22 listopada 2024
trybunna-logo

Legioniści kończą rok na pierwszym miejscu

Piłkarska ekstraklasa przerwała rozgrywki po 14. kolejkach, ale sukcesem jest jednak to, że mimo pandemii odbyły się wszystkie ze 112 spotkań. Padło w nich 306 goli, co daje średnią 2,73 bramki na mecz. W czterech zespołach dokonano zmiany trenerów. Tak w największym skrócie można podsumować pierwszą odsłonę sezonu 2020/2021.

W minioną niedzielę meczami Piasta Gliwice z Rakowem Częstochowa (0:0) i Jagiellonii Białystok z Górnikiem Zabrze (1:0) zakończyła się ostatnia w tym roku, 14. kolejka PKO Ekstraklasy. Mimo sensacyjnej porażki u siebie ze Stalą Mielec (2:3) pozycję lidera utrzymała broniąca mistrzowskiego tytułu Legia Warszawa. W tym sezonie do niższej ligi spada tylko jeden zespół, a zagrożone degradacją ostatnie miejsce okupuje jeden z trzech beniaminków ekstraklasy, Podbeskidzie Bielsko-Biała, lecz dwaj pozostali, Stal Mielec i Warta Poznań, uplasowały się tuż nad bielszczanami z czteropunktową przewagą. To jeszcze niczego wprawdzie nie przesądza, ale już widać, że te trzy drużyny trochę poziomem odstają od reszty i po wznowieniu rozgrywek raczej to się nie zmieni.
W Legii tuż przed świętami z powodu tej porażki zrobiło się jednak trochę nerwowo, bo prezes Legii Dariusz Mioduski nie krył swojej irytacji z powodu porażki z jednym z najsłabszych zespołów ekstraklasy. Na szczęście Raków tylko zremisował w Gliwicach z Piastem i dzięki temu nie doszło do zmiany na szczycie tabeli. Wypada jednak zauważyć dobrą postawę trzeciej w stawce Pogoni Szczecin, która po perturbacjach spowodowanych zakażeniami koronawirusem sporej części zespołu zakończyła jesienną rundę w imponującym stylu. „Portowcy” mają świetnego trenera (Kosta Runjanić), grupę naprawdę niezłych zawodników i wiosną mogą powalczyć nawet o mistrzostwo.
Mistrz bogaty mimo pandemii
Wszystkie finansowe sprawozdania wskazują, ze najbogatszym klubem ekstraklasy niezmiennie pozostałe Legia. Z ostatniego raportu wynika, że stołeczny klub osiągnął wzrost przychodów sprzedażowych o 10 procent, do poziomu 101,9 mln złotych, a wynik netto przy spadku kosztów operacyjnych wyniósł 7,85 mln zł, co jest dużym skokiem zważywszy na fakt, że roik wcześniej „Wojskowi” zanotowali stratę przekraczającą 31 mln złotych.
Legia w zeszłym sezonie zdobyła mistrzostwo Polski i z tego tytułu otrzymała z medialnego „tortu” 31,3 mln zł. Wzrosły też przychody reklamowe klubu – z 21,33 do 27,3 mln zł. W obecnym sezonie zapewne też wzrosną, ponieważ w sierpniu „Wojskowi” zawarli kontrakt z nowym sponsorem głównym – internetową platformą finansową Plus500. Poza tym od lat współpracują z firmą bukmacherską Fortuna i marką piwną Królewskie. Przychody Legii z transferów zawodników, podwoiły się z 25,8 mln złotych do 50,9 mln zł. Złożyła się na to głównie sprzedaż dwóch zawodników na początku tego roku – napastnika Jarosława Niezgody do Portland Timbers (za 5,5 mln dolarów) oraz bramkarza Radosława Majewskiego do AS Monaco (ponad 7 mln euro). W drugiej połowie roku stołeczny klub dokonał też transferu Michała Karbownika do Brighton&Howe za 5,5 mln euro, którego angielski zespół do końca tego sezonu zostawił jednak na Łazienkowskiej.
