21 listopada 2024
trybunna-logo

Łomża Vive Kielce gra o wszystko

W miniony weekend rozpoczęły się rozgrywki w ekstraklasie piłkarzy ręcznych. Nowy sezon PGNiG Superligi zapowiada się jako najciekawsza rywalizacja od lat, głównie dlatego, że mistrza kraju oraz spadkowicza poznamy już po rundzie zasadniczej, bowiem z uwagi na napięty terminarz władze ligi zrezygnowały z rozgrywania fazy play off.

Rozegranie sezonu 2020/2021 w dotychczasowej formule wobec natłoku spotkań i utrudnień jakie powoduje pandemia koronawirusa władze naszej ekstraklasy piłkarzy ręcznych uznały za zbyt ryzykowne i zdecydowały, że rywalizacja zostanie skrócona do fazy zasadniczej, czyli 26 ligowych kolejek. A to oznacza, że radykalnie zmniejszy się liczba spotkań „o pietruszkę”. Nawet w rundzie rewanżowej, bo już pierwsza kolejka pokazała, że zmniejszyły się dysproporcje sił między zespołami z czołówki a resztą stawki. Najlepszym przykładem jest zaskakująca porażka wicemistrza kraju, Orlenu Wisły Płock, w wyjazdowym meczu z Sandrą Spa Pogoń Szczecin.
A przecież „Nafciarze” jeszcze kilka tygodni temu byli przekonaniu, że w końcu przełamią po dekadzie dominacji hegemonię zespołu z Kielc, który latem popadł w gigantyczne tarapaty finansowe. W mediach pojawiały się już nawet transferowe spekulacje, gdzie powędrują najlepsi gracze PGE Vive, gdy po kolei z nazwy kieleckiego klubu wypadały nazwy głównych sponsorów, w tym firmy Vive należącej do holenderskiego prezesa klubu Bertusa Servaasa. Ale on jakimś cudem wyprowadził klub z opresji i znalazł mu nowego i hojnego sponsora tytularnego, polski koncern browarniczy Van Pur, który za pośrednictwem kieleckich szczypiornistów postanowił promować należący do niego browar Łomża. Ale ponieważ nazwa klubu, Łomża Kielce, byłaby trochę zbyt zabawna, zostawiono rozpoznawalną już w europejskim szczypiorniaku markę Vive. I tak oto kielecki zespół już pod szyldem Łomża VIVE Kielce, ze stabilnym budżetem i nadal pod wodzą trenera Tałanta Dujszebajewa oraz kadrą złożoną z 20 zdrowych i gotowych do gry zawodników, przystąpił z entuzjazmem do walki o dziesiąty z rzędu mistrzowski tytułu, który zamierza okrasić zdobyciem krajowego pucharu. Ale celem nadrzędnym na ten sezon jest co najmniej awansem do finałowej stawki Ligi Mistrzów.
W okresie przygotowawczym do nowego sezonu gracze Łomży Vive Kielce rozegrali rekordową liczbę dziewięciu spotkań sparingowych. Miały im pomóc w przywyknięciu do rywalizacji po pięciomiesięcznej pauzie spowodowanej koronawirusem. Bilans kieleckiej ekipy siedem zwycięstw i dwie porażki. Na rozkładzie mieli takie mocne zespoły, jak Telekom Veszprem (32:29) czy SC DHfK Lipsk (również 32:29), ale porażki ponieśli w starciach z niżej notowanymi drużynami Tatabanya KC (27:28) oraz Fuechse Berlin (27:35).
Z końcem czerwca z Kielcami pożegnało się sześciu zawodników (Mateusz Jachlewski, Blaż Janc, Doruk Pehlivan, Mariusz Jurkiewicz, Julen Aguinagalde, Romaric Guillo), ale sześciu przybyło w ich miejsce (Sigvaldi Gudjonsson z Elverum Handball, Szymon Sićko z Górnika Zabrze, Haukur Thrastarson z Selfoss, Michał Olejniczak z SMS ZPRP Gdańsk, Nicolas Tournat z HBC Nantes, Sebastian Kaczor z SMS ZPRP Gdańsk oraz Cezary Surgiel), a ponadto do zespołu dołączył leczący przez cały poprzedni sezon kontuzję Tomasza Gębala. Teraz kadra mistrzów Polski liczy aż 20 zawodników.
Kapitan Łomży Vive, niemiecki bramkarz Andreas Wolff, tak ocenił potencjał zespołu: „W zeszłym roku atmosfera w zespole była dobra, ale mieliśmy wielu graczy którzy po sezonie odchodzili, co różnie wpływało na innych zawodników. Teraz bardziej skupiamy się na przyszłości, bo wiemy już, że być może przez kolejne kilka lat będziemy grać w bardzo podobnym składzie. Dlatego moim zdaniem będziemy przez mocniejsi, niż rok temu”.
Na swoje szczęście działacze Orlenu Wisły Płock nie czekali na upadek kieleckiego rywala, tylko poczynili solidne wzmocnienia. Z Telkom Veszprem ściągnęli jednego z najlepszych obrońców w Europie, Mirsada Terzicia, a wkrótce na boisko po kontuzji ma wrócić Davida Fernandez.
Czy w tym sezonie jakiś inny zespół może wtrącić się do trwającej od dekady „świętej wojny” miedzy zespołami z Kielc i Płocka? Może będą to Azoty Puławy pod wodzą trenera Larsa Walthera i naszpikowanej reprezentantami Polski, z Michałem Jureckim na czele, może Gwardia Opole, Górnik Zabrze lub wspomniana już ekipa Sandry Spa Pogoń, która na otwarcie rozgrywek pokonała u siebie „Nafciarzy”. Ale o mistrzostwo po staremu kielczanie bić się będą jednak raczej z płocczanami.

Wyniki 1. kolejki PGNiG Superligi:
Łomża Vive Kielce – Torus Wybrzeże Gdańsk 34:25; Grupa Azoty Tarnów – KS Azoty Puławy 20:33; Sandra Spa Pogoń Szczecin – Orlen Wisła Płock 26:24; KPR Gwardia Opole – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 33:29; Zagłębie Lubin – Energa MKS Kalisz 27:25; Górnik Zabrze – SPR Stal Mielec 27:25; MMTS Kwidzyn – Chrobry Głogów 27:28.

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Djoković wyrzucony z US Open

Zostaw komentarz