16 listopada 2024
trybunna-logo

Legia już widzi metę

Legioniści pod wodzą nowego trenera Deana Klafuricia od 22 kwietnia nie przegrali meczu i na dwie kolejki przed końcem sezonu mają cztery punkty przewagi nad drugą w tabeli Jagiellonią. Mogą obronić tytuł już w niedzielę.

Kiedy w 70. minucie podanie Marko Vesovicia zamienił na bramkę wprowadzonych chwilę wcześniej na boisko Michał Kucharczyk, podwyższając prowadzenie Legii w spotkaniu z Wisłą Płock na 2:0, na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej kibice zaczęli świętować kolejne zwycięstwo. Ale w 79. minucie „Nafciarze” zakłócili fiestę, bo po znakomitym dośrodkowaniu Semira Stilicia kontaktowego gola strzelił Alan Uryga. Dwie minuty później ekipa legionistów przeżyła kolejny wstrząs, bo za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Mauricio i zanim trener Dean Klafurić zdołał przegrupować swoje wojsko, pięknym strzałem z dystansu wyrównał Kamil Biliński.
Piłkarze Legii bronili się rozpaczliwie, ale to był ich szczęśliwy dzień, bo w 88. minucie jeden z trzech Polaków walczących z „Nafciarzami” w barwach warszawskiego zespołu, Sebastian Szymański, trafił piłką w słupek bramki płocczan, ale odbiła się ona jeszcze od nogi Cafu i wpadła do siatki, zapewniając „Wojskowym” być może najważniejsze zwycięstwo w tym sezonie. „Jestem dumny z mojego zespołu, który zaprezentował się tu bardzo dobrze. Graliśmy z mistrzem Polski, z faworytem do tytułu, na jego stadionie, a różnicy piłkarskiej nie było widać” – pochwalił swoich podopiecznych trener „Nafciarzy” Jerzy Brzęczek, chociaż ta porażka radykalnie zmniejsza szanse płockiego zespołu na zajęcie czwartego miejsca gwarantującego start w kwalifikacjach do Ligi Europy.

Niedziela będzie dla nich?

Warszawianie mogą obronić tytuł już w najbliższej kolejce, jeśli wygrają z Górnikiem na Łazienkowskiej, a Jagiellonia (gra na wyjeździe z Zagłębiem) i Lech (także na wyjeździe zmierzy się z Wisła Kraków) nie wygrają swoich spotkań. Taki scenariusz jest całkiem prawdopodobny.
Największym rozczarowaniem ostatnich kolejek ekstraklasy jest postawa piłkarzy Lecha, którzy roztrwonili posiadaną jeszcze w marcu solidna przewagę punktową nad Jagiellonia i Legią. Z pięciu meczów rozegranych w fazie play-off ekipa „Kolejorza” wygrała tylko jeden (1:0 z Zagłębiem na wyjeździe), jeden zremisowała (0:0 w Płocku z Wisłą), a trzy przegrała, wszystkie na własnym stadionie (z Koroną 0:1, z Górnikiem 2:4 i, a w minioną środę z Jagiellonia 0:2). Szanse lechitów na zdetronizowanie Legii spadły w okolice zera, bo sami muszą teraz wygrać pozostałe im do rozegrania potyczki (z Wisłą Kraków na wyjeździe i z Legią u siebie), a także liczyć na to, że Górnik w niedzielę pokona Legię, zaś Jagiellonia przegra nie tylko w Lubinie, ale i w ostatniej kolejce u siebie z Wisłą Płock.
Zbyt skomplikowana to układanka żeby dało się ją poskładać po myśli trenera Nenada Bjelicy i prezesa Lecha Karola Klimczaka. A natychmiastowej dymisji obu tych dżentelmenów w niewybrednych słowach domagała się licznie przybyła na mecz z Jagiellonią poznańska publiczność. Aż strach pomyśleć w jaką stronę to narastające niezadowolenie fanów może się obrócić w kończącym sezon na Bułgarskiej spotkaniu z Legią, być może przybywającą już w roli świeżo upieczonego mistrza Polski.

Na dole wciąż bez zmian

W grupie spadkowej swoją sytuację w tabeli polepszyła w środę Lechia, która po zwycięstwie 2:0 w Gliwicach z Piastem odskoczyła od zajmującej przedostatnia lokat drużyny Bruk-Betu Nieciecza na cztery punkty. Gdańszczan w sobotę czeka wyjazdowa potyczka z grającą ostatnio na całkowitym luzie Pogonią (niemiecki trener Portowców Kosta Runjaić wykorzystuje ostatnie kolejki do testowania młodych zawodników, dzięki czemu debiuty w ekstraklasie zaliczyli ostatnio Sebastian Walukiewicz i Adrian Benedyczak), a w ostatniej kolejce z outsiderem ekstraklasy Sandecją. Bruk-Bet z kolei w ten weekend podejmie u siebie Arkę, a w następny pojedzie na wojnę do Gliwic, bo w tej chwili wygląda na to, że dwójka spadkowiczów zostanie wyłoniona z tercetu Sandecja, Bruk-Bet, Piast, w którym najmniejsze szanse na utrzymanie ma chyba prowadzona przez Kazimierza Moskala ekipa z Nowego Sącza. Na finiszu rozgrywek nieźle prezentuje się ekipa Śląska, w której pierwsze skrzypce gra Jakub Kosecki. W spotkaniu z Pogonią były skrzydłowy Legii zaliczył znakomity występ. Był to już trzeci mecz z rzędu, w którym „Kosa” junior był na boisku pierwszoplanową postacią.

Zestaw par 36. kolejki

Grupa mistrzowska (niedziela):
Wisła Kraków – Lech Poznań, godz. 18:00, sędziuje Krzysztof Jakubik (Siedlce);
Legia Warszawa – Górnik Zabrze, godz. 18:00, sędziuje Szymon Marciniak (Płock);
Zagłębie Lubin – Jagiellonia Białystok, godz. 18:00, sędziuje Jarosław Przybył (Kluczbork);
Wisła Płock – Korona Kielce, godz. 18:00, sędziuje Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Grupa spadkowa (sobota):
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Arka Gdynia, godz. 15:30, sędziuje Paweł Raczkowski (Warszawa);
Śląsk Wrocław – Piast Gliwice, godz. 15:30, sędziuje Tomasz Musiał (Kraków);
Sandecja N. Sącz – Cracovia, godz. 15:30, sędziuje Bartosz Frankowski (Toruń);
Pogoń Szczecin – Lechia Gdańsk, godz. 15:30, sędziuje Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Poprzedni

W Czarnogórze bez zmian

Następny

Rosja nie chce rasizmu

Zostaw komentarz