17 listopada 2024
trybunna-logo

Legia zaskoczyła w Zagrzebiu

Skazany na pożarcie z starciu z Dinamem Zagrzeb zespół Legii Warszawa nieoczekiwanie postawił się wyżej notowanym rywalom na ich boisku i zremisował 1:1 w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Przed rewanżowym meczem w Warszawie (we wtorek 10 sierpnia) PKO Ekstraklasa przychyliła się do prośby warszawskiego klubu i przełożyła na inny termin zaplanowane na sobotę ligowe spotkanie z Zagłębiem Lubin.

Dla Legii Warszawa mecz z Dinamo Zagrzeb to ważna bitwa w tym sezonie – dla piłkarzy, dla trenera Czesława Michniewicza, którego ewentualny awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów może wynieść nawet na fotel selekcjonera reprezentacji Polski, ale przede wszystkim dla właściciela stołecznego klubu Dariusza Mioduskiego. Legioniści zapewnili już sobie miejsce w fazie grupowej Ligi Konferencji, ale w przypadku wyeliminowania Dinama Zagrzeb będą mieli zagwarantowany start w zdecydowanie bardziej finansowo opłacalnej fazie grupowej Ligi Europy i na dodatek staną przed szansą na wywalczenie upragnionego awansu do piłkarskiego raju, czyli Champions League, bo w IV rundzie kwalifikacji ich przeciwnikiem będzie albo Crvena Zvezda Belgrad, albo mołdawski Sheriff Tyraspol (w pierwszym meczu tych drużyn także padł remis 1:1).
We wtorek legioniści odbyli oficjalny trening na miejscowym stadionie i mocno narzekali na nierówną oraz grząską murawę. W środę stan boiska niewiele się poprawił, ale chorwackie media marginalizowały ten problem, podobnie jak zagrożenie ze strony warszawskiej drużyny. Więcej pisano i mówiono o czekającej Dinamo w IV rundzie „świętej wojnie” z Crveną Zvezdą oraz o potężnej bijatyce w centrum Zagrzebia z udziałem kiboli Dinama i Legii. Romeo Jozak, były trener Legii, w wypowiedziach dla mediów szanse warszawskiej drużyny ocenił na 40 procent.
Chorwaci podkreślali, że Dinamo Zagrzeb od pięciu lat regularnie występuje w europejskich pucharach, w przeciwieństwie Legii, której w fazie grupowej nie grała już od pięciu sezonów. Wskazywali też na fakt, iż Legia nie ma tak klasowych graczy jakich ma Dinamo i na potwierdzenie tego podawali z lubością dane z branżowego portalu Transfermarkt.de, który wycenia rynkową wartość Arijana Ademiego, Dominika Livakovicia, Lovro Majera, Mislava Orszicia, Luki Ivanuszeca i Bruno Petkovicia na kwoty grubo powyżej 10 mln euro. Ci piłkarze (oprócz kontuzjowanego Ademiego) w środowym meczu z Legią faktycznie stanowili o sile zespołu Dinama, ale do spodziewanego pogromu nie doszło. Warszawska ekipa zagrała nadspodziewanie dobrze i przede wszystkim z rzadko u niej widywaną walecznością. Nie wszyscy piłkarze zagrali jednakowo dobrze, ale wszyscy zawzięcie walczyli do ostatniego gwizdka arbitra. Gola dla Dinama w 59. minucie strzelił Bruno Petković, a dla Legii wyrównującą bramkę w 82. minucie zdobył wprowadzony na boisko ledwie siedem minut wcześniej 20-letni Albańczyk Ernest Muci.
Dinamo to chyba obok Glasgow Rangers najpoważniejszy rywal, z jakim legioniści zmierzyli się w ostatnich latach. Ale mistrzowie Chorwacji są „do ugryzienia” – niedawno w krajowej lidze Rijeka strzeliła im trzy gole w 45 minut, a w kwalifikacjach Ligi Mistrzów islandzki Valur Reykjavik potrafił wbić im dwie bramki. Remis w Zagrzebiu nie przesądza jeszcze rzecz jasna o awansie legionistów, z całą jednak pewnością nie odbiera im takich szans w spotkaniu rewanżowym. Legia chciała jednak je zwiększyć nie tracąc jednocześnie ligowych punktów w polskiej ekstraklasie i zwróciła się do władz PKO Ekstraklasy o przełożenie sobotniego spotkania z Zagłębiem Lubin. Pierwsza odpowiedź była odmowna, ale trener Legii Czesław Michniewicz postawił sprawę na ostrzu noża: „Jeśli władze Ekstraklasy nie zgodzą się na nasze żądania, to w sobotę nie wystawię ani jednego piłkarza, który zagrał w Zagrzebiu” – powiedział przed kamerami TVP Sport szkoleniowiec warszawskiego zespołu. I dodał: „Gdybyśmy przegrali 0:3, to nie byłoby ku temu argumentów, by prosić o przełożenie meczu z Zagłębiem. Teraz jednak je mamy”
Jeśli legioniści pokonają mistrza Chorwacji, w drugiej połowie sierpnia o fazę grupową Ligi Mistrzów powalczą z lepszym z pary Crvena zvezda Belgard – Sheriff Tyraspol. Jeśli u siebie nie dadzą jednak rady i odpadną z Dinamem, będą rywalizować o fazę grupową Ligi Europy z przegranym w dwumeczu Slavia Praga – Ferencvaros (w pierwszym meczu Ferencvaros wygrał 2:0). Dla przypomnienia – zespół Michniewicza jest już pewny gry w fazie grupowej trzeciego z europejskich pucharów – Lidze Konferencji, którego rozgrywki debiutują w tym sezonie.

Poprzedni

Medalowe żniwa młociarzy

Następny

IO Tokio 2020/21: Srebro polskich żeglarek solą w oku Francuzów

Zostaw komentarz