Robert Lewandowski awansował do dziesiątki najskuteczniejszych strzelców Ligi Mistrzów wszech czasów
Rozgrywki Chapions League osiągnęły półmetek. Po trzech kolejkach spotkań tylko Borussia Dortmund, Juventus Turyn i FC Barcelona nie straciły punktów, a dwa pierwsze z wymienionych nie straciły nawet gola. Z polskich piłkarzy udane występy zanotowali Robert Lewandowski, Wojciech Szczęsny i Łukasz Piszczek.
Bayern Monachium po rewelacyjnym początku sezonu popadł w kryzys, za który niemieckie media obwiniły głównie trenera Niko Kovaca. Bawarczycy zaliczyli serię wpadek – ledwie zremisowali z Augsburgiem 1:1, potem przegrali z Herthą Berlin 0:2, zremisowali w Lidze Mistrzów z Ajaksem Amsterdam 1:1 i na koniec dostali ciężkie lanie od Borussii M’ngladbach 0:3. Kryzys mistrzów Niemiec stał się głównym tematem w sportowych mediach po drugiej stronie Odry, a że krytyka była potężna, to w końcu szefowie Bayernu zwołali specjalną konferencję i zrugali na niej dziennikarzy za łamanie wszelkich zasad. Ten wstrząs podziałał chyba jednak także na piłkarzy, bo po przerwie na mecze reprezentacji monachijczycy wrócili na zwycięską ścieżkę. Najpierw pokonali w Bundeslidze VfL Wolfsburg 3:1, a w miniony wtorek odnieśli cenne zwycięstwo w Lidze Mistrzów, wygrywając na wyjeździe z AEK w Atenach 2:0.
Lewy w ”10” najskuteczniejszych
Znaczący udział w tych zwycięstwach miał Lewandowski, który w meczu z Wolfsburgiem strzelił dwa gole i zaliczył asystę, a w Atenach zdobył swoją kolejną bramkę w Champions League. Niemieckie media zgodnie podkreślają, że Bayern jest teraz zależny od polskiego piłkarza jak nigdy wcześniej, bo inni ofensywni gracze tej drużyny, zwłaszcza Thomas Mueller, Franck Ribery i Arjen Robben, są w ewidentnie słabszej formie.
Zmianę w hierarchii najlepiej ilustruje finał scysji, do jakiej na boisku w Atenach doszło między Lewandowskim a Robbenem. Holender miał do naszego piłkarza pretensje, że mu nie podał piłki, ale nagabywany na tę okoliczność przez dziennikarzy, skwitował sprawę krótko i w zgoła nie gwiazdorskim stylu: „Nie róbcie sensacji tam, gdzie ich nie ma. Takie rzeczy w meczu się zdarzają. Owszem, powinien podać piłkę w tamtej sytuacji, ale przecież ja te nie jestem bez grzechu. Wiadomo, że czasami też powinienem więcej się rozglądać na boisku”.
Dla Lewandowskiego gol strzelony ekipie AEK Ateny był szczególny, bo było to jego 47. trafienie w Lidze Mistrzów. Kapitan polskiej reprezentacji z tym dorobkiem zajmuje obecnie dziesiąta lokatę klasyfikacji wszech czasów. Za jego plecami zostali legendarni snajperzy Eusebio i Filippo Inzaghim, a przed nim szansa na wyprzedzenie kolejnych sław – Szweda Zlatana Ibrahimovicia i Ukraińca Andrija Szewczenkę (obaj mają po 48 trafień), legendarnego asa Realu Madryd Alfredo di Stefano (49 goli), Francuza Thierrego Henry (50 goli). W tym sezonie „Lewy nie ma raczej szans na dogonienie piątego w klasyfikacji Holendra Ruuda van Nistelroya (56 goli), a tym bardziej Francuza Karima Benzemy, bo on mimo słabej formy Realu Madryt do swoich obecnych 57 trafień na pewno w obecnych rozgrywkach coś dorzuci. Na czele klasyfikacji znajduje się Cristiano Ronaldo (120 bramek), drugi jest Leo Messi (103), a trzeci Raul (71). Żadnemu z nich Benzema, ani tym bardziej Lewandowski zagrozić w najbliższym czasie nie są w stanie, w Portugalczykowi i Argentyńczykowi raczej w ogóle.
Piszczek bliski klubowego rekordu
Z innych naszych piłkarzy powody do zadowolenia po trzeciej kolejce Ligi Mistrzów mieli też Łukasz Piszczek i Wojciech Szczęsny. Pierwszy zaliczył bardzo udany występ, a jego Borussia Dortmund rozgromiła aż 4:0 słynące przecież z żelaznej defensywy Atletico Madryt. Piszczek zebrał za swój występ wysokie noty. Niemieckie media doceniły nie tylko jego skuteczną postawę w defensywie, co poskutkowało powstrzymaniem kilku niebezpiecznych szarż „Los Rojiblancos”. „Był pewny i dynamiczny jak za najlepszych lat” – pisano w recenzjach. Mecz z Atletico był 43. występem Piszczka w Lidze Mistrzów, a że wszystkie zaliczył w barwach Borussii, niemal dogonił w liczbie gier klubowego rekordzistę Stefana Reutera. Niemiec ma jednak na koncie 44 spotkania i tego wyniku już nie poprawi, co oznacza, że Polak jeszcze w tej edycji zostanie nowym rekordzistą w ekipie BVB, która na półmetku prowadzi w swojej grupie z kompletem punktów i bilansem ośmiu strzelonych goli przy zerowych stratach.
Z kompletem zwycięstw i zerowym kontem po stronie strat bramkowych jest też Juventus Turyn, w czym sporą zasługę ma nasz reprezentacyjny bramkarz Wojciech Szczęsny. Ekipa „Starej Damy” w trzeciej kolejce pokonała na wyjeździe Manchester United 1:0. Media oczywiście najwięcej uwagi poświęciły powrotowi Cristiano Ronaldo na Old Trafford, ale zauważyły też bezbłędny występ Szczęsnego.
Ekipa PSG poskromiona przez Napoli
Niepokonany w krajowej lidze paryski potentat w Champions League już tak dobrze sobie nie radzi. W trzech meczach wygrał tylko ze słabiutką Crveną Zvezdą Belgrad, ale przegrał starcie z Liverpoolem, a teraz na własnym boisku nie poradził sobie też z SSC Napoli. Bramkę na 2:2 paryżanie zdobyli niemal w ostatnich sekundach spotkania. Dwaj nasi piłkarze grający we włoskim zespole tym razem wystąpili w roli rezerwowych. Piotr Zieliński pojawił się na boisku w 53. minucie, natomiast Arkadiusz Milik wszedł dopiero w samej końcówce, zmieniając w 84. minucie strzelca jednego z goli Driesa Mertensa.
Grzegorz Krychowiak dostał dobre noty, ale jego Lokomotiw Moskwa przegrał z FC Porto 1:3 i na półmetek dojechał z zerowym kontem. Tak samo jak AS Monaco Kamila Glika, które w tym sezonie fatalnie. Ale mecz z Club Brugge zawalił nasz reprezentant.