22 listopada 2024
trybunna-logo

Łomża Vive lepsza od Paris Saint-Germain

Szczypiorniści Łomży Vive Kielce w minioną środę w meczu 6. kolejki Ligi Mistrzów EHF pokonali na swoim boisku naszpikowany gwiazdami Paris Saint-Germain HB 38:33, notując piąte z rzędu zwycięstwo w tych prestiżowych rozgrywkach.

Na ten mecz fani Łomży Vive Kielce czekali z niecierpliwością. W tym sezonie w Hali Legionów gościły już co prawda potęgi europejskiej piłki ręcznej, jak węgierski Telekom Veszprem czy wicemistrz Niemiec SG Flensburg-Handewitt, ale to starcia z Paris Saint-Germain HB i FC Barcelona Lassa najbardziej elektryzują kibiców szczypiorniaka. Dlatego w kieleckiej Hali Legionów w środowej potyczce z paryskim zespołem na trybunach nie było wolnych miejsc, a wielu chętnych na obejrzenie w akcji Hansena, braci Karabaticiów, Remmiliego, Steinsa, Gerarda było znacznie więcej niż mogło się zmieścić na widowni. Dwie świetne drużyny, kilkunastu wybitnych zawodników (w barwach Łomży Vive wystąpili Wolff, Kornecki – Sićko, Nahi, Alex Dujszebajew, Karalek, Vujović, Karacić, Gudjonsson, Moryto, Tournat, Sanchez-Migallon, Gębala, Surgiel) oraz utytułowani trenerzy to była gwarancja wielkiego sportowego widowiska. Ale wygranej kielczan, w takim stylu i w takich rozmiarach, raczej nikt się nie spodziewał.
Od początku meczu zawodnicy Łomży Vive Kielce, tak jak w poprzednich starciach Champions League z Telekomem Veszprem czy Flensburgiem, znakomicie zaczęli mecz. Mistrzowie Polski bardzo dobrze grali w obronie, mając mocne wsparcie w bramce w Andreasie Wolffie (7/20 do przerwy). Niemiec, który na początku tego sezonu rozczarowywał, m.in. fatalnie zagrał w Bukareszcie w przegranym meczu z Dinamem, tym razem spisywał się znakomicie. Tylko do przerwy miał siedem udanych interwencji. Ale nie tylko on grał wybornie, pozostali zawodnicy ekipy mistrzów Polski także wznieśli się na wyżyny, zwłaszcza Alex Dujszebajew, Igor Karacić, Dylan Nahi i Szymon Sićko.
Po 10 minutach był jeszcze remis, bo Andreas Wolff w bramce dopiero się rozgrzewał, ale dwie bramki Sićki i jedna Karacia dały kielczanom trzybramkowe prowadzenie. Po kwadransie na boisko wszedł Alex Dujszebajew i zaczął swój koncert – zaliczył pięć asyst i na przerwę kielczanie schodzili z prowadzeniem 19:14. Paryżanie po wznowieniu gry ostro ruszyli do ataku i zmniejszyli stratę do trzech bramek, lecz gospodarze szybko się otrząsnęli i znów zaczęli koncert gry uzyskując momentami przewagę nawet siedmiu bramek. Kibice zaczęli się nawet zastanawiać, czy dojdzie do powtórki wyniku z 2019 roku, gdy ekipa trenera Tałanta Dujszebajewa rozgromiła PSG różnicą aż 10 trafień. Ten scenariusz się jednak nie powtórzył, ostatecznie kielczanie wygrali z przewaga pięciu bramek, ale na tym etapie rozgrywek najważniejsze są punkty.
Łomża Vive z 10 punktami na koncie jest w czubie tabeli grupy B na spółkę z zespołem FC Barcelona Lassa, z którym 18 listopada zmierzy się na wyjeździe w meczu 7. kolejki.

Poprzedni

Żenujące nierówności płacowe w sporcie

Następny

Matty Cash dołączy do biało-czerwonych