Robert Kubica i jego zespół, Prema Orlen Team, w kontrowersyjnych okolicznościach stracili miejsce na podium w rozegranym w miniony piątek na Florydzie wyścigu 1000 mil Sebring w klasie LMP2.
W barwach Prema Orlen Team piątkowy wyścig rozpoczął Kubica. Polak jechał znakomicie i po godzinie oddał auto w ręce kolegi z zespołu Lorenzo Colombo. Włoch jechał nie gorzej od Kubicy i za jego sprawą ekipa Prema Orlen Team zniwelowała dystans do prowadzących w wyścigu załóg ekipy United Autosports. Gdy za kierownicą zmienił go Szwajcar Louis Deletraz, sytuacja na torze, także za sprawą sprawnie przeprowadzonych zjazdów do pit-stopu, po nieco ponad trzech zrobiła się bardzo korzystna dla zespołu Prema Orlen, bo wysforował się na czoło stawki w klasie LMP2. Deletraz zaczął budować przewagę nad United Autosports, ale zanim zdołał ją utrwalić, wyścig został wstrzymany z powodu wypadku na torze. Na przerwaniu wyścigu skorzystali rywale Prema Orlenu, bo po wznowieniu rywalizacji mogli od razu przystąpić do ataku. Na dodatek podczas kolejnego przejazdu Lorenzo Colombo popełnił błąd i utknął za wolniej jadącymi w stawce autami.
Kubica przejął auto Prema Orlenu na niespełna dwie godziny przed zakończeniem wyścigu, ale chociaż robił co mógł, nie był w stanie znacząco poprawić pozycji. Wtedy jednak los się do niego uśmiechnął, bo nad tor nadciągnęła potężna burza i zgodnie z prawem obowiązującym na Florydzie organizatorzy w takich warunkach pogodowych musieli przerwać wyścig.
Po kilku minutach wyścig wznowiono za samochodem bezpieczeństwa, część ekip zjechała do alei serwisowej, by dolać paliwa. Kubica pozostał na torze i dzięki temu awansował na trzecią lokatę. Ale do wznowienia rywalizacji nie doszło, bo rozpętała się burza. Ostatecznie wyścigu nie dokończono, ale sędziowie jako ostateczną uznali klasyfikację wyścigu sprzed zjazdów na tankowanie. I tak ekipa Prema Orlen zamiast trzeciego miejsca na podium, zajęła ostatecznie czwartą lokatę. W klasie LMP2 wygrał amerykański zespół United Autosports.