium pod jego komendą rozgromił u siebie rosyjski FK Rostów aż 5:0. 57-letni włoski szkoleniowiec wcześniej wygrywał w Lidze Mistrzów z Parmą, AC Milan, Juventusem Turyn, Chelsea Londyn, Paris Saint-Germain i Realem Madryt. W Monachium dzisiaj już nikt nie tęskni za jego poprzednikiem Pepem Guardiolą, bo Ancelotti zaliczył najlepszy trenerski debiut w historii Bayernu. Wygrali pięć pierwszych meczów w sezonie meczów z imponującym bilansem bramkowym 20:0.
Pierwszą bramkę dla Bawarczyków w spotkaniu z FK Rostów zdobył z rzutu karnego Robert Lewandowski. „Ważne są te trzy punkty, zwycięstwo, dobre rozpoczęcie Ligi Mistrzów. Nasi dzisiejsi rywale chyba za bardzo w piłkę nie chcieli grać. Bronili się ośmioma zawodnikami, na szczęście dla nas po pierwszej bramce już jakoś poszło i strzeliliśmy kolejne. Zasłużyliśmy na takie wysokie zwycięstwo” – stwierdził Lewandowski.
Największy pechowce w zespole Bayernu był pozyskany latem z Borussii Dortmund obrońca Mats Hummels, który w 40. minucie został kopnięty w twarz przez jednego z rosyjskich zawodników. Reprezentant Niemiec padł na murawę jak ścięty i dopiero podczas przerwy doszedł do siebie. Sześć minut po wznowieniu gry trener Ancelottyi zdjął jednak Hummelsa z boiska. „Nie czuł się dobrze i nie chciałem ryzykować jego zdrowia” – wyjaśnił włoski szkoleniowiec.

Wielki dzień Arkadiusza Milika

Włoski dziennik „La Gazzetta dello Sport” komentując wygraną SSC Napoli w Kijowie napisał, że jednak „istnieje życie bez Gonzala Higuaina”. Był to pean pod adresem polskiego napastnik drużyny z Neapolu, który dwoma golami zapewnił jej zwycięstwo w spotkaniu z mistrzem Ukrainy. Był to już drugi występ Arkadiusza Milika w barwach włoskiego klubu, w którym uzyskał dwa trafienia. Wcześniej dokonał podobnego wyczynu w Serie A w meczu z AC Milan, za co od fanów Napoli otrzymał owacje na stojąco. Media we Włoszech komplementują naszego reprezentanta i prorokują, że wkrótce Milik stanie się ulubieńcem fanów Napoli i zajmie w ich serca miejsce po sprzedanym w letnim oknie transferowym do Juventusu Turyn Argentyńczyku Gonzalo Higuainie.
Warto też odnotować, że w zespole Napoli umacnia swoją pozycję także drugi z naszych reprezentacyjnych piłkarzy Piotr Zieliński. Na razie jest zmiennikiem, ale pojawia się na boisku regularnie i po każdym występie zbiera dobre recenzje. A skoro o Polakach mowa nie wolno zapominać też o Kamilu Gliku, który gra w podstawowym składzie AS Monaco i w wygranym na słynnym stadionie Wembley 2:1 wyjazdowym meczu z Tottenhamem zaliczył wymarzony debiut w Lidze Mistrzów. Cieszy też fakt, że w wyjściowej jedenastce Paris St. Germain w spotkaniu z Arsenalem Londym pojawił się Grzegorz Krychowiak.

Poprzedni

Reprezentanci

Następny

Czy te oczy mogą kłamać?