23 listopada 2024
trybunna-logo

Messi rozpoczął niebywałą zadymę w Barcelonie

Klęska zespołu Barcelony 2:8 z Bayernem Monachium w ćwierćfinale Ligi Mistrzów zapoczątkowała lawinę zdarzeń w katalońskim klubie, których skutków nie da się nawet w tej chwili przewidzieć. Z wieści jakie docierają z Camp Nou zdecydowanie jednak na pierwszy plan wybija się jedna wiadomość, że Leo Messi, któremu za rok kończy się kontrakt z „Dumą Katalonii”, postanowił odejść już tego lata.

To nie jest pierwsza taka przepychanka Messiego z szefami Barcelony, ale każda wcześniejsza zawsze kończyła się ugodą i przedłużeniem kontraktu. Dlatego kwestia zmiany barw klubowych przez argentyńskiego piłkarza był dotąd uważany za piłkarskie science-fiction. Wygląda jednak na to, że tym razem awantura może zakończyć się rozstaniem. Argentyńczyk decyzję o opuszczeniu Camp Nou miał podjąć po porażce 2:8 z Bayernem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. To nie był żaden „wypadek przy pracy”, tylko trzeci raz z rzędu, gdy zespół „Dumy Katalonii” skompromitował się w tych rozgrywkach. Dwa lata temu ośmieszyła go AS Roma, a rok później to samo zrobił FC Liverpool, który po pierwszym meczu przegrywał 0:3, ale w drugim wygrał 4:0. Messi za te słabe wyniki wini przede wszystkim fatalną politykę kadrową prowadzoną przez szefów klubu, z prezydentem Josepem Bartomeu na czele. I wedle doniesień hiszpańskich mediów po powrocie z Lizbony postawił sprawę na ostrzu noża – zażądał wręcz ustąpienia Bartomeu oraz zatrudnienia w roli trenera dawnego kolegi z boiska Xaviego, na pewno bardziej legendarną postacią Barcelony od Ronalda Koemana, którego Bartomeu wbrew woli Messiego zatrudnił w miejsce zwolnionego Quique Setiena.
Tego było już za wiele i argentyński gwiazdor posłał do klubu oficjalne pismo z żądaniem jednostronnego rozwiązania kontraktu, co miał zagwarantowane w obowiązującej obecnie umowie z katalońskim klubem. Ale władze Barcelony w ogóle nie rozważają odejścia Messiego i przypomniały mu, że jego tzw. klauzula odejścia opiewa na kwotę 700 mln euro. Za taką kwotę transferową Messi może odejść gdzie chce, sęk w tym, że nie ma na świecie klubu, który byłby skłonny zapłacić taką górę pieniędzy za piłkarza co prawda wciąż genialnego, lecz już jednak 33-letniego.
Messi ma w umowie zapis o możliwości rozwiązania kontraktu z Barceloną, ale miał obowiązek poinformować o tym władze klubu do 10 czerwca. Prawnicy piłkarza twierdzą jednak, że wydłużenie przez FIFA i UEFA sezonu z powodu pandemii koronawirusa do 31 sierpnia dotyczy także klauzuli. Obie strony okopały się na swoich pozycjach, co zwiastuje długą wojnę, na której pewnie stracą obie strony.
Konflikt Messiego z szefami Barcelony chce wykorzystać Manchester City, gotowy zaoferować argentyńskiemu gwiazdorowi kilkuletni kontrakt z opcją przeprowadzki do New York City FC – partnerskiego klubu „The Citizens” w amerykańskiej MLS.

Poprzedni

Legioniści już wypadli za burtę

Następny

Bayern zdetronizował Real Madryt

Zostaw komentarz