W związku z epidemią koronawirusa Legia skorzystała z tarczy finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju dla małych i średnich firm, w maju otrzymała 3,5 mln zł nieoprocentowanego kredytu, którego od 25 do 75 proc. zgodnie z zasadami tarczy może być bezzwrotne przy spełnieniu określonych kryteriów. Wydatki operacyjne Legii Warszawa w zeszłym roku finansowym wyniosły 131,35 mln zł i były mniejsze o 10 procent w porównaniu z poprzednim okresem obliczeniowym. Przesądziło o tym zmniejszenie wydatków na wynagrodzenia z 61,6 do 51,1 mln zł.
Kadrowa rewolucja na Łazienkowskiej
W minioną sobotę, czyli już następnego dnia po porażce ze Stalą, trener Michniewicz odbył długą rozmowę z prezesem i zarazem właścicielem Legii Dariuszem Mioduskim. Potem w mediach opowiadał, że dyskutował z szefem także o sprawach kadrowych, a jest to temat o tyle palący, że latem przyszłego roku wygasają kontrakty aż 12 zawodników. Na tej liście znajdują się: Artur Boruc, Radosław Cierzniak, Igor Lewczuk, Ariel Mosór, Inaki Astiz, Luis Rocha, Marko Vesović, Paweł Stolarski, Walerian Gwilia, Mateusz Cholewiak, Paweł Wszołek, Jose Kante. Do tej grupy trzeba też doliczyć Michała Karbownika, który po sezonie odejdzie do Brighton oraz Williama Remy i Vamara Sanogo, których umowy właśnie zostały rozwiązane. Z końcem tego roku wygaśnie też umowa z Domagojem Antoliciem. W sumie zatem z obecnej kadry legionistów do 31 czerwca 2021 roku odejdzie w sumie 16 piłkarzy, a być może 17, bo ważą się jeszcze losy Joela Valencii. Ekwadorczyk, który w polskiej lidze zrobił furorę w Piaście Gliwice, z którego odszedł do angielskiego Brentford, ale tam się nie przebił i został na ten sezon wypożyczony do Legii, lecz także na Łazienkowskiej rozczarował swoja grą i wszystko wskazuje, iż warszawski klub odeśle go do Anglii już w styczniu.
Trener Michniewicz przyznał, że Legia będzie w przerwie zimowe chciała pozyskać dwóch skrzydłowych i napastnika o walorach innych niż te, którymi imponuje w obecnych rozgrywkach Czech Tomas Pekhart, najskuteczniejszy strzelec PKO Ekstraklasy (14 goli). Na liście graczy, których ściągnięciem zainteresowani są „Wojskowi”, znajdują się wyłącznie gracze zagraniczni. „Z niektórymi piłkarzami, którym w czerwcu skończą się kontrakty, zaczniemy negocjacje wcześniej, z innymi dopiero pod koniec sezonu. W tej pierwszej grupie są m.in. Paweł Wszołek i Artur Boruc, którego Michniewicz wciąż widzi w zespole, chociaż byłemu bramkarzowi reprezentacji Polski stuknęła już „40”. „Myślę, że on mógłby być takim naszym Gianluigim Buffonem, przy którym będący jego zmiennikiem Cezary Miszta mógłby szlifować swój bramkarski talent. Na razie nie wiem, czy jemu taka rola by odpowiadała, ale na pewno siądziemy do rozmowy i sobie to porządnie omówimy” – zapewnił trener Michniewicz.
W opinii szkoleniowca stołecznej drużyny w rundzie jesiennej to pozyskany latem Bartosz Kapustka stał sie kluczowym graczem Legii i sercem tego zespołu. W opinii Michniewicza ten 23-letni piłkarz wkrótce wróci do reprezentacji Polski. „Jeszcze nie pokazał wszystkiego, na co go stać, ale ma takie umiejętności, że za chwilę zacznie o niego pytać selekcjoner naszej kadry. Na najbliższe Euro Bartek może jeszcze nie zdąży, ale po turnieju będzie nowa reprezentacja, nowe rozdanie i to może być też szansa dla niego” – ocenił Michniewicz. Powinien też dodać, że najważniejszym kryterium będą mistrzostwo i Puchar Polski oraz zwycięski marsz legionistów w kwalifikacjach Ligi Mistrzów.

Poprzedni

Wyniki 14. kolejki PKO Ekstraklasy

Następny

Simon Ammann na wylocie

Zostaw komentarz